Awantura o kasę w Konfederacji. Mogą wywrócić własny stolik

Marcin Dobski Marcin Dobski Konfederacja Obserwuj temat Obserwuj notkę 93
Po wyborach zaczął się w Konfederacji nie tylko czas rozliczeń za wynik wyborczy, ale też okres liczenia pieniędzy. Frakcja Grzegorza Brauna chce jedną trzecią: pieniędzy z subwencji do dyspozycji, jedynek na listach wyborczych i miejsc w Radzie Liderów. Na taki podział nie godzą się pozostali liderzy.

Na konferencji prasowej w Sejmie wystąpili posłowie Konfederacji Korony Polskiej. Braun zaznaczył, że jego partia zrobiła w wyborach czterysta procent normy, bo miała tylko jednego posła, a teraz ma czterech parlamentarzystów.

– Mając zdolność tworzenia koła poselskiego, będziemy póki co, tym kołem nieformalnie, więc możemy się umówić, że tworzymy kwadrat nie koło – powiedział lider frakcji Grzegorz Braun.  


Braun może wywrócić stolik

Pozostali członkowie Konfederacji odebrali ten przekaz jako próbę szachowania kolegów. Ugrupowanie wprowadziło do Sejmu 18 posłów, do założenia klubu parlamentarnego potrzebnych jest 15, a bez ludzi Brauna zabraknie jednej osoby. Wystąpienie polityków Korony poprzedziły rozmowy podczas Rady Liderów. Na spotkaniu tego gremium Braun miał przedstawić swoje oczekiwania - chce jedną trzecią wpływów we wszystkich obszarach.

– Braun powiedział, że chciałby jednej trzeciej pieniędzy z subwencji do dyspozycji, tyle samo jedynek na listach wyborczych i miejsc w Radzie Liderów – mówi ważny polityk z innej frakcji.

Konfederacja, jako partia, nie może przekazywać bezpośrednio innym ugrupowaniom pieniędzy, dlatego politycy sprawnie obchodzą ten przepis. Każde ze środowisk wchodzących w skład Konfederacji ma przedstawiciela w Radzie Liderów, który może dysponować wynegocjowaną częścią pieniędzy.

Dotychczas podział środków z subwencji przedstawiał się mniej więcej następująco. - 47 proc. przypadało Nowej Nadziei (wcześniej KORWiN), - 36 proc. dostawał Ruch Narodowy, - 17 proc. - ugrupowanie posła Brauna.

W kończącej kadencji, po wejściu do Sejmu w 2019 r., gdy Konfederacja uzyskała 6,81 proc., zaczęła jej przysługiwać roczna subwencja z budżetu państwa w wysokości 6,8 mln zł rocznie (w ciągu czteroletniej kadencji ponad 27 mln zł).

Braun żądając teraz jednej trzeciej, czyli 33,3 proc. subwencji do dyspozycji, chciałby de facto podwoić dotychczasowy stan posiadania i zasobów jego ugrupowania. W nowej kadencji Sejmu będą to 32 mln zł w ciągu czterech lat (8 mln zł rocznie) do podziału na trzy środowiska: Nowej Nadziei, Ruchu Narodowego i Korony.

– O ile faktycznie Korona ma teraz więcej posłów niż w poprzedniej kadencji, to siła partii Brauna nie jest równa sile zasobów i struktur Nowej Nadziei i Ruchu Narodowego – ocenia członek Rady Liderów. I dodaje: – Na pewno brauniści dostaną więcej, ale będzie to raczej ponad 20 proc., a nie 33 proc.

– Powinno być dobrze, bo ewentualne wyjście z klubu Brauna i jego ludzi z powodu pieniędzy, zostanie bardzo źle odebrane przez wyborców. Ale to nie nasz wizerunek na tym straci – komentuje poseł z władz Konfederacji.

Pozostałe dwie frakcje zaczęły też pracować nad zdobyciem posła, która uwolni formację od nacisków środowiska Brauna. Jeśli uda się przeciągnąć kogoś na swoją stronę, to ewentualne wyjście z klubu Korony nie będzie oznaczało utraty przywilejów. 


(Nowa) Nadzieja umiera ostatnia

To nie koniec sądnych dni w Konfederacji. W sobotę odbędzie się Rada Krajowa Nowej Nadziei. W rozmowie z Moniką Jaruzelską, legenda środowiska wolnościowego Janusz Korwin-Mikke zapowiedział, że jeśli na spotkaniu NN strony nie dojdą do porozumienia, to założy on nową partię, do której odejdzie z nim dużo ludzi. Korwin-Mikke powiedział też, że złoży wniosek o usunięcie posła Przemysława Wiplera z Nowej Nadziei, ponieważ ten miał w trakcie kampanii zachęcać do głosowania na Karinę Bosak.

Sąd partyjny Konfederacji zdecydował o zawieszeniu Janusza Korwin-Mikkego. Polityk w Konfederacji pozostanie, ale został usunięty z Rady Liderów, której członkowie podejmują najważniejsze decyzje w partii. Może też zapomnieć o biorącym miejscu w wyborach do Parlamentu Europejskiego.


W Konfederacji biorą też pod uwagę scenariusz, która zakłada celowe naciski Brauna na resztę, by móc wyjść z ugrupowania i razem z Korwin-Mikkem założyć nową formację. – Formalne założenie koła poselskiego przez Brauna i jego posłów będzie równoznaczne z odejściem z Konfederacji – mówi ważny polityk Ruchu Narodowego. 

Znowu kłócą się o kasę

To nie pierwszy raz gdy w Konfederacji toczy się spór o podział pieniędzy i wpływów. Tak było niemal półtora roku temu.

"W Konfederacji trwa cicha wojna, ponieważ odejścia posłów z partii KORWiN i powstanie nowej formacji, doprowadziło do zmian w podziale milionów z budżetu państwa, na czym straciło środowisko Janusza Korwin-Mikkego" - pisaliśmy w maju zeszłego roku. 


Wówczas zarzewiem było odejście z partii KORWiN trzech posłów: Jakuba Kuleszy, Artura Dziambora i Dobromira Sośnierza, którzy założyli partię Wolnościowcy. Stała się ona czwartą nogą Konfederacji, a Rada Liderów przegłosowała przyznanie jej części środków z subwencji.

Układ procentowy zmienił się wtedy z: - 47 proc. dla partii KORWiN,- 36 proc. Ruchu Narodowego, - 17 proc. - ugrupowania Brauna na taki podział: - 36 proc. KORWiN, - 36 proc. dla RN, - 17 proc. - dla Brauna i 11 proc. dla Wolnościowców.

Wtedy też ujawniliśmy, że członkowie Rady Liderów, którzy nie są posłami i zrezygnowali z pracy poza parlamentem, dostają miesięcznie pensję. Jest to kwota w wysokości 8182 zł. 

Fot. Sławomir Mentzen/X

Marcin Dobski

Marcin Dobski
Dziennikarz Salon24 Marcin Dobski
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka