Grzegorz Braun. Fot. PAP/Marcin Obara
Grzegorz Braun. Fot. PAP/Marcin Obara

Afera Brauna z gaśnicą. Nie dostał, czego chciał, dlatego szkodzi Konfederacji

Marcin Dobski Marcin Dobski Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 210
Skandal z gaszeniem świec chanukowych w Sejmie przez posła Grzegorza Brauna to spodziewana sytuacja, która ma szkodzić całej Konfederacji. – Braun szuka pretekstu do odejścia i połączenia sił z nową partią Janusza Korwin-Mikkego. Nie dostał tego, czego żądał od nas po wyborach, więc teraz się mści – słyszymy we władzach partii.

Kilka dni temu w Sejmie, podczas świętowania Chanuki, poseł Braun chwycił gaśnicę i rozpylił proszek na menorę (żydowski świecznik), nazywając ją "szatańskim, talmudycznym symbolem".

Afera z gaśnicą w Sejmie

Nagrania z tego incydentu obiegły nie tylko polskie, ale też światowe media. Konfederacja znalazła się pod ostrzałem, nie było osoby, która wzięłaby w obronę zachowanie Brauna. Było ono skandaliczne, więc nie ma dla niego usprawiedliwienia.

Sam negatywny bohater akcji w Sejmie nie żałuje swojej "interwencji poselskiej", tylko ubolewa nad rodzajem środka gaśniczego. – Żałuję, że nie trafiła mi się pianowa gaśnica, bo wtedy sytuacja miałaby nieco mniej dramatyczny przebieg. Ale z drugiej strony gaśnica pyłowa nadała interesujący charakter wizualny temu wydarzeniu, co doceniam jako reżyser-dokumentalista, w poprzednim życiu – powiedział Braun w rozmowie z Michałem Cichym. 

Poseł mówił również, że w poprzednich latach nie dostrzegał menory ze świecami, dlatego nigdy wcześniej nie podejmował takiej interwencji.   

Konfederacja w kropce

Władze formacji, pod presją, zdecydowały się zawiesić posła Brauna w prawach członka klubu poselskiego. Ma on również zakaz wystąpień z mównicy sejmowej. Prezydium Sejmu ukarało Brauna odebraniem połowy uposażenia na 3 miesiące i całości diety na pół roku.

Opinia publiczna oczekuje jednak usunięcia Brauna z klubu poselskiego Konfederacji. Marszałek Sejmu Szymon Hołownia postawił nawet ultimatum, że albo kontrowersyjny parlamentarzysta zostanie wyrzucony, albo partia straci swojego przedstawiciela w Prezydium Sejmu - wicemarszałkiem jest bowiem Krzysztof Bosak.

Lider Ruchu Narodowego zabrał głos w tej sprawie w Sejmie. – Jest możliwe, że w wyniku tego działania stracimy stanowisko wicemarszałka lub nasz klub stanie się kołem, jest to niewykluczone i tego się nie boimy. To, co dla nas jest istotne, to nie działać w emocjach i nie działać pod presją mediów i innych opcji politycznych. Nikt z innych opcji politycznych nie będzie meblował klubu Konfederacji i nie będzie mówić, kto i kiedy ma być wyrzucony. To są nasze autonomiczne decyzje i jeżeli je podejmujemy, to podejmujemy je po spokojnej i dojrzałej dyskusji, a nie po presji z mediów – powiedział dziennikarzom wicemarszałek Bosak.


Kalkulacje polityczne 

Krytyka i presja w kierunku ugrupowania Mentzena i Bosaka jest olbrzymia, ale też zasłużona. A wstrzymywanie się z mocnymi decyzjami w sprawie Brauna ma podłoże czysto polityczne. Ugrupowanie wprowadziło do Sejmu 18 posłów, do założenia klubu poselskiego potrzebnych jest 15. Konfederacja Korony Polskiej, część składowa Konfederacji (poza Nową Nadzieją i Ruchem Narodowym), ma czterech przedstawicieli w klubie. Ewentualne usunięcie Brauna i jego ludzi sprawi, że Konfederacja straci klub na rzecz koła poselskiego i różne profity, choćby przedstawiciela w Prezydium Sejmu. 

W tym miejscu trzeba przypomnieć o wydarzeniach sprzed miesiąca. Wtedy decyzją sądu partyjnego został zawieszony w Nowej Nadziei i usunięty z Rady Liderów Konfederacji Janusz Korwin-Mikke. Były to konsekwencje jego wypowiedzi sprzed wyborów parlamentarnych, którymi miał „sabotować” kampanię. Najpierw podczas konwencji Fundacji Patriarchat opowiedział się za odebraniem kobietom prawa głosu. Następnie, po wybuchu afery pedofilskiej dotyczącej youtuberów, opowiedział się za usunięciem z prawa granicy wieku, poniżej której współżycie jest karalne.

– Wypowiedzi Korwin-Mikkego były dewastujące. Nasi działacze czasami nie potrafili nawet przekonać własnych żon i córek do głosowania na Konfederację – oceniali działania lidera koledzy z Konfederacji.

Ostatecznie Sławomir Mentzen zapowiedział, że nestor prawicy nie wystartuje w żadnych wyborach z list Konfederacji. To sprawiło, że Korwin-Mikke założył nową partię, której nazwa nie jest jeszcze publicznie znana, ale odbyła się już konferencja prasowa w tej sprawie. U jego boku wystąpili Stanisław Michalkiewicz i Robert Iwaszkiewicz. Działanie Korwin-Mikkego jest uznawane za rozbijanie Konfederacji, bo konkurencja będzie jej odbierać poparcie. 


Awantura o kasę i wpływy

Przypomnijmy też inne istotne wydarzenia sprzed dwóch miesięcy. W październiku pisaliśmy na Salon24.pl o sporze wewnątrz Konfederacji, który dotyczył podziału pieniędzy z subwencji, a także wpływów. Licząca czterech posłów frakcja Brauna chciała jedną trzecią: pieniędzy z subwencji do dyspozycji, jedynek na listach wyborczych i miejsc w Radzie Liderów. 

Na konferencji prasowej w Sejmie wystąpili wówczas posłowie Konfederacji Korony Polskiej. Braun zaznaczył, że jego partia zrobiła w wyborach czterysta procent normy, bo miała tylko jednego posła, a teraz ma czterech parlamentarzystów. – Mając zdolność tworzenia koła poselskiego, będziemy póki co, tym kołem nieformalnie, więc możemy się umówić, że tworzymy kwadrat nie koło – powiedział lider frakcji Grzegorz Braun.  

– Braun powiedział, że chciałby jednej trzeciej pieniędzy z subwencji do dyspozycji, tyle samo jedynek na listach wyborczych i miejsc w Radzie Liderów – mówił nam ważny polityk z innej frakcji.

Z ustaleń Salon24.pl wynika, że Braun i jego ludzie nie dostali tego czym wtedy próbowali szachować resztę Konfederacji. – Braun szuka pretekstu do odejścia i połączenia sił z nową partią Korwin-Mikkego. Nie dostał tego, czego żądał od nas po wyborach, więc teraz się mści – słyszymy we władzach partii. 

Z naszych rozmów we władzach Konfederacji wynika, że wszystkie ostatnie działania wyglądają na zemstę Korwin-Mikkego, któremu w sukurs przychodzi Braun i jego ludzie. Oba środowiska zostały bowiem zmarginalizowane, by Konfederacja mogła zacząć uchodzić za racjonalną i bardziej centrową formację. Takie incydenty - jak ostatni Brauna z gaśnicą - z powrotem przypinają partii łatkę niestabilnych i niebezpiecznych polityków. 

Marcin Dobski

Źródło zdjęcia: Grzegorz Braun. Fot. PAP/Marcin Obara

Marcin Dobski
Dziennikarz Salon24 Marcin Dobski
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka