Starcia na linii prezydent kontra rząd odbywają się w ciszy sekretariatów i innych pomieszczeń biurowych. Asystentki wysyłające faxy czy emaile stały się żołnierzami z pierwszej linii frontu. A pomyśleć, że prawica tak uwielbiała lekceważyć sprawy organizacyjne.
Prezydenta otrzymał fax o nieobecności zaproszonego ministra kilka minut po spotkaniu. Minister nie dodzwonił się do Biura Bezpieczeństwa Narodowego i nie zawiadomił o katastrofie. I tak praktycznie od początku toczy się bitwa z wykorzystaniem spinaczy, faksów, drukarek czy urządzeń wielofunkcyjnych. Ewidencje biur podawczych stanowią jedne z najściślej strzeżonych tajemnic Małego Pałacu i Dużego Pałacu. Jednak pamiętając, że Jimmy Carter przegrał wybory bo związana z republikańskim politykiem asystentka skopiowała notatki do debaty telewizyjnej.
Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski przy okazji wezwania na spotkanie ze strony Prezydenta Lecha Kaczyńskiego urządził szoł medialny przy okazji szkodząc Polsce. Mimo, że nie miał wyznaczonej godziny spotkania urządził konferencję prasową opowiadając, jak to nagle wzywa go prezydent i musi przerwać służbowy lunch z ministrami innych państw. Radosław Sikorski wiele lat temu został pomówiony przez „Gazetę Wyborczą” o rzekome plany sprzedaży Śląska. Tym razem niestety minister Sikorski zaszkodził Polsce naprawdę. Szczytem hipokryzji było narzekanie na prezydenta jakoby psuł nam wizerunek w Europie.
Prawica miała tzw.sprawy organizacyjne w głębokiej pogardzie. Zresztą prawdziwie ideowi politycy jak Marek Jurek czy Roman Giertych pogardzają nadal takimi drobiazgami jak sprawna organizacja. Ważne były wielkie idee i spory często z niezrozumiałych powodów. Partie prawicowe stanowiły komitety wyborcze wolontariuszy przypadkowo zbierane niczym pospolite ruszenie do bitwy. Dopiero w ostatnich latach nadeszły czasy thinkthanków czy ekspertów.
Inne tematy w dziale Polityka