1. Droga do Mussidain

2. Zakręt przy skałach.

3. Prawie na mecie

78 dzień mojego Camino to był dzień wyczynowy. Uprzejma pani z merostwa w Mussidain, powiedziała mi, że muszę dojść przed szestnastą, bo zamykają i klucza do albergi nie dostanę. Przeszedłem 37 km, z dodatkami 39, w osiem godzin, włączając w to krótki odpoczynek w połowie drogi. W sumie szedłem 5 km/h przez cały dzień. Nigdy przedtem ani nigdy potem tak szybko już nie chodziłem.
W Mussidain pożartowałem sobie z urzędniczkami. Fajne dziewczyny, nie to co u nas - naburmuszone i sztywne. W alberdze walczyłem z fetorem dobywających się sam nie wiem skąd. Grzyb i tyle. Pootwierałem okna. W nagrodę miałem w cenie czekoladę rozpuszczalną w proszku i inne takie. Zakupy zrobiłem w markecie. W alberdze gotowałem sobie kolację. Byłem strasznie zmęczony i zdjęć tylko trzy.
Całość relacji w książce(link zewnętrzny)