Pogodny Pogodny
3418
BLOG

"Ogniomistrz Kaleń", bohater czy antybohater?

Pogodny Pogodny Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 89

Będąc małych chłopcem interesowały mnie książeczki z pyskiem tygrysa. Może bardziej okładki, kolorowe, pobudzające wyobraźnię. Z biegiem czasu zaczęła mnie interesować także i treść. Tak trafiłem na pozycję pt. "Łuny nad Bieszczadami". Okładka to dwa, o ile dobrze pamiętam, kukuruźniki lecące nad wzgórzami. Książeczka opiewała bohaterskie czyny lotników stacjonujących w Sanoku, a walczących u boku LWP i KBW z bandami UPA.  Książeczka zawierała kilkanaście przygód lotniczych. W jednej z nich pojawił się Żubryd., który chciał porwać samolot aby zbiec nim na Zachód. Słowo Żubryd było wzięte w książce w cudzysłów. Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że nie był to pseudonim lecz  nazwisko człowieka, który trzymał ze swoimi żołnierzami w szachu bieszczadzkie garnizony i posterunki MO. Po raz trzeci na kpt. Żubryda ps. "Zuch" natknąłem się w filmie Petelskich pt. "Ogniomistrz Kaleń." (1961)

Historia ogniomistrza jest opowiedziana prostym językiem, i gdyby została opisana tak jak należy, to "Ogniomistrz Kaleń" znalazłby się w spisie  obowiązkowych lektur filmowych. Tak się jednak nie stało, mimo że była ku temu szansa, gdyż obok zarysu politycznego grany przez Wiesława Gołasa (aktor jako syn oficera swoje dzieciństwo spędził w koszarach)  bohater niósł w sobie ogromny bagaż ciepła i swego rodzaju swojskości. Potwierdzają to pierwsze kadry, kiedy to Kaleń czekając na stacji kolejowej w Zagórzu na swojego nowego dowódcę kapitana Wierzbickiego (Józef Kostecki)  usiłuje poderwać dziewczynę na cylinder pożyczony od przypadkowo spotkanego druha frontowego Alojzego Rączki (Adam Perzyk), który w Zagórzu jest na gościnnych występach ze swoim amatorskim teatrzykiem kuglarzy.  Atmosfera zmienia się diametralnie na gorszą kiedy to naszego bohatera odnajduje wspomniany kapitan Wierzbicki i razem już docierają gazikiem do ponurego, pełnego zniszczeń  Baligrodu. Potwierdza to się kiedy Wierzbicki otrzepuje błoto z butów na macewie żydowskiej a także wtedy, kiedy szukając sztabu pułku natyka się na patrol, którym dowodzi (pijany?) żołnierz (Ryszard Filipski nie wymieniony w czołówce).

Nie wiem ku czemu zmierzali do końca Petelscy, ale wojsko polskie walczące z banderowcami w Bieszczadach  w tych kilku ujęciach zostało pokazane jednak w jak najgorszym świetle. Samo spotkanie pułkownika Tomaszewskiego (Zdzisław Karczewski) z kapitanem Wierzbickim i ich rozmowa jest tego również jaskrawym dowodem. Pułkownik rozpoczyna rozmowę przyszłym dowódcą batalionu niedbale,  przy grze w szachy z innym oficerem, oraz od stwierdzenia , że poprzednik Wierzbickiego wiele nie potrafił, albowiem był literatem, który w trakcie przejścia przez Kalnicę wpadł w zasadzkę zastawioną przez Żubryda, po czym "targował się z bandziorami  o buty czy ma je zdjąć czy zostawić". Pułkownik dodaje przy tym złośliwie, że zabity dowódca wprawdzie jaki był taki był, ale zawszeć był, chociaż  rozpuścił mu żołnierzy jak dziadowski bicz. Wtedy też dopytuje się, kim jest z zawodu kapitan Wierzbicki, a dowiedziawszy że jest on plastykiem ciężko wzdycha i mówi: " i to jest nieszczęście tego batalionu, że spod rozkazu literata przechodzi pod rozkazy... że tak powiem plastyka". Wtedy też zostaje zamatowany przez grającego z nim w szachy oficera.

Jest w "Ogniomistrzu Kaleniu" też i scena, nad wyraz smaczna, uderzająca ironicznie w monumentalną scenę barową z "Popiołu i diamentu",  w której  zapalano w kieliszkach znicze. Tutaj nie ma  patosu. Kaleń z por. Matulą (Józef Łodyński) walczą po prostu na kieliszki wódki, przelewając alkohol do coraz większych naczyń. Scena kto więcej wypije bawi, ale sama rozmowa już nie. Widać z niej dobitnie, że posłuszeństwo w jednostce jest w zaniku. Petelscy jakby chcąc dodatkowo podrasować temat dokładają drugą scenę, w której to Kaleń staje przed sądem koleżeńskim za gwałt którego miał się dopuścić podczas wykonywania zadań w terenie. 

Nie mam zamiaru streszczać całego filmu, ale trzeba koniecznie zwrócić uwagę na  reakcje Kalenia  w chwili zagrożenia. Wszystko bierze on na luz, nawet wtedy kiedy jadąc ze służbistą porucznikiem na inspekcję placówek WOP proponuje mu wprost skręcenie z trasy na szklaneczkę wiejskiego bimbru. Propozycję ponawia, mimo że wpadają w międzyczasie w zastawioną przez  banderowców zasadzkę,  w której porucznik ginie po wystrzeleniu zaledwie kilku pocisków.

Jak silna jest wola życia Kalenia pokazuje także scena kiedy razem z drugim żołnierzem zostają pojmani przez oddział Żubryda. Kaleń udaje od razu, że jest dezerterem, a to co ma na pagonach to tasiemki aby nikt się nie czepiał. Robi to tak dobrze że widz jest w małej konsternacji. Tymczasem  kolega ogniomistrza wpada w panikę przez co zostaje zastrzelony przez Żubryda.

Sam Żubryd pokazany jest przez Petelskich w świetle jak najgorszym, grany dodatkowo przez Janusza Kłosińskiego z celowo dolepionym żubrydowym wąsikiem budzi jednak i odrazę i wstręt, może dlatego że samemu Kłosińskiemu było zdecydowanie bliżej  do idei lewicowej niż do idei WiN. Zresztą, cały ten  oddział to po prostu zgraja bandytów (vide "Piorun" grany przez Tadeusza Hunko), którzy chyba tylko dla zmyłki lub zabawy przyozdobili się w biało-czerwone opaski oraz orzełki w koronie. Do  takiego to oddziału przyłącza się Kaleń, choć wcześniej  żubrydowcy wieszają go za nogi u powały chcąc wybadać czy przypadkiem nie nasłała go do nich bezpieka.

Wyjątkowo naciąganą jest też scena w stajni kiedy to właściciel stada koni Dwernicki (Janusz Strachocki) beszta Żubryda na oczach jego żołnierzy, a ten  w pierwszym odruchu chce za to starca powiesić. Wtedy do głosu dochodzi jego tajemniczy zastępca - (Tadeusz Teodorczyk) przypominający do złudzenia fizjonomią hotelarza z westernu Freda Zinnemanna "W samo południe" - który odciąga go na bok i proponuje w prywatnej rozmowie, zresztą pełnej inwektyw wobec dowodzącego. aby Żubryd stuknął Dwernickiego gdzieś cicho na boku. Tenże zastępca zastrzeli później Żubryda po nieudanym napadzie na posterunek MO. Pobrzmiewa w tej scenie jednak chwila prawdy, gdyż Antoniego Żubryda rzeczywiście  zastrzelił człowiek z jego oddziału będący szpiclem UB.

Nim to się jednak stało na taśmie filmowej Żubryd wraz ze swoim  zastępcą prowadzą negocjacje z sotnią "Bira" (Leon Niemczyk) co do terenu działań, współpracy oraz zaopatrzenia w żywność wśród miejscowej ludności, chociaż Żubryd początkowo się nie zgadza na układy z banderowcami i wytyka "Birowi" że jest on z powodu lania jakie dostał na Ukrainie od ACz  w Bieszczadach gościem.

Kaleń zabija jednego z podkomendnych Żubryda, wspomnianego "Pioruna" i dzięki temu powraca do macierzystej jednostki. Wkrótce potem razem z kompanią kapitana Wierzbickiego wyrusza w pościg za oddziałem banderowców, którzy kradną z kolumny samochodowej działo, zabijając przy tym obsługę. Jednak tropiąc upowców sami wpadają w zastawioną na nich  zasadzkę. Tutaj trzeba przyznać że sceny są wstrząsające, zarówno ta kiedy pozostający przy życiu żołnierze Wierzbickiego próbują uciekać  przez pole minowe, jak również i ta gdzie jeńcom, także rannym, banderowcy ścinają głowy toporem. Głęboko zapadł mi głęboko pamiętny głos filmowego  "Bira" mówiący: "Nie pchać się, nie pchać, wpierw pany ofycery" a później ta scena kiedy do pnia wleką skatowanego kapitana Wierzbickiego i świst siekiery.... Korzystając z zamieszania przy wykonywaniu wyroku (jeden z banderowców nie wytrzymuje i zaczyna wymiotować) Kaleń zrywa cudem więzy i ucieka w las. Gonią go z pochodniami. Scena ma swoje emocje, gdyż pościg kręcono na mrozie i w głębokim śniegu, w którym Gołas grał bez żadnych zabezpieczeń, czyli w samej koszuli, kalesonach i bez butów. Ostatecznie naszego bohatera ratują Ukrainki, ale ginie on o ironio od kul polskich żołnierzy, gdyż chata w której przebywa i się leczy zostaje nieoczekiwanie zajęta przez banderowską obsługę broni maszynowej. Podobnie jak w "Popiele i diamencie", tak i tutaj żołnierze pochylają się później nad trupem Kalenia, a jeden z nich stwierdza, że "to nasz chłopak". 

W podobnym tonie został nakręcony również "Zerwany most" (1962) Jerzego Passendorfera z Tadeuszem Łomnickim w roli głównej jako oficerem KBW  Mosurem, który chcąc unieszkodliwić banderowską bandę wstępuje do niej i zabija jej dowódcę. Nim to się jednak stanie wraz z banderowcami dokonuje kilku akcji przeciwko władzy ludowej, za co  zostaje przez tę władzę oskarżony o współpracę z UPA. Scenariusz do "Zerwanego mostu" napisał Roman Bratny, co nadaje opowieści Passendorfera dodatkowy atut, ale to jednak prostoduszny "Ogniomistrz Kaleń  "ostatnia łajza", jak go ocenił kpt. Wierzbicki  pozostanie w sercach widzów jako żołnierski pozytyw, chyba tylko dlatego że jego działania oraz wybory są często cząstką każdego z nas.

Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura