Zbyszek Zbyszek
48
BLOG

Zrównoważony rozwój w internecie czyli historia postępu

Zbyszek Zbyszek Społeczeństwo Obserwuj notkę 1

Na początku był IRC. Działo się. Jazda bez trzymanki. Ciekawa, interesująca, pełna wolność i jaskrawość. Potem był Ciemnogród - lista dyskusyjna, gdzie można było opublikować tekst i podyskutować. Użytkowników pewnie ze stu i jakkolwiek ludzie zawsze potrafią pisać głupoty, to poziom dyskusji i argumentacji był wysoki. O dziwo nie było zbyt wiele polityki, za to pojawiały się osoby, które miały coś do powiedzenia.

Potem był Zaścianek, a w sferze komunikatorów Gadu-Gadu i Icq. Łatwo można było znaleźć kogoś do pogadania, nawet "od serca", całkiem szczerze, normalnie, czasem nawet głębiej. Pojawiły się też tzw. czaty internetowe na stronach wp.pl, onetu, interii. I znów, o dziwo, przy pełnej wolności i anonimowości, istniały tam nieprzeciętne kreacje, a i normalne prywatne rozmowy miały miejsce na co dzień. I pojawił się salon24.pl, który przejął strumień aktywności dyskursywnej-blogerskiej.

A potem coś zaczęło się - pie***lić czyli zmieniać. A może rozmieniać. Skończyliśmy w miejscu, gdzie nie wolno. Tego i owego. Gdzie anonimowość jest albo fikcyjna albo zakazana. Gdzie przestrzeń komunikacji jest nasycona negatywizmem, prymitywizmem i agresją. Gdzie nie ma publikacji, tylko jest uporczywe "wrzucanie" g*wna w wiatrak internetu, żeby rozpylił. Nie ma dyskusji, wymiany zdań ani rozmów. Funkcja komunikacyjna internetu została całkowicie niemal usunięta albo utracona. Pozostaje funkcja transmisyjna i badanie responsywności pupolacji, która, odizolowana od siebie nawzajem na poziomie relacji dwustronnych, daje głos w odpowiedzi na wrzutki służbowych, zatrudnionych i ochotniczych wrzucaczy.

Facebook, TikTalk, X, Instagram i inne takie wykształciły u pupolacji fundamentalny nawyk przywarcia ryja do karmnika, w który to karmnik, z angielskiego "feed" dysponent karmnika wrzuca, co uzna, że przedstawiciel pupolacji powinien strawić swoim tak zwanym umysłem. Z "przewijania feeda" wynika obecna dominacja i władza "władców much". To nie ty decydujesz, CO CHCESZ ZOBACZYĆ. Decyduje ZA CIEBIE algorytm, a ściślej Marek Cukienberek, Elon Mars jest naszym przeznaczeniem i inni. Poprzez korzystanie równocześnie z telefonów komórkowych oraz z kanałów feed-strumieni, do których ktoś wrzuca zawartość, ludzie oddali w arendę to, co mają najcenniejsze, napełnianie własnej świadomości. "Stajesz się tym, co jesz" - zwykło się się mówić nieprecyzjnie, ale generalnie słusznie w odniesieniu do diety. Dokładnie ten sam mechanizm dotyczy psychiki, to co pochłaniasz zmysłami, zmienia ciebie. Jak?

Ludzie NIE CHCĄ wybierać, na co patrzeć. Są zmęczeni i jedyne na co ich stać to właśnie przewijanie dostarczanego strumienia informacji oraz zdawkowa responsywność. Ludzie pod wpływem tych praktyk oraz inicjowanych racjonalnie procesów kształtowania tego, czego doświadczają poprzez "internet" zmieniają się. Dawniej rozsądni - głupieją. Kulturalni - cichną i tracą nadzieję. Rozpycha się jedynie bezczelność, buta, agresja, głupota i prymitywizm.

Internet ludziom "ukradziono" przy ich własnej wydajnej współpracy. Mamy więcej "Palących wiadomości", "Przełomowych informacji", filmów, muzyki, tekstów i komunikatów. Mamy mniej rozmów, dyskusji, argumentów, realnej komunikacji między osobami. Już dawno w historii ludzkości nie było tak antyracjonalnej i antyludzkiej atmosfery jak dzisiaj, gdy ludzi traktuje się jak "sterowalne zwierzęta" i zasób, a sami ludzie swoimi zachowaniami zdają się w pełni potwierdzać te antyludzkie tezy. Totalne albo zbrodnicze hucpy jak zmiana płci nieletnich, jak walka z globalnym ociepleniem poprzez ograniczanie emisji CO2 w jednych państwach przy podnoszeniu jej w innych, jak imigracyjne szaleństwo, ciągle nie są w pełni i w świetle dnia odrzucane, co najwyżej cichaczem, bez potrzebnego ukarania winnych, odchodzi się od najostrzejszych i przestępczych praktyk, ale tak, żeby ogół pupolacji się nie połapał.

Mamy chińskie samochody, chińskie panele słoneczne, ubrania z Bangladesz i polityków UE, którzy za nasze pieniądze kupują u organizacji szkody publicznej - akcje kształtowania nas do lepszej akceptacji szkodliwych  bredni przytaczanych powyżej. Mamy rzucane Europejczykom w twarz "Będziesz szczęśliwy i nie będziesz miał niczego" i mamy rosnący nadzór nad naszym życiem, każdym słowem, które chcielibyśmy zamieścić w internecie. I mamy stada młodzieży siedzącej na dworze z twarzami wlepionymi w swoje komórki. Mamy zrównoważony rozwój i ogrom możliwości oraz bezprecedensową dostępność tzw. dóbr kultury. Tylko człowieczeństwa, rozumu, godności, szacunku i relacji mamy coraz mniej i mniej. Bo wszystko obejmuje współczesna cenzura. Celem cenzury nie jest wcale to, aby nie pojawiały się treści niewygodne dla systemu. Celem jest by ludzie się z tymi treściami - nie zapoznawali, by one do nich nie docierały, by po nie nie sięgali, a jeśli nawet jakimś cudem się na nie natkną, by nie byli w stanie ich przyswoić, odebrać, zrozumieć czy inkorporować. Stąd zarządzanie dostępem do takich czy innych informacji, tworzenie bezpiecznych nisz, gdzie one sobie mogą zaistnieć i "nikt" po nie nie sięgnie, stąd tzw. shadow banning czyli obcinanie dostępów. Stąd nasycanie dostępnych populacji strumieni dużą ilością informacyjnego g*wna. I to wszystko dzięki wyuczonej pasywności i bezradności tłumów, które przewijają palcem karmnik, dostarczający wprost do ich umysłów strawę, która ich stale kształtuje.

Populacja jest bezradna. "Zrównoważony rozwój"  stał się mottem polityki europejskiej.

Zbyszek
O mnie Zbyszek

http://camino.zbyszeks.pl/  Kopia twoich tekstów: http://blog.zbyszeks.pl/2068/kopia-bezpieczenstwa-salon24-pl/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo