Pogodny Pogodny
343
BLOG

Zwycięstwo pod Ścianą Płaczu

Pogodny Pogodny Polityka Obserwuj notkę 15

Cisza jak makiem zasiał zapanowała w obozie Konfederatów po nagłym zejściu w dół. Dodam zejściu wymuszonym. Po prostu strącono ich w chamski sposób ze schodów. Nie wnikam dalej, ale napiszę szczerze że  po Tusku i jego ludziach można się było chociaż spodziewać najgorszego i tak było. Niestety, Jarosław Kaczyński pokazał, że nie życzy sobie silnej partii po prawo od jego PiS-u. Można się było tego domyślać. Nie bez powodu Grzegorz Braun zwracał uwagę, że w imię poprawności politycznej może dojść do grzebania przy wyborach.

Dlaczego tak się stało? Przecież Konfederacjia w niczym nie zagrażała PiS-owi. Oczywiście, ale upierdliwie patrzyłaby molochowi z Magdalenki na ręce. Kiszczak pewnie gdzieś tam zaciera z radości ręce. Ostatecznie duch dzieci resortowych nadal żywy, broni nie oddano, władzę zatrzymano przy sobie, sądy przypudrowane. Kiedyś pisałem, że zatruta zdradą  ziemia magdalenkowa może wydać jedynie złe owoce. I wydaje, co widać gołym okiem. Zmienia się jedynie ich kolor od pomarańczy do błękitu.

Kiedy wyznawcy Tuska krzyczeli, że Kaczyński kłamie co do zamachu smoleńskiego byłem po stronie Kaczyńskiego. Zresztą, do tej pory jestem, bo zamach był bez dwóch zdań. Jedynym paskudztwem jakie zastosował po wspomnianym zamachu prezes PiS było to wymachiwanie zamachem i jego niby wyjaśnieniem w celu pozyskania kolejnych rzesz wyborców oraz doszczętnego ogłupiania własnego elektoratu. Nikt tylko prezes wiedział doskonale, że śmierci jego brata oficjalnie Polska nigdy nie wyjaśni, gdyż po pierwsze nie zgodzą się na to sojusznicy w NATO także umoczeni częściowo w to polityczne morderstwo oraz sprawca główny czyli Rosja, która zresztą dotąd bezprawnie przetrzymuje wrak prezydenckiego samolotu i wcale nie zamierza go oddać. Wiara w narodzie co do znalezienia winnych jednak była sztucznie podtrzymywana. Też wierzyłem, że można wyjaśnić....Tymczasem kiedy prezes doszedł do wniosku, że czas się wypełnił, a ślepe poparcie dla partii wzrosło na tyle, że nie trzeba już żadnych wyjaśnień składać w tym temacie temat ów zamknął. Być może kiedyś na powrót go otworzy aby znowu coś ugrać dla siebie, poprawić ewentualne sondaże.

Znakiem rozpoznawczym dobrego polityka jest to czy ten polityk kłamie. Wiemy że świetnie kłamał Leszek Miller. Równie dobrze w tej roli spisywał się Donald Tusk.  Miller się specjalnie nawet nie krył. Wyprzedawał na chama majątek za grosze lub pozwalał rozkradać i śmiał się z mównicy sejmowej w twarz posłom opozycji, którzy chcieli obalić mu rząd z powodu rozliczych afer. Tusk szedł jeszcze  dalej, ten bowiem, będąc z pochodzenia Niemcem  usiłował wprowadzić w czyn, chociaż w małej części definicję ludobójstwa, czyli   "stworzenie warunków życia obliczonych na fizyczne wyniszczenie." Polaków. Jego rządy spowodowały ogólną nędzę, rozpad moralny i masową emigrację.

Kaczyński zastosował inny wariant. Pod hasłem Bóg Honor Ojczyzna dokonał kilku spektakularnych posunięć obliczonych na lepszą przyszłość, a kiedy już tego dokonał powrócił do tego samego co w pewnym sensie jego poprzednicy. Przykre to ale prawdziwe. Siłą Kaczyńskiego jest bowiem kluczenie, ale kluczenie w złym kierunku. Zarówno Miller oraz Tusk tak kluczyć nie potrafili. Zdrada narodowa wyzierała im z każdego zakątka ich twarzy. Kaczyński się tylko uśmiechał i odwoływał do historycznych walorów, budził przez to zaufanie stając się wiarygodnym. . Stalin też się uśmiechał, Bierut, baa, nawet Hitler. Też byli wiarygodni.  Nie piszę tutaj że JK jest taki jak oni, ale w sytuacjach zagrożenia chętnie z politycznych doświadczeń wspomnianych wielkich bandytów korzysta.

Kiedy więc na scenie pojawiła się Konfederacja postanowił jak każdy tyran  zdusić ją w zarodku. Co jeden wróg to nie dwóch. W myśl zasady dziel i rządź pozbawił też ostatecznie Konfederatów racji bytu. Pozbawił, bo w przeciwieństwie do swoich mało inteligentnych współpracowników widział ze strony Konfederacji ogromne zagrożenie, nie dziś i nie jutro, ale kiedyś a przecież nie po to sięgnął po wieczystą władzę dla siebie i swego ugrupowania aby ktoś mu ją wytrącił z dłoni. Nie po to kawalkada ciemnych aut wjechała niedawno w tajemnicy na tyły byłej parceli Hiszpańskiego gdzie podpisano zapewne  odpowiednie rozporządzenia i wyroki na czas tych wyborów oraz być może następnych otwierających szeroko drzwi najeźdźcom znad Hebronu. Nie po to premier ogłosił w trakcie ciszy wyborczej ustami zaprzyjaźnionych portali informację o zagrożeniu ze strony hakerów. Nie po to prezes odmówił tuż przed wyborami jakiejkolwiek współpracy (bo wcześniej postawił na niej krzyżyk) z formacją która jego zdaniem jest delikatnie mówiąc prorosyjska. 

Nikt też tak sprawnie i sprytnie jak on oraz jego partia nie ustawił karnie narodu polskiego w szeregu do samozagłady z narodową flagą w ręku.

Poniżej wypowiedź Grzegorza Brauna o nieprzekroczeniu progu wyborczego przez Konfederatów


https://www.youtube.com/watch?v=wlCbdwyxCsY

Pogodny
O mnie Pogodny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka