– Robię, co w mojej mocy, żeby być prezydentem wszystkich Polaków – powiedział Andrzej Duda podczas rozmowy z mężczyzną, który krzyczał do niego: "Marionetka".
Andrzej Duda na swojej kampanijnej trasie spotyka się także z krytyką ze strony wyborców. W Bytowie prezydent dyskutował z przeciwnikiem rządów PiS, który nazwał go "marionetką". Jak sobie poradził?
Sfrustrowany wyborca krzyczał do Dudy "marionetka"
Prezydent podszedł do mężczyzny, od którego usłyszał, że w jego ocenie jest na świeczniku u prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, nie jest prezydentem wszystkich Polaków, a powinien nim być.
– Podpisuje pan wszystko, co panu prezes każe. (...) Rozdajecie nie swoje pieniądze – powiedział krytyk Andrzeja Dudy.
- Robię co w mojej mocy, by nim być. I właśnie dlatego podpisuję takie rozwiązania jak tarcza antykryzysowa, jak 500 Plus, jak rozwiązania, które służą polskiej rodzinie. Można się nie zgadzać z tą polityką, ktoś może uważać, że potrzebna jest polityka liberalna. Możemy na ten temat dyskutować – odpowiedział Duda.
- Gdyby wszystko było idealnie, nie zawetowałabym sześciu albo siedmiu ustaw - zauważył Duda. Na zarzuty mężczyzny, że Sąd Najwyższy może być upolityczniony po reformach sądownictwa autorstwa PiS prezydent odparł: "o kim pan mówi? O tych komuchach, którzy tam zasiadali?"
Prezydent odniósł się też do zarzutu o zbytnie rozdawnictwo pieniędzy Polaków i przekazanie blisko 2 mld zł "dla TVP, która jest tubą rządu”.
- Proszę pana, rozdajemy podatnikom ich pieniądze. Pieniądze, które wcześniej pozwalano kraść z Polski najprawdopodobniej, ponieważ mówimy o ponad 50 mld zł VAT-u, który był rozkradany”. (…) Telewizja, radio polskie realizują misję publiczną, czego nie realizują media komercyjne. To są 2 mld na media publiczne, które są, były i nimi będą – podkreślił prezydent.
- Chciałbym, żeby pan był prezydentem wszystkich Polaków - mówił dalej wyborca, wspominając m.in. o przeznaczeniu dwóch miliardów złotych dla TVP, reformę sądownictwa, czy aferę ws. Łukasza Szumowskiego. Wspominając o ostatniej kwestii Duda odparł, że sławny już instruktor narciarstwa "współpracuje z Romanem Giertychem".
Do wymiany zdań przyłączały się kolejne osoby, niektórzy zaczęli się przekrzykiwać. W końcu tłum zaczął skandować "Andrzej Duda", a sama rozmowa zakończyła się wymianą uścisku dłoni.
KJ
Inne tematy w dziale Polityka