" Tam, gdzie osoba bez uprawnień wchodzi w rolę funkcjonariusza państwowego albo godzi w jego godność lub bezpieczeństwo, musi liczyć się z reakcją – napisał Bodnar."
Przyjrzyjmy się logice problemu, z którą pan Bodnar jest na bakier. Tacy cwaniacy zawsze kombinują i starają się wyrywać kwestie z kontekstu.
Funkcjonariusz pełni swoją funkcję jako funkcję wtórną, bo nie jest to funkcja autonomiczna wynikająca z natury. Pierwotną bowiem jest potrzeba, do zaspokojenia której funkcjonariusz i cała instytucja została powołana. Tak więc rzeczą pierwotną jest działanie/obowiązek samego obywatela, w następstwie którego pojawia się żądanie obywatela by taka funkcja została instytucjonalnie powołana, zwalniając obywatela z pełnienia jego obowiązku, co nie oznacza, że obowiązek ten ustaje. Obowiązek spoczywa na obywatelu, a w jaki sposób będzie on ten obowiązek spełniał, to jego decyzja. Może spełniać go osobiście, może go delegować.
Tak więc w przypadku, gdy instytucja i jej funkcjonariusz nie realizuje obowiązku, ten automatycznie powraca do obywatela. Automatycznie, panie Bodnar.
Zatem nie ma niczego nadzwyczajnego w tym, że jeżeli obywatel jest świadkiem przestępstwa, to ma obowiązek dokonania obywatelskiego zatrzymania sprawcy, chyba że przestępca jest uzbrojony. To jest instytucja obywatelskiego zatrzymania, jak najbardziej zasadna.
Inne tematy w dziale Polityka