Po głosowaniu polskich europosłów zapadła decyzja w sprawie lokalizacji biura Parlamentu Europejskiego w Polsce we Wrocławiu. Ta decyzja to wielka osobista porażka Jerzego Buzka jako przewodniczącego PE i podobno ważnego i wpływowego polityka z Województwa Śląskiego. Powraca teoria o sterowaniu z tylnego siedzenia chociaż już nie przez Mariana Krzaklewskiego.
Podczas programu ośrodka TVP Katowice „Forum regionu” w dniu 8.02 br. wicemarszałek Zbyszek Zaborowski z SLD przypomniał, że jako przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jezy Buzek mógł o lokalizacji biura zadecydować samodzielnie. Jednak Jerzy Buzek zamiast przywódcą postanowił być ultrademokratą i zapytał o zdanie wszystkich polskich europosłów. Zgodnie z oczekiwaniami wygrał Wrocław jako ważniejsze miejsce na mapie politycznej PO. Województwo Śląskie mogło uzyskać wymierna korzyść ale z racji posiadania Przewodniczącego PE (co się nasłuchaliśmy w kampanii wyborczej o wpływach Platformy w Europie i znaczeniu Jerzego Buzka) ale pan przewodniczący nie chce nawet korzystać z tych kompetencji, które do niego należą. Strach się bać co będzie jak przyjdzie możliwość podejmowania dużo poważniejszych decyzji. Czy pan przewodniczący PE znowu przedłoży zobowiązania wobec partii nad sprawy regionu ?
Warto pamiętać o zachowaniu przewodniczącego Jerzego Buzka przy okazji kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu w przyszłym roku. Wtedy usłyszymy różne opowiastki w stylu wypowiedzi marszałka Śmigielskiego o Buzku jako nowym Korfantym. Tyle, że będzie to pewnie tyle warte co inne pijarowskie zabawy PO. I te stosy załatwionych dla Śląska spraw w rodzaju wizyty tego czy innego zespołu ludowego w Brukseli czy Strasburgu.
W wywiadzie dla Radia Zet premier Buzek wspominał, że niektórzy dziennikarze pytali czy ma coś wspólnego z tą ... niemiecką aktorką Agatą Buzek. Mówił także, że często musi się sprężać aby nie zachowywać się jak Polak ale jako Europejczyk. Sprężać się jako Ślązak już widocznie nie musi.
Inne tematy w dziale Polityka