Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński
44
BLOG

Pieniądze na kampanię we Francji - jak to jest?

Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński Polityka Obserwuj notkę 7
Dość zabawne wydarzenie pozwala na zilustrowanie różnic w finansowaniu kampanii politycznych we Francji (i jak przypuszczam w wielu innych krajach Europy) i w USA. W tym tygodniu komisja, która zajmuje się zatwierdzaniem wydatków wszystkich kandydatów w ostatnich wyborach prezydenckich, opublikowała swoje zastrzeżenia co do niektórych faktur przedłożonych przez sztaby wyborcze Nicolasa Sarkozy’ego i Ségolène Royal. Była również mowa o innych kandydatach, ale nie będziemy wchodzić w szczegóły.

Zastrzeżenia te są równoznaczne zresztą z odmową zwrotu tych wydatków. Jest to istotne, bo właśnie na zwrocie przez państwo znacznej części wydatków na kampanię opiera się w dużej mierze finansowanie demokracji we Francji.

Otóż komisja przyczepiła się do nadmiernych wydatków Sarkozyego na makijaż. Proszę sobie wyobrazić, że wydał na malowanie się przed wystąpieniami w telewizji prawie 35 tysięcy euro. Pani Royal była jeszcze lepsza, bo jej sztab zapłacił około 50 tysięcy euro za makijaż i fryzjera. Komisja uznała, że wydatki te były nadmierne i zwróci tylko ich niewielką część.

Ogólna zasada jest we Francji taka, że państwo w znacznej mierze finansuje kampanie wyborcze, ale za to poszczególni kandydaci nie mogą przekraczać ustalonego dekretem progu wydatków (nieco ponad 20 milionów euro dla każdego z dwojga kandydatów uczestniczących w drugiej turze wyborów, z czego państwo zwraca następnie połowę). Po drugie natomiast wydatki, które państwo ma refinansować, są przedmiotem kontroli i muszą być uzasadnione – stąd ten problem z makijażem i fryzjerem.

Istnieje również zakaz wydawania pieniędzy na reklamy kandydatów w telewizji.

Podobnie jak w USA, Francuzi mogą dawać pieniądze na finansowanie kampanii wyborczych. Dawać je mogą oczywiście tylko osoby prywatne (znów jak w USA), maksymalna suma w wyborach prezydenckich wynosi 4600 euro, a więc nawet więcej niż w Stanach.

Wszystkie te wyżej wymienione reguły sprawiają, że te prywatne datki na kampanię, choć oczywiście istotne, nie są we Francji aż tak żywotne dla kandydatów, jak to jest w USA. Nie może dojść do kuriozalnej sytuacji, jak pisałem parę dni temu, że na przykład kandydat X zostanie określony jako człowiek bez szans, bo zebrał za mało pieniędzy, a akurat w stanie, który go interesuje, bardzo ostatnio wzrosły ceny telewizyjnych reklamówek.

Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka