1. Sympatyczne zwierzaki.

2. Wejście do albergi. Kiedy takie będą u nas?

3. Merostwo we Flavignac.

74 dzień mojego Camino. 33 km do Flavignac. Po drodze walczyłem telefonicznie z francuskimi urzędnikami. Mało się nie zabiłem, bo schodziłem w dół po jakichś kamieniach, a oni niemal ni w ząb po angielsku. Zrozumiałem z telefonu, że mam do 14 zadzwonić do merostwa. Ale po co? W merostwie nikt nie odbiera, bo wiadomo - urzędnicy pracują. Przed Flavignac szedłem na gps. Doprowadził mnie do ogromnego odgrodzonego pola - koniec drogi. Miałem dość zawracania. Z duszą na ramieniu, przelazłem przez ogrodzenie i ruszyłem przed siebie wypatrując jakiegoś bydła (oby nie samców) albo psów. Udało się. Ale strach był. Zdjęć tylko trzy. Powyżej to merostwo we Flavignac. W środku wejście do albergi i krowy, jakoś tak... rozmawiałem z nimi po drodze.
Całość relacji w książce(link zewnętrzny)