Redaktorzy mediów lewicowo-liberalnych ochoczo chcieliby wybierać władze PiS. Ponieważ partia po raz kolejny nie spełnia postulatów płynących z mroków korytarzy TVN i Agory mają jej spaść notowania. Rozumiem, że tych paru pracowników deklarujących cichaczem sympatie do Jarosława Kaczyńskiego zostało wyszukanych (odtwarzanie nagrań z monitoringu w ubikacji i palarni trochę trwało) i zepsują statystyki bezrobocia.
Podstawowym czynnikiem determinującym wynik wyborczy była katastrofa smoleńska i jej wpływ na emocje Polaków. PiS nie używał bezpośrednio kwestii katastrofy w kampanii ale cały czas żyły nią media – nie tylko posądzane o sympatie do Jarosława Kaczyńskiego. A nikt bardziej nie szkodził kampanii Komorowskiego niż skandaliczna bezwładność rządu w kwestii wyjaśnienia katastrofy. Praca sztabu była zrealizowana dobrze i dała lepszy rezultat niż zapowiadały sondaże z początku kampanii. Natomiast należy także wspomnieć o tych tysiącach ochotników i członków PiS w terenie, którzy nadali tej kampanii dynamikę. 1.700 tys podpisów poparcia dla kandydata (mimo drastycznie krótkiego okresu na zbieranie) ustawiło kampanię od początku i pokazało, że kandydata postliberałów nie czeka łatwy spacerek.
Rozumiem zapędy części redaktorów poszukujących po odejściach z 2007 nowych konfliktów w PiS i potencjalnych rozłamów. Ile było już tych medialnych wydmuszek - kilkudziesięciu posłów Dorna, tyle samo Jurka, tajemniczy reformatorzy. Teraz rzekomy nurt liberalny ma być przeciwstawiany "talibom" dziwnym trafem wywodzącym się w większości z umiarkwoanego Porozumienia Centrum. Już są próby inspirowania konfliktu przez sfałszowanie wypowiedzi Joanny Kluzik-Rostkowskiej dla "Superstacji". A TVN24 cały dzień tworzy galerię osób, które opuściły lub zostay usunięte z PiS.
Janusza Palikota i wielu partyjnych współtowarzyszy musi strasznie boleć to, że Jarosława nie było w samolocie. Podobno Palikot zgłosił się do zespołu ds. tragedii smoleńskiej aby ustalić kto jest za to odpowiedzialny.
Inne tematy w dziale Polityka