Patrzę na tych zastraszonych sytuacją Niemców w jaką wpakowała ich Angela Merkel i pytam się sam siebie: kiedy to zastraszenie dotrze także do nas. I zdaję sobie sprawę, że tak może być, wcześniej czy później. Pierwsza tego typu ponura jaskółka pojawiła się na Śląsku, ale lewackie łże media wolały sprawę spłycić nie informując dokładnie jakiego wyznania był człowiek, który zarąbał w biały dzień siekierą dziesięcioletnią dziewczynkę na progu małomiasteczkowej księgarni. Pisano wówczas jedynie, że był to człowiek zdesperowany, bo stracił prawo do zasiłku. Może i był zdesperowany, ale równolegle musiał zionąć do nas jakąś niesamowitą nienawiścią, skoro zdecydował się na tak okrutne morderstwo w dodatku na dziecku. Dla dobra sprawy łże lewackie media ukryły fakt, że zabójcą dziewczynki był muzułmanin, i że zabójstwo to miało również podłoże religijne.
Drugim tematem który mną miota, jest cyniczne, nagłe odwracanie kota ogonem przez media w stosunku do imigrantów. Do niedawna nie można było w nich usłyszeć ani przeczytać złego słowa na temat islamskich uchodźców. "Gadające głowy" w TV jak mogły, i gdzie tylko mogły, usilnie przekonywały wraz z Kościołem do tego, by witać muzułmańskich przybyszów wręcz chlebem i solą. Ścigano także prawnie tych obywateli, którzy mieli odmienne zdanie i nazywali problem brutalnie po imieniu. Trzeba było wreszcie aż rozlewu niewinnej krwi w Paryżu, aby propagatorzy i wielbiciele multi-kulti w Polsce przejrzeli ostatecznie na oczy i zmienili zdanie. Są zaskoczeni? To dobrze. Ale teraz o ironio medialna narracja toczy się w drugą stronę jakby ta pierwsza nigdy się nie zdarzyła, chociaż przecież pontony z wojownikami ISIS do Europy wciąż płyną, a ci co dopłynęli nie wsiąkli w grunt i nie rozpłynęli. Teraz o tym oczywiście się nie pisze i nie mówi, bo teraz nastała moda na ostrożność i ostrzeżenia. Dobrze, że trafił się w Polsce ten Irakijczyk, bo gdyby nam się nie trafił, to może nasze media doszłyby głupawo do wniosku, że źli muzułmanie występują i działają wyłącznie na zachodzie Europy.
Więc co teraz? Teraz to już nic. Teraz to już jest przysłowiowa musztarda po obiedzie. Chcieliście koniecznie multikultowcy kłopotu to go macie jak świnię, bo wojna religijna pomiędzy chrześcijaństwem a islamem właśnie wybuchła. Nie na darmo islamscy bandyci z ISIS powiedziały Niemcom, że wprowadzając do siebie uchodźców otworzyli sobie jako państwo bramę do piekła. No, może przesadzam nie tyle z piekłem, ile z tym naszym chrześcijaństwem, które powinienem wziąć koniecznie w nawias, bo gdyby nasze chrześcijaństwo, było z tzw. krwi i kości, to szczerze przyznam, że islam nie miałby nic w Europie do powiedzenia. Problem jednak tkwi w tym, że nasze chrześcijaństwo niemal zgniło, dosłownie i w przenośni. A im będzie ono słabsze ,tym silniejszy będzie Islam i jego ekspansja. Mimo to, coś kiedyś musi pęknąć. Tak więc cokolwiek dalej się zdarzy będzie już tyko kolejnym krokiem zmierzającym do nieuniknionej, generalnej rozprawy świata chrześcijańskiego ze światem islamu. Istnieje smutna szansa że tego czasu niestety dożyjemy.
Inne tematy w dziale Rozmaitości