Niestrudzeni poszukiwacze żydowskiego spisku tym razem próbowali dobrać się do Sarkozyego. Na parę dni przed jego wizytą państwową w Algierii tamtejszy minister do spraw kombatantów Mohamed Chérif Abbès powiedział w wywiadzie dla dziennika "El Khabar", że Sarkozy zawdzięcza zwycięstwo w wyborach prezydenckich "żydowskiemu lobby, które ma monopol we francuskim przemyśle".
Potem jeszcze sekretarz generalny algierskiej organizacji kombatanckiej oświadczył, że Sarkozy nie jest mile widziany w Algierii, dopóki nie przeprosi za przeszłość kolonialną Francji.
Zwłaszcza to pierwsze oświadczenie wywołało we Francji niemało hałasu. Niektórzy uważali nawet, że prezydent powinien odwołać wizytę. Skończyło się na długiej rozmowie telefonicznej między Sarkozym a prezydentem algierskim Boutefliką. Ten ostatni odciął się zdecydowanie od opinii swojego ministra i tego pana od kombatantów.
Za to z udziału w tej wizycie zrezygnował popularny piosenkarz Enrico Macias. Macias jest Zydem, a także tak zwanym "pied noir" czyli jednym z bardzo licznych mieszkańców Algierii francuskiej, którzy po uzyskaniu przez nią niepodległości musieli ją opuścić i zadomowić się we Francji kontynentalnej. Macias od ponad czterdziestu lat ładnie śpiewa o swojej nostalgii za ziemią swojego dzieciństwa, i nieźle zresztą z tego żyje.
A Sarkozy niejednokrotnie już powiedział, że nie zamierza przepraszać i kajać się za grzechy przeszłości. To jest jedna z różnic między nim a Chirakiem. Ten ostatni bowiem prowadził politykę częściej odwołującą się do przeszłości.
Sarko za to odgraża się, że przywiedzie z Algierii kontrakty dla francuskich firm. Podczas jego niedawnej wizyty w Chinach podpisano umowy na 20 miliardów euro. Z Agierią ma być około 4 miliardów.
Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka