Sprawdziły się moje najgorsze obawy. Hiszpanie starli nas na miazgę swoją tiki-taką. Drugą połowę rozpoczęli z bagażem zdobytych trzech bramek. Tak zresztą obiecywali z pogardą wypowiadając się o ekipie Michniewicza. Włosi prowadzą poza tym z Belgią, więc o Olimpiadzie w Tokio można na spokojnie już zapomnieć, co pokazała obok tego zasępiona mina prezesa Bońka.
Kiedyś byłem w Taize. Tam akurat była gromadka Espaniolów. Zagraliśmy mecz. Po jednej stronie zbieranina: Brazylijczycy, Argentyńczycy, Włosi, Chorwaci, kilku nas Polaków. I te kurduple nas na zimno zlały, mimo naszej poludniwoamerykańskiej sily ognia . Oni technikę i start do piłki mają po prostu we krwi. To dlatego ustawicznie są na topie różnych mistrzostw.
Mimo wysokiej porażki ( a może jeszcze wyższej?) naszym chłopakom mimo to biję ogromne brawo, choć Tokio jest już poza naszym zasięgiem.chyba że zdarzy się cud, ale ten przy tak zmotywowanych do gry Hiszpanach jest raczej niemożliwy.
Komentarze