Zbyszek Zbyszek
564
BLOG

“Bohater w potrzasku” 1951

Zbyszek Zbyszek Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 6

Co byś dał? Za wszystko. Za pozycję, za życie jakie mógłbyś wieść. Co byś zrobił? Czy podpisał byś papier? Rozporządzenie? A może przemilczałbyś coś? Gdzie tak naprawdę jest granica?

Film zaczyna się odpychającą muzyką i dziwacznymi wielkimi napisami, informującymi, kto go reżyserował, produkował i tak dalej. Pierwsza scena już jest ciekawa. Gościu jedzie samochodem ciągniętym przez pomoc drogową, ale ciągniętym w ten sposób, że po jezdni jadą tylko tylne koła, a przednie są na ciągnącej go lawecie. W środku tego kabrioletu Kirk Douglas. Młody, pełen werwy, dziś byśmy powiedzieli testosteronu.

Bardzo szybko zapomina się, że to film czarno biały. Nie ma efektów specjalnych, które obecnie pochłaniają może i większość nakładów, lwie części to jeszcze reklama itd. Chociaż sceny, gdy pokazane są twarze jadących samochodem wydają się fingowane, to znaczy tło jakby jest doklejone, ale trudno mieć pewność, w sumie, przechodzi się obok tego i traktuje normalnie.

Akcja biegnie szybko, a toporna początkowo w odbiorze muzyka robi się dobra ilustracyjnie. Po prostu oglądamy film. Bo prawdziwy film to dramat. Bo o coś w nim chodzi. O co chodzi w obecnych wokeistyczno-komiksowych produkcjach? O kasę, sprzedaż i nieustanną perswazję. Współczesne kino, nie w całości, ale generalnie, to perwersja. To jakaś antyteza kina. W końcu dawniej też chodziło o pieniądze, a jednak nie tylko.

Bardzo dobre są postaci. Każda jest wyraźna, ciekawa. Każda ma coś z człowieka, dobro i zło. Historia jest tragiczna w różnych wymiarach. Ludzie podejmują decyzje. Życie… Tłumy. Media. Dobrze się ogląda sceny “masowe”, gdzie kilkuset może statystów i duże plany, panoramy. Chuck, grany przez Douglasa, jest zraniony i zepsuty. Trzeba go potępić, czuje się do niego odrazę, ale nie do końca. Przez cały czas jest w nim, w tej postaci, w tym aktorze na ekranie, jakaś nuta człowieczeństwa. Fantastyczna jest Jan Sterling, grająca żonę uwięzionego w osypisku górnika. Tego nie da się opisać. Tej, bo ja wiem, ironii, interesowności, wyuczonej brutalnością życia pogardy dla wszystkiego, co mi nie służy, bo w końcu co zostaje? Trudna i uciążliwa egzystencja bez perspektyw?

Dobrze pokazane są tłumy. Przypisujemy być może zbyt wiele zalet ludziom, zbyt wiele od nich oczekujemy. Może współczesność, losy nas wszystkich, to jest taka wielka odpowiedź, na pytanie: jacy jesteśmy? Dane nam są możliwości jak nigdy w na świecie, jak nigdy w historii. Ludzie mogą, nawet decydować, o wszystkim, o sobie, i… jacy są, sądząc po ich decyzjach, po kształcie rzeczywistości, który się z nich bierze, po ich niezliczonych zachowaniach? Tam, na zadupiu w Teksasie, ludzie też są tacy. – Dobrze się sprzedają tylko złe wiadomości – mówi Chuck. – Dobre wiadomości, to żadne wiadomości. I może ma rację? Może to nie żaden tajny plan degeneracji ludzi, tylko my sami, lgniemy, generujemy, to, co nas degeneruje. Ten zalew złych wiadomości. Ten kult celebrycki, ten wylew narcyzmu.

W filmie jest jeszcze człowiek, ten na dole. Ten, który wie tyle, co mu powie Chuck, który wierzy, pokłada nadzieję i chce dobrze. W tym świecie chodzi tylko o pieniądze, o zysk. Koniec kropka. Możesz to zastąpić pozycją, karierą, czymkolwiek. Wszystko i wszyscy są na sprzedaż. Chyba… nie musimy się o to spierać?

Ten człowiek na dole jest jednak wyzwaniem, także dla Chucka. Nawet dla wyrachowanego, cwaniaka, dziennikarza jest nadal człowiekiem. Nawet w takich drobnych elementach, gdy ze zdesperowanym uwięzionym Douglas śpiewa razem piosenkę, gdzieś w ciemności, pod tonami skał, gdzie śmierć czeka za rogiem. Śpiewa z nim tę piosenkę, bo zostało w nim coś z człowieka, a może dlatego, żeby podtrzymać na duchu uwięzionego i na nim zarobić? Jak to rozstrzyga widz?

Jest to dobry film i wart polecenia, bo w tym filmie o coś chodzi, bo to jest opowieść o ludziach, a nie żałosne, wyprane całego tego tragizmu, jakim jest życie ludzkie, współczesne produkty wychowawcze, zwane filmami. Aktorzy świetni. Każdy z nich, nawet jeśli nie jest tak perfekcyjny jak Dustin Hoffman w “Absolwencie”, to i tak jest perfekcyjny na swój sposób, bo przekazuje prawdziwe ludzkie zachowania, postaci itd. Jest w tym filmie też pytanie o społeczeństwo i o media, o to, czy idziemy dobrą drogą i gdzie nią zajdziemy. Dzisiaj to ponad 70 lat od nakręcenia tego filmu. Gdzie zaszliśmy? Czy w ogóle jesteśmy w stanie o tym pomyśleć? Chyba nie, bo media zwyciężyły w walce o uwagę człowieka, o jego myślenia i postrzeganie. W wolnej chwili można obejrzeć ten film. Warto. Aha. Faceci są normalnie ubrani, wygodnie, po męsku ????

 



Link na Imdb {LINK}

Recenzje innych filmów {TUTAJ}

image

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Kultura