Co robił tolkienowski Saruman by przemienić stworzenia szlachetne - Elfy w stworzenia upodlone - Orki? Zadawał im cierpienie. Wciąż i wciąż.
To tylko słowa - uśmiechną się z politowaniem, reagując na skargę wobec tego, co się dzieje w domu systemu, w tzw. internecie, w mediach, w tej przestrzeni, która stała się nośnikiem wymiany myśli między ludźmi. To tylko słowa, nie musisz reagować, nie ma co się przejmować, nie bądź gówniarzem, dzieckiem, dorośnij, każdy ma swój rozum i może wybierać. Nieprawda.
Co to znaczy być człowiekiem? Homo sapiens - głosi określenie nas identyfikujace - czyli człowiek myślący. Wydaje się, że właśnie myślenie, inteligencja, wiedza i umiejętności sprawiają, że jesteśmy ludźmi, że tak drastycznie wybijamy się, bo się wybijamy, ponad zwierzęta.
A jednak wielcy zbrodniarze, byli w zakresie intelektu często ponadprzeciętni. Taki ojciec kłamstwa i ludobójstwa jak Józef Stalin wprawiał w zdumienie polityków zachodnich, pokazując im swoją sprawność intelektualną w czasie negocjacji. Jego przemówienia były wielogodzinne. Potrafił zaplanować i zrealizować system całkowitego i wyjątkowego w swej naturze jedynowładztwa.
Czy psychopata jest człowiekiem? Przecież... - nie. Właśnie ma ten brak, poza myśleniem, który sprawia, że człowiekiem - w sensie potocznego bądź człowiekiem - nie jest. Dlaczego? Bo brak mu empatii. To jest ta, być może rodząca się jeszcze w czasie życia płodowego, może tuż potem, zdolność do tworzenia więzi opartych o wzajemne otwarcie się, bo postawy obu otwierających się na siebie osób polegają na miłości, na szukaniu dobra tej drugiej osoby, na postawieniu drugiej osoby w centrum, na równi ze sobą, tak że przy wzajemności tworzy się więź, relacja, tkanka międzyludzka.
Psychopaci tego nie mają. Nie potrafią zobaczyć "człowieka". Widzą ludzi jako przedmioty. Czasem zagrażające, czasem do wykorzystania. Nawet żeby chcieli, to po prostu nie widzą ludzi. Stracili, czasem nieodwołalnie i na zawsze, zdolność widzenia ludzi, zdolność życia w empatii. Empatię innych, bezwzględnie i może bezwiednie, wykorzystują do zadawania im bólu, do wykorzystywania ich, do używania ich.
Głosy oburzenia po rekolekcyjnej inscenizacji dla tłumu młodzieży w toruńskim kościele, skupiają się na niedopuszczalności by w takim miejscu przed oczami może setki widzów, pan zdejmował na żywo pani spodnie, żeby ona z pupą jedynie w figach odgrywała tam sceny przed przysłoniętym ołtarzem, żeby on ją ciągał na smyczy. Że to nie wypada. Bo nie wypada.
Dziewczętom pytanym po całym przedstawieniu, trudno jednak było sformułować jakieś wyrazy oburzenia. Skonfudowane postawieniem przed kamerą, świadome już, że to afera, mówiły, że przecież to była gra aktorów. Oni tylko odgrywali role. Ba... dobrze odgrywali. Więc... może za dużo hałasu.
Ale wcale nie o to chodzi, czy dobrze odgrywali i czy wypadało, żeby takie rzeczy w kościele. Chodzi o coś zupełnie innego. Chodzi o Sarumana, o Złego, który rani ludzi. Który mówi do nich - jesteś skrzywdzony, który mówi "Wygenerujemy taki stan emocjonalny", w rozumieniu stan zagrożenia. Zły krzywdzi emocjami, porywa w ten sposób myślenie. Człowiek doświadczając, bo doświadczenie wyobrażonej krzywdy jest takie jak przeżytej, stopniowo traci zdolność do empatii, do człowieczeństwa. Saruman szepcze mu do ucha, wrzeszczy przedstawieniem w kościele, wali przekazami emocjonalnymi, tj. widokiem gdy mężczyzna szarpie "biedną kobietę" w samych majtkach, w kościele na smyczy. Co za potwór! Jak jesteśmy krzywdzone!? Jacy mężczyźni są potworni - co potwierdzą oczywiście gwiazdy medialne duchowieństwa, opowiadając po kościołach właśnie o tym, że mężczyźni to krzywdziciele. To jak się mają czuć? Jedni i drudzy? Ale w szczególności kobiety? Mają się czuć zagrożone i pokrzywdzone. To jak mają reagować? No właśnie.
W Nashville skołowana systemem kobieta, uznała się za mężczyznę. Ponieważ ona "ma prawo" być. Mężczyzną. Natomiast wszyscy, co z zaangażowaniem nie potwierdzają, że teraz ona j e s t mężczyzną, ją krzywdzą, jej zagrażają. Tak się nie da żyć. W takim zagrożeniu, z takimi krzywdzicielami. Więc napisała, że to jej ostanie pożegnanie i dzisiaj umrze. Kupiła broń i pojechała do chrześcijańskiej szkoły. Do chrześcijańskiej szkoły. Nie do innej. Do tej, którą kończyła kiedyś. Po co?
Wzięła ze sobą dwa naładowane karabiny i pistolet. Drzwi były zamknięte. Duże przeszklone. W środku dzieci w klasach, lekcje. Otworzyła ogień. Szkło w skrzydłach drzwi się rozsypało, więc weszła do środka. Skrzywdzone trans w swojej misji. Choć nauczyciele zachowali się przytomnie słysząc strzały i wyprowadzili innym wyjściem dzieci z budynku, to przecież nie wszystkie. Zastrzeliła troje z nich. Każde miało 9 lat. 9 lat. 9 lat. Zabiła też dyrektorkę i dwoje dorosłych, mężczyznę i kobietę. Gdy policja dotarła po 14 minutach na miejsce, zaczęła strzelać do samochodów policyjnych.
Dzień później wystąpienie miała rzecznik prasowy Białego Domu w mediach. Wystąpienie powielane miliony razy. Docierające do dziesiątek milionów ludzi. Krótki klip, może z półtorej minuty. Pani rzecznik mówi, że społeczność trans jest zagrożona. Że się solidaryzuje ona i rząd z tą społecznością. I tak dalej i temu podobne. Można sobie wyobrazić, reakcje ludzi na takie wystąpienie. Reakcje i odczucia mnożone przez niemożliwą ilość razy. "W takiej chwili, mówią takie rzeczy!" "To już nie są ludzie w tym rządzie, tylko zbrodniarze" Inne i jeszcze dosadniejsze reakcje pokazywały się w komentarzach pod materiałem. Ale stop! Uważaj, to tylko system, to tylko biznes, którego jesteś przedmiotem.
Bo prawda była taka, że to wystąpienie nie trwało półtorej minuty tylko znacznie, znacznie dłużej. I pani rzecznik w jego trakcie w długich słowach wyrażała współczucie dla ofiar i bliskich morderstwa w Nashville. Solidaryzowała się z rodzinami i społecznością doświadczoną tym strasznym wydarzeniem. Ale TEGO już system tym, przeciw którym, zwrócona była agresja morderczyni - nie pokaże. Dlaczego? Bo musisz doświadczać wściekłości, zagrożenia i bólu.
System najpierw krzywdzi tych biednych ludzi, którzy myślą o sobie jako trans, potem ich krzywdzi wmawiając im wręcz śmiertelne zagrożenie ze strony pozostałych. Przeżywanie krzywdy - nawet wyobrażonej - i zagrożenia - nawet wyobrażonego - zabija w człowieku empatię tj. zdolność widzenia innych jako ludzi takich samych jak siebie. Zdejmuje z nich - w oczach i świadomości krzywdzonego - człowieczeństwo. Stają się po prostu krzywdzicielami, niezależnie czy realnie czy w wyobraźni. Ten proces nie jest żadną wadą czy ułomnością, jest to proces obronny człowieka, który pozwala mu własną empatię cofnąć, jeśli jest potrzeba zabijać i krzywdzić, bo inaczej się nie da. Tyle, że ta potrzeba, jest przez system podpowiadana, sączona do świadomości, a potem wzmacniana przez działania i słowa tych, co już zostali empatii pozbawieni.
Więc system raz krzywdzi i rozjusza jednych, np. tą kobietę, która poszła mordować. Następnie stara się wygenerować zachowania agresji i przemocy wśród ofiar, poprzez fałszujący rzeczywistość dobór treści i kształtu przekazu.
Oni po prostu chcą, żebyśmy się pozabijali, pokąsali, pobili. Słowami na początek, a najlepiej na żywo, ale to słowami, w żadnym przypadku nie jest mniejsze, bo "Żadna rana, jak rana serca" mówi Pismo Święte, bo cierpienie psychiczne i psychiczny ból są prawdziwe, a bywa silniejsze niż fizyczne.
Dlatego właśnie pozbawieni empatii psychopaci nie zapobiegają w internecie agresji, tylko judzą do niej. Podjudzeni ludzie, pozbawieni empatii, byciem na istniejącej w ich świadomości nieustannej wojnie o wszystko, identyfikacją z wodzami, doktrynami, ideami, poglądami, zamiast identyfikacją z relacjami z innymi ludźmi, poczuciem zagrożenia i pokrzywdzenia, rzygają słowami do innych. System się raduje. "Jesteś zerem!" - pada "niewinne" miliard razy w internecie. Tsunami podgrzewanej agresji dotyka wszystkich i złudzeniem jest, że nie powoduje skutków. Macherzy całego procesu zacierają swoje psychoatyczne i chciwe rączki, cmokają z satysfakcją, czekając aż rozkład dojdzie do takiego poziomu, że wszystko będą mogli zamknąć, że ludzie tego zapragną, bo w gównie przez nich planowanym i hodowanym, nie da się dłużej żyć. Wtedy przekształceni i zniszczeni ludzie, którzy stali się już "orkami", zostaną zamknięci w klatkach diabelskiej samotności. W piekle nowej normalności. Ale to nie teraz, to kiedyś, dzisiaj, trzeba bardziej zaogniać, bardziej judzić, bardziej krzywdzić i upewniać, czarnych, czerwonych, transów, łysych, ateistów, chrześcijan, kobiety, mężczyzn, liberałów, zielonych, konserwatystów, religijnych, że są krzywdzeni. Trzeba eskalować cierpienie i usuwać z serc ludzkich hamulce, chroniące przed osobistymi wycieczkami, przed mikroagresją na nieistniejącą nigdy wcześniej skalę.
Wychodzi z tego człowiek przemieniony. Traktuje ludzi zgodnie z mechanizmem obronnym, jako przedmioty, bo inaczej nie da rady, bo oni się stają, nie-ludźmi, staje się czymś w rodzaju "zombie", chodzącym przekonaniem, że jesteś przedmiotem od użycia i nie posiadasz wartości człowieka. Więc i ty odmówisz im wartości. Więc empatia umrze, a zacznie się upragniony przez Sarumana stan - noc żywych trupów, śmierć człowieczeństwa.
Diabeł stał przed Bogiem i oskarżał ludzi. Ciekawe, czy dowiedzie swojej sprawy.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo