Kinga Rusin, Facebook/Strona Kingi Rusin
Kinga Rusin, Facebook/Strona Kingi Rusin

Kinga Rusin pozwie "Wiadomości" TVP za nazwanie ją "twarzą pseudoelity"

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 251

Dziennikarka i prezenterka telewizyjna Kinga Rusin zapowiedziała złożenie pozwu przeciwko TVP za wyemitowanie we wczorajszych "Wiadomościach" prześmiewczego materiału na jej temat. Nie szczędzono jej złośliwości, nazwano ją „jedną z twarzy pseudoelity, która od lat próbuje wmówić Polakom, jak mają żyć”.

Pretekstem do ataku na Kingę Rusin był jej wpis na Instagramie, który opublikowała w ub., tygodniu. Dziennikarka uczestniczyła w prywatnej imprezie u Beyonce i Jaya-Z po rozdaniu Oscarów, na której obowiązywał zakaz robienia zdjęć, dość swobodny styl (chodzenie w kapciach) i atmosfera. Rusin dokładnie opisała, co działo się na imprezie oraz zilustrowała relację zdjęciem u boku piosenkarki Adele.

Prezenterka w emocjonalnym stylu opisywała, jak Jay-Z uczył ją tańczyć (bezskutecznie), Beyonce zazdrościła jej brokatowego żakietu, Adele oglądała jej szpilki. Ponadto wymieniła tuzin innych gwiazd goszczących na prywatnej imprezie (Rihanna, Leonardo Di Caprio, Bradley Cooper, Kardashianki, Kayne West i Travis Scott, Puff Daddy, Adriana Lima, Margot Robbie, Reese Whiterspoon‪,‬ Jeff Bezos, Timothy Chalamet, Spike Lee).

Pod wpisem znalazło się wiele pozytywnych komentarzy i gratulacji składanych przez internautów. Ale też sporo głosów negatywnych, które zarzucały Rusin, że koniecznie chciała się pochwalić i zrobiła to w stylu egzaltowanej nastolatki. Wiele emocji wywołała fotografia z imprezy, na której miało nie być zdjęć, także z powodu spektakularnej metamorfozy Adele, która odkąd poddała się drastycznej kuracji odchudzającej unika fotoreporterów.

Rusin dzień później ukryła fotografię i wpis, publikując oświadczenie, że nie przypuszczała, że przyniesie on taki oddźwięk na całym świecie. Kolejnego dnia opublikowała oświadczenie, zdziwiona, że "nagle mikro relacja z udziału w imprezie gwiazd wywołała dyskusję o tym co wolno, a czego nie wolno dziennikarzowi". Zapewniła, że działała zgodnie z prasowymi regułami, nie ujawniła żadnych intymnych szczegółów. "Postanowiłam oddać klimat imprezy głównie poprzez pokazanie moich własnych przeżyć, a nie cudzych" - zapewniła.

"Oczywiście naraziłam się wielu osobom w Los Angeles takim materiałem. Ale taka jest cena pisania tekstów insiderskich. I trzeba trochę odwagi. Dziennikarze cały czas wszystkim się narażają. Bardziej narażam się myśliwym czy Ministerstwu Środowiska. Więc na pewno nie będę się przejmować ewentualnym zakazem wstępu na imprezy w USA. A miłą nagrodą są zaproszenia udzielenia wywiadów w światowych telewizjach" – zakończyła swoje oświadczenie. Kolejnego dnia opublikowała następne, o okolicznościach powstania fotografii z Adele.

image
Kontrowersyjna fotografia: z lewej Adele, z prawej Rusin.

Media plotkarskie podsycały całą aferę, relacjonując codzienne oświadczenia Kingi Rusin. Powstało sporo memów żartujących z Rusin i jej hollywoodzkich koneksji. Pojawiły się też zarzuty, że cała akcja była PR-owym majstersztykiem, a prowadzącej "Dzień dobry TVN" zależy za wszelką cenę na tym, żeby wypromować siebie i swoją markę kosmetyków.

Do sprawy wróciły "Wiadomości TVP" w niedzielnym materiale. Zacytowano fragmenty wpisów instagramowych Kingi Rusin, które odczytał mężczyzna komicznie cienkim głosem, naśladującym dykcję kobiety. Pokazano krytyczne komentarze i prześmiewcze memy z celebrytką.

"Rusin to jedna z twarzy pseudoelity, która od lat próbuje wmówić Polakom, jak mają żyć. Ta grupa celebrytów chce uchodzić za arbitrów dobrego smaku i elegancji, ale gardzą Polakami" - stwierdził reporter „Wiadomości” Marcin Sawicki.

Wielu dziennikarzy było zniesmaczonych materiałem w głównym wydaniu "Wiadomości". Prezenterka po południu zamieściła na Instagramie komentujący wpis. "Wy żałosne, kłamliwe kreatury - zwróciła się Kinga Rusin bezpośrednio do ekipy TVP. Dalej pisze: - Jak zwykle, same kłamstwa, manipulacje i szczucie! Zaczynając od chamskiego komentarza o „pseudo-elitach gardzących Polakami”, poprzez pseudo aktorstwo lektora, podkładającego rzekomo mój głos i sugestie o nietrzeźwości, a na wyssanych z palca „faktach” kończąc.

Następnie dziennikarka wymienia fakty będące - jej zdaniem - nieprawdą w materiale "Wiadomości": nie było „fali oburzenia na świecie” po wpisie o zamkniętej oscarowej imprezie ani naruszenia niczyjej prywatności słynnym już wpisem. Rusin pisze też o pewnej osobie, która wystąpiła w materiale "Wiadomości", a później miała przyznać, że jej wypowiedź zmanipulowano.

Nie wiadomo, o dokładnie kogo chodzi. Jej wpisy w "Wiadomościach" krytycznie ocenili m.in. aktorzy Piotr Zelt (stwierdził, że zamieściła je pod wpływem emocji) i Jarosław Jakimowicz (powiedział, że Rusin skompromitowała Polskę). "Na szczęście Rusin skompromitowała głównie siebie, a nie Polskę, bo zagraniczne media określają ją głównie jako rosyjską prezenterkę telewizyjną. Złośliwi ferują, że to przez jej zachowanie" - zaznaczył Maciej Sawicki.

Rusin zapowiedziała, że pozwy zostaną skierowane nie tylko przeciwko TVP, ale i osobom, które "ten szkalujący materiał przygotowały". "A odszkodowanie przeznaczę w całości na potrzeby polskiej onkologii!" - podkreśliła prowadząca "Dzień Dobry TVN".
ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura