Sejm przyznał rekompensatę w łącznej wysokości 1,95 mld zł w 2020 r. dla TVP i Polskiego Radia w związku z utraconymi wpływami z abonamentu. Opozycja próbowała zerwać kworum, aby uniemożliwić przyjęcie ustawy, ale dwie posłanki KO zagłosowały inaczej niż reszta i plan się nie powiódł.
W PiS głosowało 228 posłów, 7 nie wzięło udziału w głosowaniu. W KO 132 posłów nie głosowało, oprócz dwóch posłanek z KO (Iwona Śledzińska-Katarasińska i Małgorzata Tracz), które zagłosowały przeciw. Nie głosowało też 39 posłów Lewicy, 30 z PSL-Kukiz15, 11 z Konfederacji oraz jeden poseł niezależny (Ryszard Galla z Mniejszości Niemieckiej). Kworum to 230 posłów. Wcześniej Sejm odrzucił wniosek o odrzucenie ustawy w całości.
Podczas zadawania pytań Iwona Śledzińska-Katarasińska (KO) zarzuciła, że nowela znów uchwalana jest w ekspresowym tempie. W środę izba debatowała nad projektem noweli o opłatach abonamentowych, a zaraz potem komisja wprowadziła poprawkę do ustawy o radiofonii i telewizji, w której zniesiono ograniczenie liczby członków zarządu spółki do trzech. Mają tu więc obowiązywać rozwiązania z kodeksu spółek handlowych.
- Do tej pory mogliśmy powiedzieć, że pan Kurski dostaje 2 mld zł na kłamstwa, łajdactwa i jakieś szemrane występy. A teraz wiemy, że dostaje także na stanowiska, na kolejne posady, bo tą oto zmianą rozszerzono zarządy spółek w nieskończoność - mówiła Śledzińska-Katarasińska.
W ocenie Grzegorza Brauna z Konfederacji dosypywanie "pieniędzy polskich obywateli do tego żłobu, w którym żywią się łebscy ludzie, zagraniczne firmy producenckie to jest skandal, hańba, abominacja". Joanna Scheuring-Wielgus z Lewicy uznała, że blisko 2 mld złotych pójdzie na "szkalowanie opozycji".
Posłowie klubów opozycyjnych uzgodnili, że podczas głosowania zerwą kworum, które w Sejmie wynosi 230 posłów w czasie głosowań na sali plenarnej. Koalicja rządowa tylu posłów na sali nie miała. Plan się nie powiódł, ponieważ dwie posłanki Koalicji Obywatelskiej: Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO i Małgorzata Tracz z Zielonych nacisnęły guzik "przeciw". Projekt poparli wszyscy głosujący posłowie PiS - 228. Dzięki tym głosom dwóch posłanek KO zostało osiągnięte kworum i nowela ustawy trafi po Senatu.
- Chodziło o to, by zaprotestować przeciwko tej złej ustawie - tłumaczył Robert Kropiwnicki (KO). Przyznał, że dwie posłanki po prostu się pomyliły. Dodał zarazem, że nawet gdyby to się udało, głosowanie zostałoby zapewne powtórzone po uzyskaniu kworum przez większość sejmową.
- Zorientowaliśmy się, że nie będzie kworum na sali sejmowej i w związku z tym opozycja natychmiast się porozumiała, po cichu siłą rzeczy. Jak było głosowanie wszyscy wyjęli karty do głosowania i dwie panie posłanki cośkolwiek niezrozumiały poleceń - mówił poseł klubu PSL-Kukiz15 Władysław Teofil Bartoszewski.
Również wiceszef klubu Lewicy Tomasz Trela przyznał: w związku z tym, że koalicja rządowa nie miała większości, czyli 230 posłów, "postanowiliśmy nie wziąć udziału w głosowaniu". - To jest skrajnie nieodpowiedzialny projekt, to jest przemycanie tylnymi drzwiami pieniędzy dla swoich potrzeb polityczno-telewizyjnych. Ale niestety dwie posłanki Platformy Obywatelskiej zamiast wyjąć karty, wzięły udział w głosowaniu. Tym samym przyłożyły rękę do tego, że telewizja publiczna dostanie 2 mld zł od polskiego podatnika - ubolewał poseł.
Podczas głosowania, karty wyjęli także wszyscy posłowie Konfederacji. Szef klubu Konfederacji Jakub Kulesza podkreślił, że "jedynym sposobem na uratowanie dwóch miliardów złotych, by nie zostały przepalone na rządową propagandę jest brak kworum". - Widzieliśmy, że nie ma wszystkich posłów ugrupowania rządzącego na sali. Szkoda, że nie wszyscy posłowie opozycji tak zrobili - dodał poseł.
Senator KO Bogdan Zdrojewski uznał tę sytuację za "niewybaczalną, niewytłumaczalną, nie do zrozumienia". - Coś znowu nie zadziałało, bo to nie pierwszy raz. Według mnie wymaga to absolutnie takiego sztabu kryzysowego dotyczącego i dyscypliny, i sposobu głosowania, i pilnowania siebie nawzajem w takich reakcjach. Takie błędy będą deprecjonować całą formację, całą opozycję, nie tylko Platformę. A według mojej oceny oczekiwania społeczne w tej chwili są tak wyostrzone, że oceny tego będą najostrzejsze - mówił w RMF FM.
Szef KO Borys Budka uznał słowa Zdrojewskiego za zbyt mocne, emocjonalne. Jego zdaniem to nie brak dyscypliny. - Dyscyplina jest wtedy, kiedy kogoś zabraknie na sali na przykład, nie przyszedł, natomiast tutaj to jest ewidentna wpadka - powiedział Budka. - Takie decyzje podejmuje się dynamicznie, to nie jest jakaś strategia. Tutaj zabrakło refleksu dwóm osobom i to osobom, które siedzą bezpośrednio z przodu - dodał szef klubu KO.
Wiadomo, że Śledzińska-Katarasińska spóźniła się z wyjęciem karty (wyjęła ją tuż po zagłosowaniu), natomiast Małgorzata Tracz tłumaczyła się na Twitterze z pomyłki, że "nie zachowała należytej czujności".
Już raz opozycja zaliczyła podobną wpadkę, w grudniu, kiedy miała szansę odrzucić nowelizację ustawy o sądach, ponieważ na głosowaniu nie pojawiła się spora grupa posłów PiS. Ale posłów z ugrupowań opozycyjnych było równie dużo nieobecnych, w efekcie większość rządząca wygrała i przegłosowała kontrowersyjną ustawę.
Budka zaznaczył, że z samej arytmetyki wynika, że opozycja nie jest w stanie uchwalić niczego wbrew opcji rządzącej. Przyznał jednak, że w czwartek można było doprowadzić do chwilowego zawieszenia prac nad ustawą. - Będziemy robić wszystko, by w sytuacjach, w których jest możliwe choćby chwilowe zwycięstwo opozycji, do takich sytuacji dochodziło - zapowiedział w RMF FM.
Uzasadniając projekt ustawy jego wnioskodawcy wskazali, że "potrzeba wydania projektowanej ustawy wynika z braku adekwatnego, stabilnego, przewidywalnego i długofalowego publicznego finansowania mediów publicznych w Polsce".
W nowelizacji czytamy, że "w roku 2020 minister właściwy do spraw budżetu, na wniosek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, przekaże jednostkom publicznej radiofonii i telewizji skarbowe papiery wartościowe jako rekompensatę z tytułu utraconych: w latach 2018 i 2019, a nie zrekompensowanych na podstawie art. 11a, w roku 2020 – wpływów z opłat abonamentowych z tytułu zwolnień, o których mowa w art. 4 ust. 1, z przeznaczeniem na realizację przez jednostki publicznej radiofonii i telewizji misji publicznej". Łączna wartość nominalna skarbowych papierów wartościowych ma wynieść 1 mld 950 mln zł. Te pieniądze mają być przeznaczone na "realizację misji publicznej".
Analogiczny mechanizm, bazujący na emisji skarbowych papierów wartościowych zastosowano w 2019 r. wprowadzając rekompensatę z tytułu utraconych w latach 2018-2019 opłat abonamentowych z tytułu zwolnień. Media publiczne dostały wtedy z budżetu 1,26 mld zł.
W 2017 roku Telewizja Polska i Polskie Radio otrzymały 1,677 mld zł środków publicznych, a w 2018 roku - 741,5 mln zł. Za podzielenie tych środków odpowiadała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, większość przyznała Telewizji Polskiej.
ja
Inne tematy w dziale Polityka