Dokładnie 75 lat temu, na początku lipca, te tysiące dziewczyn i chłopaków zamiast robić to, co powinny robić młode dziewczyny i młodzi chłopcy, zakosztowały ognia, żelaza i śmierci. Dzień był żółty od pyłu i czerwony od krwi a noc wcale nie była lepsza - jednakowo pękały bębenki w uszach od łomotu artylerii, jednakowo cuchnęły gnijące trupy kolegów, którzy jeszcze dzień wcześniej popisywali się przed dziewczynami sztuczką z nożem. Ponoć próbowano się nie zaprzyjaźniać bo przyjaźnie często rozszarpywał granat. Mało komu się to udawało - przyjaźń jest silniejsza od wystrzałów i wybuchów. I od śmierci jest silniejsza.
Nie mam siły na wykłady historyczne. O tym co to była operacja Ostra Brama napisano już wagony książek. To historia zrywu porównywalnego do Warszawy i podobnie jak w Warszawie bardzo źle zakończonego. To historia wielkiej, ruskiej blagi, która zamiast do wolności prowadziła przez tysiące kilometrów wprost do łagrów i do kopalń, do uranu, węgla, złota i do koszmarnego głodu. To historia przemilczana i - tak jak w Warszawie - wypaczona: niby bili się Polacy z kanibalem Szkopem o to swoje Wilno jednak trochę nie do końca prawidłowo: w Teheranie jasno powiedziano kto i gdzie postawi słupki na granicach i rozciągnie drut kolczasty. Później zakazano nawet mówić na ten temat. Zakazano nie w Warszawie i nie w Moskwie a w Londynie, cenzurując prewencyjnie wszystko co się mogło wiązać z Wilnem i tą nieszczęśliwą zbieraniną partyzantów z wyciętego lasu. Tak odczytywano tam Armię Krajową.
Teraz jednak nikt nie myśli o cenzurze. Edek, Władek, Franek, Józiek i Antoni bombardują raźnie Szwaba zaś dziewczyny noszą im bandaże i wileńskie bochny chleba, który mimo grozy sytuacji wciąż nie stracił smaku. Biegną Stasie i Joanny, Karoliny, Jadzie i Franciszki zwane tu Funiami, niosą chleb, naboje, piwo, dobre słowo. Czasem niosą nosze. Temu, co na noszach niepotrzebne już specjały ani nawet całus ukradziony gdzieś w ciemnościach. On już tylko potrzebuje towarzystwa na ostatni spacer. Funie ze Stasiami idą więc na ten ostatni spacer choć ze strachu trzęsą im się nogi. Jaś niesamowicie był przystojny i szarmancki ale to, co z niego pozostało i zajmuje nosze budzi strach i obrzydzenie, budzi także żal, którego nie zapomną aż do śmierci. Zaciskają jednak zęby i w milczeniu idą na ten spacer jak z koszmaru. Dzięki Bogu niedaleko - tam, za kępą krzaków czeka już zbiorowy grób dla Janków, Władków, Grzesiów i Ignacych.
A gdy pył opada i gdy milkną w końcu działa, rozpoczyna się wycieczka. Wagon turystyczny nie jest ani komfortowy ani też wyposażony w nic, co mogłoby tę podróż czynić chociaż trochę mniej męczącą, upokarzającą, podłą. Cel podróży nie jest ani jasny ani znany - jedno, co wiadome wszystkim to kierunek. Ta wycieczka, z założenia w jedną stronę, kończy się na wschodzie, gdzieś daleko gdzie do ziemi przymarzają nogi a żołądek wprost do kręgosłupa. Tu nauczą się jak walczyć o przetrwanie i pożegnać się z godnością. Wielu nigdy stamtąd nie powróci, inni po dziesięciu latach, jeszcze inni pozostaną. Z przetrąconą świadomością. Z wysuszoną, zamarzniętą duszą, której szczątki zbudowane są z kawałków gruzu, ziemi i zdrętwiałych z zimna planów aby przeżyć dobre życie. Z całej tej konstrukcji pozostało tylko jedno słowo. Przeżyć.
Operacja Ostra Brama. Siedemdziesiąt pięć lat temu. Kilku z nich wciąż żyje, spotkaliśmy się w ten weekend w Wilnie. Nigdy nie lubiłem wykrzykników i wołaczy więc napiszę tylko - chwała Bohaterom. Wieczny spokój tym, co pozostali w ziemi.
Zobacz galerię zdjęć:
Weterani operacji Ostra Brama, Wilno 2019
Interesuje mnie Wschód. Od Mińska aż po Władywostok, od Lwowa po Jangi - Jul i Dżalalabad. Lubię być tam, gdzie niewygodnie, gdzie nic nie jest oczywiste i gdzie czasami da się jeszcze spotkać białą plamę ...
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura