Gdy Jan Rokita chciał umierać za Niceę, Nicea padła i nikt nie umarł.
Gdy aktualny rząd przystawił sobie pistolet do skroni, krzycząc "pierwiastek! pierwiastek!", pierwiastek padł, pistolet okazał się plastikowy, i wszyscy żyją.
Gdy o Joaninie mówiło się w sposób umiarkowany, bez histerii, bez kładzenia się na ziemię, bez straszenia, że na złość mamie i tacie przestaniemy oddychać i umrzemy, no proszę, Joanina jakoś przeszła.
I w dodatku, na dwa dni przed wyborami, w nagłym przypływie ekumenicznego uniesienia, chwalą pracę polskiej delegacji zarówno Kwaśniewski, jak i Tusk.
Również spojrzenie innych krajów Unii na polskie żądania stało się spokojniejsze. Po prostu tym razem Polska była bez nadmiernych emocji wymieniana wśród dwóch, trzech krajów, które mają jeszcze jakieś zastrzeżenia do tekstu traktatu, i z którymi trzeba będzie porozmawiać. A tak jest przecież w Unii zawsze.
Brak histerii w Polsce pomógł w uspokojeniu atmosfery w Unii. Brak histerii w Unii pomógł w spokojnym podejściu Polaków do negocjacji.
Oczywiście, istotnym czynnikiem w tym powszechnym ukojeniu odegrał fakt, że ta Joanina to - za przeproszeniem - duperelka bez większego znaczenia, ot taki kosmetyczny prawniczy instrumencik, który najprawdopodobniej nigdy nie zostanie zastosowany. Ale mimo wszystko jest to dobry znak.
Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka