Zamki na Piasku Zamki na Piasku
660
BLOG

Nie wystarczy mieć racji - trzeba mieć jeszcze siłę

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 17

Nie wystarczy posiadać racji - trzeba jeszcze posiadać siłę. 

Byłoby rzeczą niewątpliwie fascynującą opisać zwycięską drogę narracji, którą przemierzyła lewicowa Europa. Fascynującą, ale wymagającą zrazem zbyt wielkiej liczby słów. Warto może jednak pochylić się przez chwilę nad powodami zwycięstwa narracji lewicowej w Polsce. Narracji, która w roku 1989 była, według wszelkich znaków na ziemie i niebie,  skazana na wegetację a następnie cichą, powolną śmierć. 

To, co powyżej można określić jako pierwszy, zasadniczy powód dzięki któremu lewica wygrała pierwszą bitwę i wypracowała sobie dobre pozycje do następnego natarcia. Rodząca się opinia publiczna nie przypuszczała bowiem, aby po tak przełomowym wydarzeniu jakim było bezkrwawe odsunięcie komunistów od władzy jakikolwiek lewicowy nurt mógł uzyskać poważne społeczne poparcie. Nigdy nie należy lekceważyć przeciwnika. To obecny, konserwatywny rząd powinien pamiętać zawsze - teraz opozycja wydaje się głupia, otumaniona jak narkoman pod odstawieniu narkotyku władzy, ale wcześnie czy później dojdzie do rozumu i racjonalnego działania.

Druga istotna sprawa to kontakty lewicy w świecie zachodnim. Kontakty tym lepsze, że w tamtym czasie Zachód mocno skręcał w lewo korzystając z owoców wieloletniej sekularyzacji. One pozwalały narrację krajową przedstawiać jako narrację zbieżną z poglądami w Europie Zachodniej a więc w świecie lepszym, zamożniejszym. W świecie, który po prostu nam imponował. 

Trzecia istotna kwestia to po prostu lepsza organizacja środowisk lewicowych. 

Czwarta z kolei to zrozumienie przez środowiska lewicowe w Polsce znaczenia w walce o własną narrację takich aspektów jak pieniądze, obecność w instytucjach państwa, media. To daje rzeczywistą moc kształtowania opinii publicznej. To doskonale widać na przykładzie kogoś tak nikczemnego jak Wojciech Jaruzelski, którzy ze zbrodniarza w cudowny sposób przeistoczył się twórcę niepodległej Polski, człowieka, który stanął przed wyborem zła i wybrał zło mniejsze: stan wojenny. 

Te zaś, wyżej wymienione, elementy dały lewicy prawdziwą możliwość robienia tego, co ona potrafić robić doskonale: kształtowania nowego człowieka, kształtowania nowego Polaka. Metoda podstawowa to zohydzenie polskiej historii aż sam Polak odwróci się - i to z z własnej, na pozór, nieprzymuszonej woli - od własnego dziedzictwa. Robiono to na różne sposoby. Z poszczególnych występków tworzono normę kreując wizerunek Polaka jako współuczestnika w zbrodniach niemieckich, krwiożerczego antysemitę, szmalcownika, potomka nieudaczników, którzy stracili własne państwo a potem, głupio i romantycznie, walczyli szabelką z czołgami. Nadto, korzystając z wzorów już wypracowanych na Zachodzie, narracja lewicowa postawiła swoistą linię demarkacyjną: jeżeli jesteś od nas krok w prawo, w stronę centrum, jesteś podejrzany o faszyzm a jeżeli jesteś o dwa kroki od nas w prawo to Twoją duszą włada sam Adolf Hitler. Nieważne czy to jest prawda czy fałsz - ważne, aby taka linia istniała i cenzurowała Twoje poczynania. Ważne, abyś stał w kącie i zanim z tego kąta wygłosisz jakąkolwiek opinię to musisz wyjaśnić nam jak to się stało, że nie jesteś wielbłądem. To, że prawica sądziła, iż wykazywanie ewidentnego kłamstwa przyniesie jej sukces było poważnym błędem strategicznym. Tym bardziej poważnym, że udało się w lewicowym przekazie przemycać taki ton: komunizm był zły, ale nie jako idea, ale praktyka i nie można go w żadnym wypadku porównywać do faszyzmu. Jest to kłamstwo zaczerpnięte wprost od lewicy europejskiej: Rosja uwolniła świat od faszyzmu. Najpierw się z nim sprzymierzając - ale to przecież wystarczyło przemilczeć. 

Nie dość więc, że narracja prawicowa nie dysponowała realnymi narzędziami mogącymi w sposób masowy oddziaływać na opinię publiczną to jeszcze dała się zepchnąć do defensywy trzymając w ręku odbezpieczony granat rzucony przez przeciwnika. A trzeba było po prostu ten granat odrzuć w miejsce skąd przyleciał. W jedyne właściwe miejsce dodam tylko. Bo przecież komunizm i nazizm były do siebie bardzo podobne - wręcz bliźniacze. Grunt na jakim wykiełkowały jest ten sam: lewicowa fascynacja odkryciami naukowymi, odrzucenie nakazów i zakazów tradycyjnej chrześcijańskiej moralności, uznawanie religii jako reliktu rodem ze średniowiecza, zabobonu, który szkodzi człowiekowi i trzeba go wytępić. Obydwie ideologie miały zamiar definitywnie zmienić społeczeństwa nawet, gdyby to trzeba było osiągnąć poprzez zbrodnie, zabójstwa i tortury. Podobne w swej symbolice: umundurowane bojówki, czerwone sztandary, masówki, upodobanie dla młodych muskularnych ciał. Wspólna też była nienawiść do kapitalizmu i burżuazji. Nazizm, co może być szokiem poznawczym dla wielu urobionych przez lewicową propagandę ludzi, nie ma nic wspólnego z prawicą. Faszyzm to jedna z wielkich fal lewicy: ideologia odwracająca się od tradycji i od Boga. Bardzo chętnie zapominamy myśląc o faszyzmie o B. Mussolinim, o tym co było celem faszystów we Włoszech. Może warto niektóre z celów faszyzmu włoskiego wypunktować: laicyzacja szkolnictwa, wywłaszczenie bogaczy, nacjonalizacja majątku kościelnego, 8 godzinny dzień pracy, likwidacja giełd. Może jednak widać więcej punktów stycznych z postulatami komunistycznymi. A nie można zapomnieć, że Adolf Hitler adorował i podziwiał duce. No i wreszcie historia może i mniej znana: po pożarze Reichstagu większość szeregowych członków Komunistycznej Partii Niemiec zasiliła - ach, to przykre - NSDAP. Tak to w brunatnej herbacie rozpuścił się czerwony cukier. Zbieg okoliczności? :) 

Warto, z mojego punktu widzenia, wyciągnąć naukę ze zwycięstw lewicowej narracji - nie wystarczy mieć racji, trzeba jeszcze dysponować siłą. Jakość organizacji, instytucje państwa, środowiska akademickie, media. 

Warto, bo warto, aby nasza historia przetrwała i toczyła się dalej. Nasza historia, gdy odrzuci się już śmieci jest po prostu piękna. Tragiczna, ale piękna. To piękno powinno być zasadniczą osnową nowej narracji o Polsce: to naród, który przetrwał nawałnicę zaborów dokonanych przez Niemcy i Rosję, nawałnicę śmierci i zniszczenia, którą rozpętały Niemcy. Nawałnice terroru i zniewolenia zafundowaną przez Rosję Sowiecką. Przerwał, mimo utraty swoich wybitnych jednostek i warstwy tworzącej elitę. Przetrwał pomimo zamordowania przez Rosję i Niemcy 6 milionów obywateli polskich. Podkreślić to wreszcie dużymi literami: że Żydzi to byli obywatele Polski. Ich strata jest po prostu naszą stratą. Naród, który był sam zagrożony śmiercią a mimo to pomagał innym znienawidzonym przez Niemców ratować się przed nią. Naród, który został ograbiony ze swoich dóbr kultury w szczególności przez Niemców, którzy w czasie II wojny światowej byli zwykłymi i pedantycznymi złodziejami a łupów swych w większości nie oddali do teraz. Naród, który poniósł olbrzymie straty materialne wskutek działania niemieckiego okupanta, straty liczone miliardach (Warszawa - 54 mld dolarów, Poznań - 11 mld złotych, Łódź - 40 mld zł). A pomimo to nigdy się nie poddał. Dlatego, że był słaby? Nie - dlatego, że był silny swoją własną kulturą, kulturą, która była atrakcyjna dla licznych, którzy tu przybywali i zostawali na zawsze. Nie tylko Żydów. I Szkotów. Ormian, Włochów. 

Aby jednak z taką narracją iść przez świat nie wystarczy mieć władzę przez 4 lata a aby mieć ją dłużej nie wystarczy tylko dobrze rządzić, ale też dążyć do osiągnięcia tych środków, które są niezbędne do prezentowania swojego punktu widzenia. Tak jak to zrobiła i robi lewica. Racje bez siły są bowiem samotne a z czasem stają się przedmiotem drwin. 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka