Nie dla Amazonii był ten synod, a dla nas.
Był (i jest) szansą na przebudzenie, na zrozumienie. Że, jak to ujął kiedyś Jan Krzysztof Kelus (gdy przychodziły do niego piosenki):
Ludzie myślą, że zwyczajnie,
tak po prostu kapie w garnek,
i ten garnek, ten ich świat
jest taki wielki.
Dla mnie to jest bzdura wielka,
bo ten garnek to butelka
i pływamy właśnie
w szyjce od butelki!
(J.K. Kelus: PIOSENKA NAIWNA O OCHRONIE ŚRODOWISKA CZYLI O MOICH PODRÓŻACH Z IGO TELEHUNEM PO KRAJU)
Był nie tylko szansą na zrozumienie, jak się sprawy z ekologią mają. Również na szczere przyjrzenie się Kościołowi. Gdzie jego siła a gdzie słabości. Gdzie nadzieja na przyszłość.
Można podjąć refleksję i zejść z piedestału wyższości, zamiast infantylnego gestu wykradzenia i utopienia w Tybrze „figurki Pachamamy”, por. https://deon.pl/kosciol/katoliccy-tradycjonalisci-ukradli-i-zniszczyli-rzezby-w-watykanie,619675
Jestem wdzięczny Opatrzności za te kilka dni pracy w Rzymie, za możliwość uczestniczenia w audiencji generalnej papieża Franciszka (który mówił o Kościele otwartym), jak też za pokierowanie po pracy mych kroków na via della Conciliazione do kościoła Santa Maria in Transpotina.
Miałem możność zagłębić się na chwilę w myśleniu ludzi znad Amazonki, w ich rozumieniu czym jest świat. Jak cenne jest miejsce, z którego są. Jak blisko są z Ziemią, rzeką, puszczą. Z Bogiem.
[zdjęcia są moje]
Zobacz galerię zdjęć:
synod o Amazonii