1. Droga.

2. Krzyż.

3. Kościół w Sorges.

76 dnia szedłem 29km do Sorges. Po raz pierwszy miałem towarzystwo! Szedłem z młodym Belgiem - Jorre. Dziwna sprawa, gadaliśmy przez cały dzień. Zupełnie nie czuje się drogi. Człowiek niby idzie, a myślami jest gdzieś tam... Pierwszą połowę dnia lało. Zatrzymaliśmy się w połowie dystansu w Thiviers na dworcu kolejowym. Po drodze minęliśmy potem ciekawy krzyż, na przecięciu ramion umieszczona była muszla św. Jakuba!
W Sorges był tłok w alberdze. Przyszli tam wcześniej Francuzi, którzy tego dnia pielgrzymowali z Thiviers do Sorges (14km). W kościele usłyszałem muzykę, to poszedłem. Była mechaniczna, gdzieś, coś odtwarzało. W alberdze drobne nieprzyjemności ale dałem radę :) Towarzystwo Jorre na trasie - bezcenne.
Poniżej album i jeszcze kilka zdjęć do obejrzenia w tym ja i Jorre, szczegóły i przemyślenia jak zwykle w książce.
Album(link zewnętrzny)
Całość relacji w książce(link zewnętrzny)