Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński
57
BLOG

Terroryzm jest wszędzie. Wszyscy do schronów!

Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński Polityka Obserwuj notkę 9

W ramach mieszania wszystkiego ze wszystkim, który to proceder  jest najlepszą gwarancją, że czytelnicy nigdy niczego nie zrozumieją, Marek Magierowski pisze w „Rzeczypospolitej” o bombie w paryskim biurze adwokackim. Artykuł zatytułowany „Dziwna bomba w Paryżu” można w całości przeczytać tu:

http://www.rp.pl/artykul/74919.html

Najpierw autor sugeruje, że oczywista i naturalna emocja, jaką wywołał ten zamach, świadczy o tym, „w jakim napięciu żyją dziś Francuzi, jak bardzo rozognione są nad Sekwaną nastroje społeczne”. Trudno w pierwszej chwili zrozumieć o co tu chodzi. Czyżby znacznie przecież większe emocje po 11 września w USA, po zamachach w Londynie lub Madrycie miały również jakiś związek z nastrojami społecznymi w tych trzech krajach? I czyżby miały świadczyć o wielkim napięciu tam panującym? A o czym w takim razie świadczyłaby obojętność w przypadku takich zamachów? O harmonijnych stosunkach społecznych?

Dość szybko rozumiemy jednak, dokąd chce nas autor  zaprowadzić. Otóż w tym samym akapicie dowiadujemy się, że terrorystami są również francuscy związkowcy. Uszkodzili bowiem parę urządzeń sygnalizacyjnych na liniach TGV. I autor z przejęciem informuje nas, że „na szczęście udało się uniknąć tragedii”. Mój Boże, te uszkodzone urządzenia sygnalizacyjne sprawiły po prostu, że pociągi nie mogły wyruszyć na trasę, to wszystko. Skutkiem tego było może dwugodzinne opóźnienie. Daleko tu od „unikania tragedii”. Po co więc straszyć.

Autor pokpiwa sobie z mediów, które określiły te działania łagodnym według niego mianem sabotażu, gdy w rzeczywistości chodziło o „zorganizowany terroryzm”. Powtarzam, celem tej akcji było uniemożliwienie wyjazdu pociągów na trasę.

Określenie „sabotaż” doskonale oddaje skandaliczny charakter tego typu działalności, którą popierają maleńkie grupki skrajnych pseudozwiązkowców. Uszkodzenia polegały na przykład na przecięciu lub podpaleniu kabla, a takie przecięcie lub podpalenie ma – według autora – „wszelkie znamiona zorganizowanej akcji terrorystycznej”.

Szukanie jakiegokolwiek związku między zamachem na biuro adwokackie a sabotażem dokonanym przez paru podekscytowanych kolejarzy jest zabawnym przykładem komentatorskiej ekwilibrystyki. Ale rozumiem, że trzeba było dołożyć związkowcom, pokazać, jakie to są świnie.

I żeby nie porzucać zabawowego szukania analogii, w tym samym akapicie autor przypomina nam, że we Francji „nikt już nie może zliczyć” płonących samochodów. W dalszym ciągu nie rozumiem, o co mu chodziło.

Strajki i ten bardzo marginalny akt sabotażu świadczą rzeczywiście o napiętych stosunkach między pracownikami a państwowym pracodawcą. Ale jaki związek z bombą w paryskim biurze adwokackim? Rozruchy (na razie zakończone) świadczą o napięciu panującym na przedmieściach. Ale znowu – jaki związek z bombą?

Jeśli już mamy wszystko ze wszystkim mieszać i szukać terroryzmu w każdym negatywnym zjawisku społecznym, proponuję przyjrzeć się bliżej budkom z piwem w Polsce. Pan Józek uderzył pana Waldka – terroryzm! Pan Ziutek brzydko się wyraża – terroryzm!

I wszystko to prowadzi autora do wręcz rewolucyjnego wniosku – że należy karać za palenie samochodów. Szkoda, że wcześniej tego nie wiedziałem, bo naiwnie myślałem, że jest to działalność legalna. Aha, i trzeba również karać „tych antyglobalistów, którzy rozbijają sklepowe szyby”. Skąd tu nagle wzięli się antyglobaliści? Czy to oni wysłali bombę, czy też może przecięli kabel? A poza tym, czy rozbijanie sklepowych szyb przez osoby nie będące antyglobalistami, jest dozwolone?

Przepraszam, wszystko mi się już miesza.

Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (9)

Inne tematy w dziale Polityka