- Ja się nie wycofuję z wyborów, tylko nazywam rzeczy po imieniu. Nie udaję, że to jest normalna kampania i że to są normalne wybory - stwierdziła Małgorzata Kidawa-Błońska. Decyzja o bojkocie wyborów została zmieniona, a kandydatka Koalicji Obywatelskiej jest bardziej aktywna w mediach.
Jeszcze kilka tygodni temu, Małgorzata Kidawa-Błońska wzywała do obywatelskiego nieposłuszeństwa, gdyby wybory prezydenckie odbyły się w maju. - Organizowanie wyborów prezydenckich byłoby działaniem wręcz zbrodniczym. Nie wolno narażać życia ludzkiego – z tą zasadą powinien zgodzić się każdy. (...) Jeśli jednak rządzący będą trwać w tym uporze, to muszą wiedzieć, że ponoszą pełną odpowiedzialność za straszliwe skutki dla życia i zdrowia obywateli. W takiej sytuacji apeluję do wszystkich wyborców, aby nie uczestniczyli w wyborach 10 maja 2020 r. Jeśli nie można inaczej, niech odpowiedzią na nieodpowiedzialność władzy będzie powszechny bojkot - apelowała wicemarszałek Sejmu.
Bojkot wyborów
Z deklaracji sprzed kilku tygodni Kidawa-Błońska musiała się wycofać. Kierownictwo Platformy Obywatelskiej nie zgodziło się na bojkot wyborów i ewentualne wycofanie kandydatki. - Grozić bojkotem, to jedno. A wzywać do bojkotu, to drugie. Padło o kilka słów za dużo. To był błąd, że Kidawa-Błońska złożyła taką deklarację - powiedział w rozmowie z Onetem jeden z ważnych polityków KO. Gdyby Kidawa-Błońska wycofała się ze startu w wyborach, wówczas prawdopodobnie największa partia opozycyjna pozostałaby bez kandydatki bez względu na to, czy głosowanie odbędzie się w maju czy w późniejszym terminie.
Głos wreszcie zabrała sama zainteresowana i ucięła spekulacje. - Wszyscy kandydaci opozycji na razie chcą tych wyborów. Polacy chcą wyborów, ale chcą wyborów dla nich bezpiecznych, ale normalnej kampanii w tych warunkach nie da się prowadzić. Kampania to są spotkania z wyborcami, to są rozmowy - wyliczała Kidawa-Błońska w programie "Onet Rano".
- Moim celem w tej chwili jest to, żeby doprowadzić do tego, żeby tych wyborów w maju nie było. I będę o tym mówiła Polakom. Po pierwsze, wybory są niebezpieczne zdrowotnie, są organizowane w chaosie. Po drugie i trzecie, nie może być prowadzona normalna kampania wyborcza, po czwarte - wybory tak przeprowadzone to zaprzeczenie tego, o co walczę od dawna - żeby konstytucja w tym kraju była przestrzegana. Z tego powodu wybory majowe nie mogą się odbyć - zapowiedziała stanowczo.
W ciągu najbliższych godzin dojdzie do rozmów Jarosława Gowina z przedstawicielami opozycji. Dziś Koalicja Obywatelska ma złożyć propozycję liderowi Porozumienia, który wyszedł z rządu. Media spekulują, że chodzi o wyjście z obozu rządzącego partii Gowina i powierzenie byłemu wicepremierowi funkcji marszałka Sejmu nowej większości.
- Borys Budka przedstawi plan wyjścia z klinczu, który mamy z wyborami, rozmawia z Jarosławem Gowinem, będzie rozmawiał z prezesami wszystkich innych partii politycznych, z organizacjami pozarządowymi, bo potrzebny jest nam wspólny front - tłumaczyła Kidawa-Błońska. Jej zdaniem, wybory korespondencyjne to słuszny postulat, ale nie w tak krótkim czasie.
"Wybory korespondencyjne dobrym rozwiązaniem"
- Tak naprawdę to wybory korespondencyjne są dobrym rozwiązaniem, tylko one muszą być, jako jedna z form głosowania, dobrze przygotowane, zgodnie z polskim prawem, konstytucją. Nie można robić ustawy w 12 godzin czy w 24, nie wiedzieć, kto te wybory przeprowadzi. Przecież teraz, jeżeli ktoś przygotowuje karty do głosowania, to łamie prawo, bo ta ustawa jeszcze w naszym kraju nie obowiązuje. Jest chaos, chaos, chaos i proponowałabym, żeby PiS zajęło się tym, co najważniejsze w tej chwili, czyli polską służbą zdrowia, ochroną ludzi, wychodzeniem z kryzysu - stwierdziła kandydatka KO.
Kidawa-Błońska udzieliła również wywiadu w RMF FM. Wicemarszałek Sejmu była pytana o to, czy zrezygnuje ze startu w wyborach prezydenckich. - Ja się z wyborów nie wycofuję, bo ja się z Polakami umówiłam, że startuję w normalnych demokratycznych wyborach. Mówimy o tym, co jest tutaj, ja podkreślałam, że 10 maja wybory nie powinny się odbyć, mówiłam to jako pierwsza i okazuje się, że miałam rację - zaznaczyła.
Kidawa-Błońska dodała, że chociaż się nie wycofuje, to zawiesza kampanię. Jej aktywność ma sprowadzać się do przekonywania Polaków, że wybory w maju nie mogą się odbyć. - Kampanię zawieszam, bo nie agituję za swoją osobą, nie pokazuję swojego programu. Jestem politykiem. O tym, że wybory nie mogą być 10 maja, mogę mówić i nawet powinnam o tym mówić, bo powinnam być odpowiedzialna za Polaków - wyjaśniła.
GW
Inne tematy w dziale Polityka