Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński
67
BLOG

Dzień bez niego, czyli jeszcze bardziej z nim.

Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński Polityka Obserwuj notkę 8

Dwa słowa o próbie zorganizowania wczoraj we Francji „dnia bez Sarkozyego w mediach”. Jak można się było spodziewać, ta inicjatywa nie odniosła zbyt dużego sukcesu.

Pomysł ogłoszenia „dnia bez Sarkozyego w mediach” powstał we wrześniu w stowarzyszeniu noszącym nazwę „Zgromadzenie na rzecz demokracji w telewizji”. Organizacja ta używała zresztą po prostu określenia „dzień bez niego”. Jest ono wystarczająco jasne, każdy łatwo zgadnie, o kogo chodzi, a mówiąc tak pomysłodawcy mieli nadzieję, że nie przyczynią się do wzmacniania obecności szefa państwa w mediach.

Akcja ta nie jest tylko żartem, choć głównie w takiej raczej humorystycznej tonacji była komentowana we Francji . Członkowie „Zgromadzenia na rzecz demokracji w telewizji” uważają, że prezydent jest nadmiernie eksponowany w mediach i że powstaje z tego powodu swoisty „kult jednostki”.

Nie chodzi tu zresztą tylko o niewątpliwe zamiłowanie Sarkozyego do pokazywanie się na małym ekranie. Sprawa ta dotyczy czegoś znacznie istotniejszego, a mianowicie stylu pracy nowego prezydenta i wręcz koncepcji jego roli w państwie. W Piątej Republice, już od czasów de Gaulle’a, przyjęło się uważać, że prezydent jest swego rodzaju arbitrem, symbolem państwa, najwyższym autorytetem. I że nie zajmuje się on drobnymi sprawami codziennej polityki, bo od tego jest premier i rząd. Takiej koncepcji prezydentury przestrzegali zresztą wszyscy kolejni następcy generała, włącznie z Chirakiem.

Wszystko zmieniło się przed kilkoma miesiącami, gdy do Pałacu Elizejskiego wprowadził się Nicolas Sarkozy. Jego temperament i potrzeba aktywności sprawiły, że zaczął interesować się wszystkim i decydować o wszystkim. Niektórzy zastanawiają się, do czego służy premier, skoro prezydent wykonuje jego pracę i kieruje bezpośrednio działalnością ministrów.

Nicolas Sarkozy rządzi między innymi poprzez ciągłą obecność w mediach. Gdy tylko gdzieś zdarzy się jakieś nieszczęście, prezydent przyjmuje ofiary, wyraża współczucie i wyciąga z takiego wydarzenia polityczne wnioski. Gdy w jakimś miejscu we Francji zastrajkuje taka czy inna grupa pracowników, prezydent jedzie do nich i dyskutuje.

Jest rzeczą normalną, że w takich sytuacjach towarzyszą mu kamery telewizyjne i między innymi właśnie stąd bierze się wrażenie wielu Francuzów, że widzą swojego prezydenta bez przerwy.

Poprzednicy Sarkozyego co jakiś czas znikali na kilka dni, a wtedy naród (a wraz z nim media) zastanawiały się, dlaczego ich nie ma, co robią, o czym myślą, co przygotowują. Z aktualnym prezydentem takich chwil nieobecności praktycznie nie ma.

„Zgromadzenie na rzecz demokracji w telewizji” poinformowało, że jego inicjatywę poparło wielu polityków. Padło kilka nazwisk i można się łatwo domyślić, że byli to politycy z opozycji.

Akcja „Dzień bez Sarkozyego” raczej nie powiodła się. Nie licząc już tego, że o prezydencie mówiło się wczoraj dużo w kontekście różnych bieżących politycznych wydarzeń, to w dodatku wszystkie media mówiły o wszechobecności prezydenta w tychże mediach, a tym samym mówiły jeszcze więcej o prezydencie.

PS. Niektórzy komentatorzy niechybnie zaproponują przeniesienie pomysłu "dnia bez..." do Polski. Często tak tu bywa, że różne relacje dotyczące na przykład Francji są przez salonowiczów odnoszone z większym lub mniejszym szczęściem do polskiej sytuacji wewnętrznej. Z góry wiadomo, że jedni powiedzą: "wprowadzić dzień bez Tuska", a inni zaproponują "dzień bez L.Kaczyńskiego". To trochę zbyt łatwę. Proponuje zatem znalezienie pomysłów nieco bardziej oryginalnych. 

Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka