Zbyszek Zbyszek
178
BLOG

Wybory prezydenta RP 2025, kto wygrał, kto przegrał

Zbyszek Zbyszek Polityka Obserwuj notkę 12
  • Wygrało... mniejsze zło.
  • Wygrał też negatywizm i wzajemna pogarda.
  • Wygrały media i regulacja tempa zmiany rzeczywistości.


Na stanowisko prezydenta RP wybrany został pan Nawrocki. Wielokrotnie pisałem, że taki będzie wynik wyborów i nie ma w tym wyniku nic niespodziewanego, zaskakującego, nowego. W trzech kolejnych wyborach prezydenckich, stosunek głosów kandydata nieco-konserwatywnego do postępowego wygląda następująco Duda/Komorowski 51,55/48,45, Duda/Trzaskowski 51,03/48,97, Nawrocki/Trzaskowski 50,89/49,11. Większość populacji Polski nie jest za elgiebete-aborcja-spalona_planeta i tyle.

Warto pamiętać czemu w istocie służą tzw. demokratyczne wybory. Populacja wierzy, że wyłanianiu władzy, ale temu dajmy spokój, bo z populacji zdaniem nikt jeszcze nie wygrał. Zatem wybory demokratyczne służą regulowaniu tempa zmian rzeczywistości w kierunku wyznaczonym przez realne elity. Można tu użyć analogii i powiedzieć, że wybory służą regulacji tempa gotowania żaby. Gdy tempo jest za duże, żaba zaczyna się ruszać. Wykryciu tych ruchów oraz regulacji tempa służą właśnie wybory. Wskutek ruchów żaby tempo ulega zmniejszeniu i można ją nadal gotować tylko nieco wolniej, ale za to skutecznie.

Kto wygrał?

Populacja jest przekonana, że wygrał pan Karol Nawrocki, a przegrał pan Rafał Trzaskowski. Prawda jednak jest nieco bardziej skomplikowana.

Oto można znaleźć całą masę rozsądnych wypowiedzi, dość jasno obrazujących odpowiedź na pytanie: kto wygrał. Otóż wygrało - mniejsze zło. Mniejsze zło wygrało z większym złem. Hura! Czy byłoby lepiej, gdyby wygrało większe zło? Nie. Byłoby gorzej. Co nie zmienia tego prostego faktu, że wyborcy - nie tylko w Polsce - nie głosują "ZA", oni głosują "PRZECIW". Wszystkie istotne elementy kampanii były i pozostają negatywne. Schematy myślenia i odczucia bazują na negatywach. "Byle nie Trzaskowski" - pisał Janusz Korwin Mikke, którego trudno posądzać o sympatię do kandydata wspieranego przez Prawo i Sprawiedliwość.

Wskutek uwiądu religijności, w szczególności tej głębszej, populacja traktuje politykę, partie oraz wyniki na sposób wyznaniowy, religijny. Stąd potrzebne w ogłupianiu populacji intensywne emocje, stąd agresywne postawy, stąd albo tryumfalizm albo poczucie zagrożenia i klęski. Stąd generalna niezdolność do myślenia, rozumowania, interakcji intelektualnych, argumentów rzeczowych. Media podgrzewają tę nowo-religijność do czerwoności. Warzą się losy ojczyzny. Zbliżają się najważniejsze wybory w historii. I inne takie. A jak jesteś niewierzący, to lincz. Linczownicy są ochotniczy i pozatrudniani. Nie można dopuścić, żeby populacja wyszła z amoku. Jak tylko dostrzegą wyjście poza naznaczony margines, fekalia mentalne idą w ruch, bez trzymanki. Bo to groźne. Trzeba bronić ojczyzny, Europy albo czegoś tam jeszcze.

Czytam wypowiedź z tytułem: "No nareszcie jest wygrana Polaków!". Czy można upaść niżej? Można. Ale Bismarck, caryca Katarzyna, Adolf i Józef, odbijają szampana. Gdybyśmy to my potrafili spowodować, że połowa Rosjan odmawiałaby drugiej połowie jej narodowości albo połowa Niemców odmawiała drugiej połowie bycia Niemcami. Ale populacji nad Wisłą w to graj. Takie wykwity jak "No nareszcie jest wygrana Polaków!" to standard. Zresztą z drugiej strony byłoby w razie pozytywnego wyboru, dokładnie to samo. Skala wzajemnej pogardy ciągle rośnie, bo jest indukowana, stymulowana i trafia na bardzo podatny grunt, który 90 lat temu kardynał Hlond w swoim liście pasterskim opisywał tak:

Klęską dzisiejszego życia publicznego jest nienawiść, która dzieli obywateli Państwa na nieprzejednane obozy, postępuje z przeciwnikami politycznymi jak z ludźmi złej woli, poniewiera ich bez względu na godność człowieczą i narodową, zniesławia i ubija moralnie. Zamiast prawdy panoszy się kłamstwo, demagogja, oszczerstwo, nieszczery i niski sposób prowadzenia dyskusji i polemiki. Żądza władzy i prywata prowadzą bezwzględną walkę o rządy i stanowiska, a pozorują ją troską o Państwo, które zwykle odłamy polityczne utożsamiają z sobą. Chorobliwe podniecenie i namiętność polityczna zasłaniają spokojny sąd o ludziach i sprawach, mieszają politykę do wszystkiego, wszystko osądzają ze stanowiska partyjnego, wyolbrzymiają znaczenie wypadków publicznych, wnoszą niepokój w całe życie.

Czy naprawdę nie widzimy jaskrawo, że słowa tego listu opublikowanego 23 kwietnia 1932 roku w Gnieźnie, opisują dokładnie, jota w jotę, naszą współczesną rzeczywistość?

Ale "natchnieni" wyznaniem partii tej czy tamtej, zawsze jedynie słusznej, zawsze krytycznie ważnej, członkowie populacji głusi są całkowicie na ten głos sprzed lat. Fala emocji paraliżuje myślenie i skłania do negatywnych pseudo-obronnych reakcji. Mamy tylko wyznawców: Tuska, Trzaskowskiego, Kaczyńskiego, Nawrockiego, Mentzena, Brauna i tak dalej. Nie mamy ludzi. Ale to nic złego.

Gdyby wybrany został - nie mylić z wtłaczanym pojęciem "wygrał" - kandydat Rafał Trzaskowski, to przyspieszeniu uległyby różne negatywne i degeneracyjne procesy, co byłobo oczywiście większym złem. Tak, proces ich wdrażania będzie dostosowany do zdolności ludzi do ich akceptacji. Żadne z istotnych tematów w skali kraju, państwa, społeczeństwa, nie są i nie były przedmiotem społecznego namysłu, bowiem ów namysł musiałby opierać się na jakieś przestrzeni wymiany myśli i informacji, a przestrzenie te są zdominowane przez agencje kłamstwa i manipulacji zwanego PR (Public Relations). W chwili, gdzie na świecie po prostu wrze wyścig i wojna o to, kto będzie miał najlepszą AI (sztuczną inteligencje), gdy przyrost naturalny w Polsce generuje następne pokolenie w wielkości połowy istniejącego, gdy relacje międzyludzkie się rozpadły, gdy mężczyźni - motor napędowy każdego efektywnego rozwoju i postępu - mają w Polsce "pod górkę", niemal w każdy możliwy sposób. W tych czasach ludzie zajmują się rzeczami niskiej wagi, podsuwanymi przez media, rozpalającymi ich emocje.

Wygrali też Sławomir Mentzen i Grzegorz Braun. Nie dlatego, że otrzymali dobry wynik wyborczy, bo ten wynik to znów powtarzający się fragment opinii społecznej, który daje kandydatom lub kandydatowi spoza pierwszej dwójki 21%. Tak było w 2015, tak było w 2020, tak jest teraz. Ale Sławek i Grzesiek wygrali, bo weszli do pierwszej ligi politycznej. Sławek wykonał usługę pod tytułem występ z kandydatem Trzaskowskim, co stawia go w gronie polityków dojrzałych i odpowiednio elastycznych, zdolnych swój własny elektorat zaprowadzić tam, gdzie będzię trzeba, gdy będzie trzeba. Grzesiek podobnie, wykonał usługę wsparcia dla kandydata mniejszego zła, a więc nie jest już takie groźny i kto wie, może dochrapie się jakiejś niewielkiej, ale pewnej i długotrwałej pozycji, dającej i żyć i działać.

Reszta biorąca udział w grze przegrała, nawet jeśli jak Zandberg roi sobie marzenia o świetlanej przyszłości, gdy system, reguły i populacja, na żadne takie zmiany nie pozwolą, nawet z racji bezwładności.

Polska jak zwykle przegrała. Ale mniej niż mogłaby przegrać. Zamiast wyniku 0:7 mamy wynik 0:3 z czego można się - jak ktoś lubi - cieszyć. Polacy to oportuniści. Nie są zbyt skłonni do działania czy otwartych protestów, co widać było w czasie pseudo-pandemii, ale z drugiej strony trudno im wtłoczyć do głowy coś, czego tam nie mają. Mając do wyboru 0:3 i 0:7 należy wybrać 0:3, chyba, że owo 0:7 prowadziłoby do zmiany PZPN. Jednak gdy szans na taką zmianę nie ma, to bądźmy realistami i uznajmy, że jeszcze raz, będzie trochę wolniej, w drodze do piekła. Chociaż z drugiej strony... może już tam jedną nogą jesteśmy :)


Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka