Pogodny Pogodny
613
BLOG

Polska po stronie Polski nie stoi

Pogodny Pogodny Polityka Obserwuj notkę 59

Na początek.

Pytanie: „W latach 1997-2010 w ramach repatriacji Polaków z Kresów przyjechało do Polski jedynie 6 233 repatriantów i członków ich rodzin, a skala instytucjonalnej repatriacji z roku na rok obniżała się do zaledwie 147 osób w roku 2010. Powstaje więc pytanie, dlaczego Polska nie ściąga tych ludzi?”

Odpowiedź: „Rząd musiałby zapewnić kresowym Polakom pracę i mieszkanie, a to szybko stałoby się niepopularne. Szybko uznano by, że Polacy z Kazachstanu zabierają pracę miejscowym, a dodatkowo mają łatwiej, bo rząd im wszystko zapewnia. Jeszcze gorzej byłoby z reakcją tych Polaków, którzy wyjechali za chlebem na zachód. Oni musieli pojechać do pracy, bo nie mogli znaleźć zatrudnienia w Polsce i nikt im niczego nie zapewniał ani w Polsce ani za granicą, gdy tymczasem repatriantom z Kresów zapewniono by wszystko. Taka decyzja na dłuższą metę jest nieopłacalna politycznie dla partii rządzącej, więc nie zrobią tego na dużą skalę.”

I nie zrobili. Zresztą, nie tylko Dobra Zmiana zostawiła kresowych Polaków samych sobie na przysłowiowym lodzie. Podobnie czyniły tak wszystkie rządy III RP począwszy od roku 1989, a jeśli już cokolwiek w tej materii sprawiły, to zaledwie w formie szczątkowej, nadając jej oczywiście odpowiednią oprawę propagadową w mediach.

Czy wojna na Ukrainie, oraz sprowadzenie do Polski ponad dwumilionowej rzeszy uchodźców z tego kraju, z których większość zostanie u nas z pewnością na stałe, przyniesie nam wobec tego więcej szkody czy pożytku? Redaktor Marcin Skalski nie ma co do tego wątpliwości, że wpuszczenie na terytorium Rzeczpospolitej  tak dużej masy uchodźców przerodzi się z czasem w osłabienie naszej i tak już nadwyrężonej struktury narodowej a następnie w otwarty konflikt z kolonistami.

"Wg red. Marcina Skalskiego ukrainizacja Polski będzie przebiegała etapowo (Kaczyński, Morawiecki i cały rząd ZP zaiste przejdą zatem do historii). Napływ "tymczasowych" uchodźców  oraz nadanie im statusu imigrantów zarobkowych, w tym półtora milionowa diaspora ukraińska z zalegalizowanym już pobytem oraz imigranci stopniowo do nas napływający i nabywający obywatelstwo polskie spowoduje, że z czasem powstanie w Polsce ukraińska partia. Partia ta będzie miała  co zrozumiałe swoich przedstawicieli w polskich samorządach, w tym w największych miastach. Język ukraiński stanie się początkowo  językiem pomocniczym w samorządach. Natomiast posłowie  z ramienia ukraińskiej  partii, którzy zasiądą  w Sejmie RP,  będą mogli dostrajać polską rację stanu pod Ukrainę i Ukraińców. Z czasem ukraińska symbolika narodowa oraz język ukraiński zostaną uznane w Rzeczpospolitej  za oficjalne.  Końcowym etapem będzie Polska  targana nieustannym konfliktem wewnętrznym, w którym krytycy ukraińskiej imigracji będą uciszani szantażem pod postacią "ruskich onuc"  bądź  administracyjnie lub sądowo. Dezintegracja struktur państwowych sprawi, że Polska stanie się drugim Kosowem  nad Wisłą."

W podobnym tonie wypowiada się Adrzej Szlęzak z Myśli Polskiej

"Miałem wczoraj kilka spotkań we wschodniej części województwa podkarpackiego. Refleksje w większości smutne. Ponoć odwołano 90 procent rezerwacji w bieszczadzkich hotelach, pensjonatach itp. Znajomy kierujący ośrodkiem konferencyjnym ma pełny stan ukraińskich uchodźców. Z niepokojem powiedział, że nasilają się telefony od osób, które przyjęły Ukraińców do swoich domów, a teraz chcą żeby przekwaterować ich do tego ośrodka.

Pobyt amerykańskich wojsk i wizyta prezydenta USA nie tworzą zachęty do odwiedzania województwa podkarpackiego, no może z wyjątkiem jednej pizzerni z podrzeszowskiego Głogowa z której pizzę jadł prezydent Joe Biden z żołnierzami, a media to pokazały.

Wizytę Bidena odbieram jako nie zażegnanie któregokolwiek z polskich problemów, ale ich potwierdzenie i w nieodległym czasie ich nasilenie. Na tym etapie Biden jest przedstawicielem państwa, które na tej wojnie zrobi największy interes, a przyjechał do państwa, które na tej wojnie robi najgorszy interes. Według mnie wygląda to tak; istotą wojny rosyjsko – ukraińskiej jest konflikt USA z Chinami o dominację na świecie. Kluczem do wygrania tego konfliktu jest podporządkowanie sobie Rosji. Póki co, Rosja stara się być samodzielną potęgą. Nie było to na rękę ani Amerykanom, ani Chińczykom, ale Amerykanom bardziej. Biden powiedział, że wojna Rosji z Ukrainą będzie długa. Amerykanie znaleźli się w doskonałym położeniu. W ich planach Rosja ma tracić siły do tego stopnia, żeby stać się pionkiem (przypominam uwagę z poprzednich tekstów o „zdiełat Rossiju pieszkom”). Ich mięsem armatnim są Ukraińcy, którzy myślą, że to wojna o całość i niepodległość ich państwa. Nawet jeśli tak jest, to Amerykanie dali już do zrozumienia, że ich celem nie jest wygrana Ukrainy, ale największe możliwe osłabienie Rosji.

Rola pożytecznego idioty w tym ustawieniu przypada Polsce. Polska ma być zapleczem dla tej wojny, a w razie czego również mięsem armatnim. Do tego ostatniego Amerykanie nie muszą namawiać. Są w Polsce wpływowi politycy, którzy do tego się aż rwą. Polska poza zwyczajowym poklepywaniem po ramieniu i pustymi gestami (jak mojej mamie podobało się przemówienie Bidena, zwłaszcza ostre słowa pod adresem Putina) nie dostała nic. O pomocy gospodarczej nie było żadnych konkretów. Z problemem uchodźców trzeba sobie radzić samemu (ponoć Jarosław Kaczyński powiedział, że rząd nie będzie zabiegał za granicą o relokację uchodźców, ani o pieniądze na ich utrzymanie). Dozbrojenie armii polskiej owszem, ale pod warunkiem, że Polska za amerykańską broń – bo tylko ta wchodzi w grę – zapłaci i na pewno nie w cenach preferencyjnych. Gwarancje bezpieczeństwa tylko werbalne. Z resztą to nic nowego od momentu wejścia do NATO.

Niczego w tym nie zmienia wielokrotne zaklinanie się prezydenta Bidena na słynny artykuł 5 traktatu o NATO. Co to teraz znaczy powiedział sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Otóż ten norweski socjalista publicznie stwierdził, że w NATO nie ma żadnych procedur uruchamiających działanie artykułu 5, co to praktycznie oznacza, że atak na jednego członka paktu, jest atakiem na wszystkich pozostałych. Nie wiadomo kto i kiedy ma wydać odpowiednie rozkazy. Nie wiadomo jakie siły mają być uruchomione. Nie wykluczone zatem, że zanim NATO będzie gotowe do pełnego wsparcia Polski, to z Polski może być już kupa gruzów. W 1939 roku, zgodnie z umowami, Francja i Wielka Brytania wypowiedziały Niemcom wojnę, ale Polski to nie uratowało od klęski. Józef Beck bronił się, że przecież „moje traktaty zagrały”. Oby nie doszło po raz kolejny do sytuacji, w której „traktaty zagrają”, ale Polski już nie będzie. Niech nikogo nie myli, że specjalnie chroni nas obecność amerykańskiego wojska. Obecność Amerykanów w Gruzji nie powstrzymała Rosjan przed atakiem na ten kraj. Amerykanie nie zareagowali, a Izrael wyłączył systemy rakietowe sprzedane Gruzinom.

Martwią mnie spekulacje o tym, że Rosjanie chcą zamknąć ambasadę w Warszawie. Jeśli do tego dojdzie, to jakby następowało czyszczenie politycznej przestrzeni z instytucji i osób mogących hamować otwarty konflikt militarny.

Podsumowując można stwierdzić, że już widać wygranych obecnego etapu wojny rosyjsko – ukraińskiej. To USA. Mają wreszcie realną szansę na takie osłabienie Rosji, które może doprowadzić do jej podporządkowania. Zarobią gigantyczne pieniądze na sprzedaży uzbrojenia i gazu, ponieważ na tym rynku paliw zajmą miejsce Rosjan.

Z kolei Polska to kolejny, następny po Ukrainie, przegrany. Już teraz Polska przegrywa gospodarczo na tej wojnie. Niczego nie zmieni tu fakt czasowego wzrostu politycznego znaczenia. Trzeba pamiętać, że potencjalna wojna w Polsce, to nie kłopot dla Amerykanów. Dla nich to kolejna po Ukraińcach porcja armatniego mięcha, która osłabiać będzie Rosję i jeszcze dobrze zapłaci za broń na wojnę z tą Rosją. Bardzo mi brakuje w Polsce prezydenta, premiera czy choćby marszałka Senatu, który odważyłby się powiedzieć to, co premier Węgier Wiktor Orban. Orban mówiąc o wojnie rosyjsko – ukraińskiej powiedział, że w tym konflikcie Węgry stoją po stronie Węgier. Wiadomo jakie siły w Polsce stoją po stronie Ukrainy, USA czy Unii Europejskiej. Nie widać w Polsce sił, które stoją po stronie Polski."

Andrzej Szlęzak

Źródło Myśl Polska.info, blog MacGregor Neon24

Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka