Można kogoś lubić a później znielubić? Można. Jan Sztaudynger napisał był iż:
"Nic tak serca nie studzi
jak poznawanie ludzi."
No więc znielubiłem ministra zdrowia. Ba, żałuję nawet że mamy na urzędzie prezydenckim pana Andrzeja Dudę a nie na ten przykład pana Bolsonaro który jest prezydentem Brazylii. Sprawa byłaby wówczas oczywista i prosta. Pan minister Szumowski poszedłby wówczas szybciutko wyszumieć nadmiar energii w pobliskim lesie, który właśnie Polakom otworzył.
Otworzył? Powiedzmy, że udawał iż otworzył; Bo jak sam przyznał w wywiadzie dla radiowej Trójki zaraz może ten las na powrót zamknąć "Poluzowanie obostrzeń zawsze może być cofnięte. Po tygodniu będzie widać efekty i wtedy możemy się spodziewać ewentualnego komunikatu".
Tak więc szacowny minister lasu nam nie otworzył, on po prostu sobie eksperymentuje niczym telewizyjny Big Brother, gdyż postanowił wpierw poobserwować, ilu to Polaków zechce skorzystać z usług polskiego lasu, w którym to maski mają być nieobowiązkowe.
Żałosne to wszystko, bo jakże nieprawdziwe, jakże sztuczne a przy tem nadęte. Wirus owszem jest i atakuje, ale do walki z nim potrzeba zupełnie innych sił i środków, ale jak tego wymagać od ludzi, którzy na te inne środki reagują w większości przypadków ze wstrętem? Pozostaje więc cierpliwie czekać na inspekcję Tego Który osobiście się problemem zajmie.
Do tego czasu pozostają nam dowcipy jak za PRL-u:
"Panu premierowi Morawieckiemu podczas jazdy zepsuło się auto i musiał wysiąść w pewnej wiosce. Od razu też zapytał mieszkańców jakie mają problemy.
- W sumie to problemy mamy dwa - odpowiedzieli napotkani mieszkańcy.
-Jakie?
- Pierwszy, to nie mamy lekarza....
- Chwila, i to załatwię. Halo, tu premier, potrzebny lekarz i etat na jutro. Ok, będzie na 100%? Świetnie, to tę sprawę załatwiłem.
- A jaka jest druga sprawa?
- Druga to taka, że u nas nie ma zasięgu."
Inne tematy w dziale Polityka