Przed budynkiem Sejmu przy ul. Matejki podpalił się 48-letni mężczyzna - informuje "Gazeta Wyborcza". Policjanci zauważyli płonącego człowieka, ugasili go i zawiadomili pogotowie. W akcji ratunkowej brali również udział świadkowie zdarzenia.
Do zdarzenia doszło ok. 13.30 przed pomnikiem AK, w pobliżu wejścia do Sejmu. To tam wielokrotnie odbywają się konferencje prasowe polityków. 48-letni mężczyzna polał się substancją łatwopalną, a następnie podpalił. Na pomoc ruszyli mu natychmiast świadkowie wydarzenia. Jeden z nich miał używać gaśnicy samochodowej.
Nie są znane motywy mężczyzny, który dokonał samopodpalenia. Jak podaje "GW", nie miał przy sobie żadnego listu, wcześniej miał zagadnąć obecnych tam dziennikarzy i pytać, czy zajmują się dziennikarstwem śledczym. Krzyczał, że "nie ma sprawiedliwości w tym kraju".
Mogę potwierdzić, ze faktycznie doszło do takiego zdarzenia - powiedział nadkom. Robert Szumiata ze stołecznej policji. Na razie nie informuje o szczegółach zdarzenia. Powiedział, że mężczyzna to 48-latek zameldowany w Wielkopolsce. - Mężczyzna żyje. Przytomny został zabrany do szpitala – powiedział policjant.
W październiku 2017 roku Piotr Szczęsny dokonał aktu demonstracyjnego samopodpalenia się w proteście przeciwko polityce Prawa i Sprawiedliwości oraz inspirowanej politycznie dyskryminacji (rasizmowi, homofobii i innym jej formom) w polskim życiu społecznym.
Szczęsny najpierw puścił z głośnika piosenkę "Kocham wolność" zespołu Chłopcy z Placu Broni, rozsypał wokół siebie ulotki ze swoim manifestem, przez megafon informował, że protestuje przeciwko łamaniu przez rząd wolności obywatelskich. Następnie oblał się substancją łatwopalną i podpalił się krzycząc: „Protestuję!”. Został ugaszony przez przechodniów i zabrany do szpitala. Początkowo w mediach był określany jako Piotr S. lub Szary Człowiek.
ja