„Fugas chrustas” – tak skomentował w „Zemście” swoiście spolonizowaną łaciną Cześnik ucieczkę Rejenta z pola bitwy o mur graniczny. W ubiegłym tygodniu premier Donald Tusk zaprezentował marsowe oblicze męża stanu i zapowiadał, że w poniedziałek bez względu na opinię Prezydenta RP odwoła Kamińskiego. Już po 20 i cisza. Chyba że Pan Premier ubierze kamizelkę kuloodporną i ruszy o 23.59 odbijać CBA na czele jakiejś formacji komandosów.
Prawnicy w większości mówili od początku, że nie zachodzą przesłanki do odwołania Mariusza Kamińskiego z funkcji prezesa CBA. Najwyraźniej jednak premier słuchał wyłącznie specjalistów od pijaru, sprawdzał czy dobrze wygląda w lustrze i dobierał kolor krawatu. Dopiero w poniedziałek dopchał się do gabinetu jakiś prawnik i zwrócił uwagę, że sprawa nie jest taka prosta. Mówienie o utracie zaufania przez premiera wobec wybranego na kadencję szefa służby nie ma znaczenia. Muszą być jednoznaczne podstawy prawne.
Wyszło tak jak z chemiczną kastracją pedofilów – ładnie brzmiało ale w gruncie rzeczy było niemożliwe. No ale premier świetnie wyglądał rzucając ostre słowa. Podobnie Julia Pitera rewelacyjnie prezentowała się na sesji kowbojskiej w „Newsweeku” czyli w roli aktorskiej (chciała niegdyś zostać aktorką). Jednak praktyczne kompetencje wystarczyły zaledwie na dorsza za 8 zł.
Minister Grad zapewne nie będzie odwołany. Za dużo wie na temat tego jak osoby z rekomendacji PO trafiały do spółek skarbu państwa i o wielu innych sprawach gospodarczych. To osoba absolutnie pełnego zaufania i zarazem gwarancja dla Grzegorza Schetyny, że nic się nie zmieni.
Inne tematy w dziale Polityka