"Tusk, ty matole, twój rząd obalą kibole" - to jeden z napisów na transparentach niesionych przez fanów piłki nożnej. Kibice ułożyli hasło, którego myśl kołacze mi już dawno w głowie. Bo też przez zamknięcie stadionów zostali ukarani widzowie Lecha Poznań i Legii Waeszawa, na których stadionach już wcześniej żarzył się bunt. Bunt przeciw "Gazecie Wyborczej" i przeciw Adamowi Michnikowi.
Donald Tusk potraktował walkę z piłkarskimi pseudokibicami podobnie jak akcje z dopalaczami czy kastracją pedofilów. To zagłuszyło debatę o budżecie przyjętym w ostatni czwartek. Otworzyło jednak worek z krytyką, która swą celnością i nośnością przebija najbardziej krytyczne wypowiedzi politologów:
--- "Zemsta Tuska, stadionowa pustka";
--- "Nie róbmy polityki, zamykajmy stadiony";
--- "Czy już Donald zapomniałeś, jak na Lechii wojowałeś?";
--- "Otworzyć stadiony, zamknąć wojewodów";
--- "PO-lityczni łgarze, za aferę hazardową zamknijcie cmentarze".
Czy zamykanie stadionów to dobry pomysł na walkę z chuliganami? - "Dotychczasowe metody zawiodły, dlatego jako państwo musimy stosować metody bardziej zdecydowane" - odpowiedział premier Tusk. Wtóruje mu wierny Stefan Niesiołowski: "To nie kibice ani nawet nie kibole. To lumpy i żulia stadionowa. (...) Zamykanie stadionów to dobra metoda."
Inaczej ocenia posunięcia premiera posłanka Elżbieta Jakubiak (PJN - gdzież to ją zaniosło!):
"Tusk dawno stracił instynkt szacunku wobec własnego państwa. Bo to on (przez odpowiednie przygotowanie policji) ma zadbać o moje bezpieczeństwo na stadionie. (...) Jest słabym premierem, człowiekiem, który nie ma koncepcji rządzenia krajem. Podejmuje szybkie nierozsądne decyzje - i naraża na szwank wiarygodność państwa."
Inne tematy w dziale Polityka