Politolodzy już parę lat temu ogłosili upadek liberalizmu, ale w s24, niestety, trwa nadal w najlepsze odgrzewanie starych kotletów. Czas płynie, a ustroje i systemy polityczno-społeczne się zmieniają według pewnych prawidłowości, które warto by rozpoznać. Ta prawidłowość dotyczy i liberalizmu i postkomunizmu.
Liberalizm na dobre rozgościł się na świecie dzięki układowi z Bretton Woods, w którym Amerykanie zapewnili powojennemu światu odbudowę i dynamiczny rozwój i w ten sposób na scenę wkroczył globalizm.
Polityczny liberalizm promujący indywidualizm w każdej sferze życia i gospodarczy globalizm rozwinęły i zróżnicowały świat, a w latach 1970tych nastąpił drugi etap, gdy włączono dopalacze i kapitalizm został zastąpiony konsumpcjonizmem. Dynamiczny rozwój świata doprowadził do narastania zróżnicowania i rozwoju odrębnych interesów i ideologii, co sprawiło, że liberalizm zaczął się wewnętrznie różnicować, a w końcu się rozpadł za sprawą zbyt radykalnej agendy lewackiej i sprzeczności między globalizmem forsowanym przez międzynarodowe korporacje, a polityką demokratyczną w skali państwa.
Jest problem z politologami, którzy odnotowują widoczne zmiany, ale nie poświęcają uwagi głębszym przyczynom upadku liberalizmu. Interesuje ich głównie dalszy przebieg wydarzeń i prognozy. No, ale bez rozpoznania kluczowego algorytmu regulującego procesy rozwoju cywilizacji niewiele da się powiedzieć o przyszłości, jeżeli nie rozumiemy dokładnie przeszłości.
Nie da się wykluczyć, że badacze a także sponsorzy tych badań udzielający najrozmaitszych grantów mają określone poglądy, które mogą wpływać na badania naukowe, lecz taki wpływ łatwo wyśledzić i odłączyć od wiedzy. Nauce czy naukom można zarzucić jedną rzecz: izolacjonizm, koncentrację na wąskiej perspektywie i niski poziom interdyscyplinarności. Taki jest stan rzeczy za sprawą liberalizmu, który wyraźnie zakwestionował kryterium prawdy i usiłuje zastąpić ją gorsetem zbiurokratyzowanego prawa.
Najbardziej oddziałuje na naszą powszechną świadomość jako konsumentów nauki nauka historii i okazuje się przy bliższym przyjrzeniu, że jest to nauka bez precyzyjnych zasad metodologicznych, bo sprowadza się do prezentowania arbitralnego zbioru wydarzeń, lecz bez wskazania na konkretne kluczowe mechanizmy i struktury generujące rozmaite procesy dziejowe.
Z tego da się wyciągnąć wniosek, że dotychczasowy model nauki historii należałoby zastąpić badaniami struktur i mechanizmów rządzących powstawaniem cywilizacji. Na bazie nauki o cywilizacji można następnie opracowywać modele historii państw narodowych. Ale z punktu widzenia zradykalizowanej ideologii liberalnej byłoby to podejście niebezpieczne, burzące dobre samopoczucie liberalnych, kosmopolitycznych elit i podważające ich pretensje do pełnienia roli przywódczej..
Taka nauka wymagałaby rozbudowy podejścia interdyscyplinarnego - uwzględnienia dorobku psychologii ewolucyjnej i wiedzy o umyśle, jakiej dostarczają nam neuronauki i zastosowania kilku kluczowych założeń i koncepcji zaczerpniętych z nich.
Kluczowym pojęciem jest koncepcja przestrzeni społecznej i jej wymiarów-relacji, która pozwala na skonstruowanie modeli struktury społecznej i struktury umysłu, i wykazanie, że ich wspólnym podłożem są relacje poznawcze, emocjonalne i wolicjonalne, na których opiera się ewolucja zjawiska społecznej współpracy. Podstawowym modelem jest model społeczeństwa jako umysłów w interakcji.
Różne jednostki i różne grupy, żyjące w odmiennych środowiskach, wykazują odmienny stosunek do kwestii relacji Prawdy/Miłości/Wolności, a to wpływa na tworzenie odmiennych struktur społecznych, mniej lub bardziej efektywnych.
Drugim pojęciem, zgodnie z naturą procesów historycznych, byłoby pojęcie cykliczności, wynikające z cykli naturalnych i pokoleniowych, typowe dla społeczności pierwotnych. Dane pokolenie reaguje jakoś na na wydarzenia i zjawiska społeczne i tworzy określone instytucje, z którymi będzie miało do czynienia kolejne pokolenie i będzie je traktowało we właściwy sobie sposób.
Trzecim pojęciem byłoby dominujące i wyznaczające specyfikę cywilizacji Zachodu pojęcie procesów linearnych, które wywodzi się z religii chrześcijańskiej.
I dopiero na takiej cywilizacyjnej bazie można prezentować historie narodowe i zmiany kulturowe.
Ale wróćmy do abecadła. Jak interpretować dzieje Zachodu? Zaznaczam, że tylko Zachodu, bo inne cywilizacje bazują na innych modelach.
Najlepiej chyba pasuje tu metafora strumienia i zainstalowanego na nim koła wodnego. Strumień niesie nowe wody, natomiast koło podzielone jest na trwałe czerpaki, przegrody, w które wlewa się woda ze strumienia i wprawia koło w ruch. Ten obraz ilustruje dwa składniki procesu: linearne przekształcenia bytu społecznego i nieustannie odtwarzaną pokoleniową cykliczność opracowującą zmienne dane linearne.
Donald Trump zakwestionował globalizm, a co za tym idzie i liberalizm, przywracając wiarę w rolę państwa narodowego. Są siły, takie jak w Berlinie i Brukseli, które tej zmiany nie rozumieją i tkwią w mrzonkach przeszłości, ale straciły siłę przebicia, a taką dysponuje tylko Ameryka. Amerykański realizm może uratować Zachód.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo