Leszek Miller, fot. sld.org.pl
Leszek Miller, fot. sld.org.pl

Miller: PiS tak organizuje proces szczepień jak Sasin wybory w maju

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 137

Były premier Leszek Miller został zaszczepiony w WUM przeciwko Covid-19 poza kolejnością. Jak twierdzi, zaszczepił się nie dlatego, że należy do środowiska artystów, ale dlatego, że jest seniorem i pacjentem szpitala Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.

Miller poinformował w Sylwestra na Twitterze, że dzień wcześniej zaszczepił się przeciwko koronawirusowi.


W kolejnych dniach media dowiedziały się o zaszczepieniu się przeciwko Covid-19 kolejnych znanych osób: Krystyny Jandy, Andrzeja Seweryna, Marii Seweryn, Wiktora Zborowskiego, Krzysztofa Materny, Magdy Umer, Michała Bajora oraz dyrektora programowego TVN Edwarda Miszczaka. TVP Info podaje, że zaszczepiona została również 40-letnia partnerka Miszczaka, ale to na razie wiadomość nieoficjalna. 

Ponieważ według rządowych wytycznych do połowy stycznia, w ramach grupy zero, szczepieni mieli być wyłącznie medycy, na celebrytów, którzy otrzymali szczepionkę poza kolejnością wylała się fala krytyki.

- Ja nie zostałem zaszczepiony z puli aktorów i artystów. Zostałem zaszczepiony jako pacjent - tłumaczył Leszek Miller w Polsat News. -  Jestem seniorem i od lat korzystam z opieki zdrowotnej przychodni przy Uniwersytecie Medycznym, a więc tej placówki, która otrzymała od Agencji Rezerw Materiałowych 450 dodatkowych dawek, które musiały być wykorzystane do końca ubiegłego roku, bo inaczej straciłyby ważność - powiedział były premier.

- W tej właśnie puli część szczepionek przeznaczono również dla pacjentów. Jako pacjent dostałem propozycję otrzymania szczepionki i z niej skorzystałem - dodał.

Miller zaznaczył, że nie proponowano mu, by został ambasadorem akcji szczepień, ale postanowił o szczepieniu poinformować opinię publiczną, ponieważ nie chciał sprawiać wrażenia, że robi coś "potajemnie". - Nie widzę powodu, dla którego miałbym ukrywać fakt szczepienia. Wręcz przeciwnie, zakładam, że to może być zachęta dla osób wahających się - stwierdził Miller.

Były premier skomentował również swój stan zdrowia po szczepieniu. - Jestem już czwartą dobę po sczepieniu. Czuję się świetnie, temperatura w normie, inne wskaźniki również. Nie wyrosła mi żadna sierść, żadne pióra, nie zmieniłem się w potwora. To może być kolejne potwierdzenie, że warto się szczepić - powiedział.

Miller skrytykował Narodowy Program Szczepień. - Ta władza w sposób niezwykle impertynencki, przy użyciu swoich mediów, próbuje stworzyć wrażenie, że medycy nie są zaszczepieni, bo aktorzy ukradli im szczepionki - stwierdził.

Przypomniał, że w ubiegłym tygodniu dotarło do Polski 300 tys. dawek szczepionki zakupionej przez UE, a na początku roku ma dotrzeć kolejne 300 tysięcy, tymczasem dotychczas zaszczepiono jedynie 50 tys. ludzi. - To nie jest tak, że nie ma szczepionek. One są, ale PiS organizuje proces szczepień tak, jak pan Sasin organizował wybory w maju - powiedział Miller.

-  Oczywiście 18 zaszczepionych artystów pozwala zapomnieć o ministrze zdrowia, który stal się multimilionerem, instruktorze narciarskim, handlarzu bronią, o nierozliczonych respiratorach, nierozliczonych maseczkach i o tym szmelcu, który przyleciał Antonowem i był triumfalnie witany przez premiera Morawieckiego - dodał. - To jest cala prawda o tym Narodowym Programie Szczepień - podsumował europoseł.

Warszawski Uniwersytet Medyczny informował w tym tygodniu, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.

Studenci WUM, którzy również ujawnili informacje o zaszczepionych celebrytach napisali na Facebooku, że "sprawa nie dotyczy tego, ile osób zaszczepiło się w nie swoim etapie, że to mało w perspektywie całego programu szczepień, albo że - co gorsza - to elity, więc im się to należy". "Dla nas to proste: jest etap 0, w którym szczepimy medyków, ewentualnie ich rodziny i pacjentów. Kwiat polskiej sceny teatralnej nie jest ani medykiem, ani jego rodziną, ani pacjentem. Odpowiedzialność za to ponosi osoba, która zgodziła się na szczepienie choć nie należy do grupy "0" oraz instytucja, która tego zaszczepienia dokonała" - stwierdzili.

Według studentów, temat szczepień "nie powinien dzielić, a łączyć". "Każdy z nas może trafić do placówki medycznej w wyniku jakichkolwiek problemów ze zdrowiem (oby nie). Czy w takiej sytuacji ktoś z nas wolałby mieć do czynienia z medykiem zaszczepionym na COVID, czy z niezaszczepionym? Wiadomo, że ta grupa zawodowa jest na zakażenie bardziej narażona, a w dodatku zakażony medyk może zakazić pacjentów - tj. osoby chore, osłabione lub starsze" - przypomnieli.

Komisja do wyjaśnienia ewentualnych nieprawidłowości w procesie organizowania i prowadzenia szczepień przez Centrum Medyczne Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego Sp. z o. o. już rozpoczęła pracę.

Komisja planuje przeprowadzić rozmowy z: rektorem WUM prof. Zbigniewem Gaciongiem, panią prezes Centrum Medycznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego Sp. z o. o. dr n. med. Ewą Trzeplą, z panią dyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego Anną Łukasik i innymi pracownikami zaangażowanymi w proces szczepień.

Prezes CM WUM, dr Ewa Trzepla, oddała się do dyspozycji rady nadzorczej.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości