Wykonajmy najpierw mały eksperyment myślowy: wychodzę z dzieckiem na marsz z okazji uroczystości, a po drodze na balonie pojawia się jakiś dziwak ze swoim show, który radykalnie koliduje z wymową uroczystości. Jak miałbym wytłumaczyć dziecku o co tu chodzi ? I czy taki incydent nie zniweczyłby zabiegów wychowawczych podejmowanych względem dziecka ?
Czy ten eksperyment myślowy wystarczy ? Na wszelki wypadek opiszę jeszcze przypadek realny, w jakim uczestniczyłem. Regularnie zabieram Baby Juniora na spacer do pobliskiego lasu i znajdującego się tam placu zabaw. Na placu pojawiają się dzieci z pobliskiego przedszkola, a niektóre z nich drą się niemiłosiernie w trakcie zabaw. W końcu zainterweniowałem z reprymendą wobec urwisów, na co negatywnie zareagowała jedna z przedszkolanek stwierdzając, że dzieci muszą gdzieś wyładować swoją energię. No to ja przedstawiłem jej inną koncepcję: że dzieci są gośćmi w lesie, a w lesie mieszkają zwierzęta i las jest ich domem, więc będąc w gościach powinny się zachować jak goście.
Oczywiście stanowisko przedszkolanki było typową racjonalizacją błędnej teorii, bo dzieci wcale nie muszą wyładowywać energii w ten sposób. Pani przedszkolanka nie wpadła też na bardziej racjonalny i pragmatyczny sposób wyjaśnienia dzieciom, dlaczego nie powinny krzyczeć jak w bajce „don’t cry wolf”.
A Baby Junior bacznie obserwuje i nie daj Boże zechciałby te wrzaski naśladować.
Już dawno temu William Golding napisał znakomitą przypowieść „Władca much”, za którą dostał Nobla i wiadomo, dlaczego należy zadbać o wychowanie dzieci.
Osobnik, który był sprawcą tego skandalu powinien być aresztowany, ale co najważniejsze, w celu zbadania, z udziałem sądu i specjalistów psychiatrów, co się działo w jego chorym umyśle, gdy podjął takie zachowania. Takie jednostki powinny być usuwane ze sfery publicznej, jeśli nie są w stanie dochowywać publicznie obowiązujących standardów.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo