Małgorzata Trzaskowska (pierwsza z lewej) uczestniczy w strajkach kobiet.
Małgorzata Trzaskowska (pierwsza z lewej) uczestniczy w strajkach kobiet.

Trzaskowska odmówiła przyjęcia mandatu na proteście. "Byłam w kotle"

Redakcja Redakcja Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 177

Małgorzata Trzaskowska wspiera Strajk Kobiet i uczestniczyła w sobotniej manifestacji w Warszawie. - Odmówiłam przyjęcia mandatu i sprawa zakończy się w sądzie - opisała spór z policjantami. 

Żona prezydenta Warszawy - Rafała Trzaskowskiego - nie ukrywa, że jest zwolenniczką liberalizacji prawa aborcyjnego. Popiera postulaty Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, czego wyraz daje nie tylko w mediach społecznościowych, ale na ulicach stolicy. Małgorzata Trzaskowska w sobotę wybrała się na protest, podczas którego doszło do awantury z policjantami. W efekcie niedoszła pierwsza dama odmówiła przyjęcia mandatu. 

- Dziś sama zostałam zamknięta w takim kotle, byłam trzymana kilka godzin i na koniec wylegitymowana. Odmówiłam jednak przyjęcia mandatu i sprawa zakończy się w sądzie. Widziałam w oczach policjantów wstyd. Oni wiedzą, że my wiemy - napisała Trzaskowska. 

- Wstydzą się, bo zdają sobie sprawę, że są tylko ślepym bagnetem w rękach ludzi, którzy panicznie boją się utraty władzy. Skąd ten strach? Do tej pory ich przeciwnikiem byli głównie politycy z partii opozycyjnych, co tu dużo mówić - głównie mężczyźni. Dziś władza zadarła ze zwykłymi kobietami. Oni już wiedzą jak to się skończy. To tylko kwestia czasu - oceniła. 

Trzaskowska zaprezentowała zdjęcie swojej ręki, na której zapisano tzw. numer antyrepresyjny. - A ten numer na mojej ręce to telefon antyrepresyjny: zapisany tu przez młodych ludzi dziś na strajku. Warto wiedzieć gdzie w razie czego dzwonić. Zapamiętajcie lub zapiszcie go sobie - podkreśliła. 

Zdaniem Trzaskowskiej, rządy PiS wkrótce się zakończą i do Polski wróci "normalność". - To wszystko się kiedyś skończy. Policja znów będzie się zachowywać normalnie. Przestanie działać pod naciskiem Jarosława Kaczyńskiego. Przestanie bić kobiety pałkami, atakować je gazem, przestanie rozbijać demonstracje oddzielając od siebie poszczególne grupy protestujących, biorąc je w kocioł - przekonywała żona prezydenta Warszawy. 

Postawę Trzaskowskiej docenił muzyk Zbigniew Hołdys, który nazwał ją nawet "pierwszą damą". - Pierwsza dama na ulicy, pewnie bez szpilek i eleganckiej garsonki, za to z sercem do walki o prawa kobiet. Ucieszyła mnie Pani tym wpisem - skomentował celebryta. 

Po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który zniósł przesłankę ciężkiego i nieodwracalnego uszkodzenia płodu oraz nieuleczalnej choroby do dokonania aborcji, Trzaskowska opublikowała manifest w mediach społecznościowych. Wytłumaczyła, dlaczego jest zwolenniczką liberalizacji prawa. 

- Dzisiaj jestem szczęśliwą mamą dwójki dzieci, ale nie zawsze było tak dobrze. Nadzieja i radość na wiadomość o ciąży, potem coraz to gorsze informacje, aż w końcu dramat, brak nadziei, strach, bezsilność i ból - tak straszny ból, że marzysz o tym żeby zemdleć albo być jak najszybciej poddana narkozie - zaznaczyła kilka tygodni temu na Instagramie. 

- Jedyna myśl, jaka ci towarzyszy, to aby mieć wszystko jak najszybciej za sobą. Aby cierpienie twoje i nienarodzonego dziecka się jak najszybciej skończyło. Jedynym ludzkim rozwiązaniem, w każdym takim przypadku, jest jak najszybsza diagnoza i pozostawienie kobiecie wyboru. Ten wybór leczy z ran szybciej. Tylko kobiety, które przez to przeszły, są w stanie to zrozumieć. Nikt inny - wyjaśniła Trzaskowska. 

- Nigdy nie pozwolę na to, aby moje dzieci zostały kiedykolwiek pozbawione tego Wyboru. To my - kobiety - powinnyśmy walczyć teraz i zawsze, wszelkimi środkami - namawiała do protestów ws. aborcji. 

GW


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo