Piotr Ikonowicz. Fot. PAP
Piotr Ikonowicz. Fot. PAP

Ikonowicz szokuje: Sądy w PRL były bardziej ludzkie niż te obecne!

Redakcja Redakcja Sądownictwo Obserwuj temat Obserwuj notkę 45

Fakt, że potężny prokurator z Białegostoku wciąż może czuć się nietykalny, wynika z tego, że musi mieć haki na władzę. Podobnie jak prezes NIK, Marian Banaś. Gdyby nie to, byliby odwołani – mówi Salonowi24 Piotr Ikonowicz, działacz opozycji w PRL, lider lewicowego Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.

Salon24.pl: Stan wymiaru sprawiedliwości po latach PRL, III RP i reformach PiS. Jest lepiej, gorzej, nic się nie zmieniło?

Piotr Ikonowicz: Ciągle się nad tym zastanawiam. Patrząc na sądy obecne i te w PRL, to z jednej strony jest oczywiście poprawa,  jeśli chodzi o sprawy karne. Wynika ona z zeuropeizowania, złagodzenia prawa, bo prawo karne w okresie PRL było prawem drakońskim. Więc tu oczywiście należy ocenić to pozytywnie. Natomiast jeśli chodzi o postępowania cywilne, a stanowią one większość spraw, to mam wrażenie, że w PRL sądy były bardziej ludzkie.

 W jakim sensie?

Stosowały prawo. I oczywiście można było mówić, że taki wyrok był niesprawiedliwy, że był krzywdzący, że zapadał według prawa peerelowskiego. Ale ciężko powiedzieć, że te wyroki były sprzeczne z obowiązującym prawem. Nie można też powiedzieć, że PRL był w jakiejś czarnej dziurze prawnej, jednak kodeks Napoleona przywieziony tu w czasie Księstwa Warszawskiego działał i w PRL. Co więcej, pewne rozwiązania z czasów PRL były pewnym novum, na przykład przyjęcie zasady podążania z duchem prawa, a nie sztywno z literą prawa. Więc paradoksalnie te sądy z PRL, choć orzekające w czasach, gdy prawo było drakońskie i demokracji nie było, w pewnych kwestiach można ocenić lepiej od obecnych. Ciężko się oprzeć wrażeniu, że dzisiejsi sędziowie są zdecydowanie bardziej upolitycznieni niż ci z czasów PRL. Więc sądy w III RP ocenić należy mocno krytycznie.

No i przyszła dobra zmiana, Zbigniew Ziobro dokonać miał gruntownych reform. Dziś jedni mówią, że zniszczył to, co funkcjonowało doskonale, a znów inni, że zrobił za mało. A jeszcze inni, że nie dokonał żadnej reformy, tylko skok polityczny na sądy. Jak Pan ocenia to, co dzieje się w sądownictwie w ostatnich latach?

Zacznę od rzeczy pozytywnej, która jednak nie dotyczy bezpośrednio samej reformy – otóż dzięki samemu podniesieniu postulatu reformy sądów zmieniło się podejście społeczeństwa. Bo przez wszystkie lata po 1989 roku pokutował pogląd, że nie wolno oceniać wyroków sądu. Był to pogląd całkowicie nieuzasadniony i szkodliwy. Ale niestety większość komentatorów temu ulegała. I przyjście Prawa i Sprawiedliwości, postawienie sprawy reformy na forum publicznym, sprawiło, że ludzie zaczęli wprost i głośno mówić, że często zapadają niesprawiedliwe, a nawet sprzeczne z prawem wyroki. Zaczęły to podnosić media. Natomiast błędne jest skupienie się wyłącznie na kwestiach personaliów, wymiany ludzi.

Upolitycznienie zamiast zmiany systemowej?

Tu chodzi nawet nie tyle o upolitycznienie bądź nie, ale o błędne przekonanie o tym, że sędziowie są nieuczciwi i dlatego wydają niesprawiedliwe wyroki. Tymczasem zdecydowaną większość stanowią jednak sędziowie uczciwi. Jednak wyroki są niesprawiedliwe. Wynikają ze złych procedur, ze złych rozwiązań prawnych. Prawo jest w Polsce przeważnie po stronie silniejszego.

To znaczy?

To znaczy, że stoi po stronie właściciela, nie najemcy; banku, nie kredytobiorcy; wierzyciela, a nie dłużnika; pracodawcy, nie pracownika; wreszcie władzy, a nie obywatela. Tu silniejszy był zawsze na uprzywilejowanej pozycji.

Przykładem takiego uprzywilejowania jest bankowy tytuł egzekucyjny, który przez wiele lat dawał bankom możliwość dochodzenia swoich roszczeń bez wyroku sądu. To prawo z zupełnie innej epoki, z czasów, gdy państwo i bank stanowiły jedno. W zupełnie innej epoce prywatne banki mogły sobie bez sądu orzekać we własnej sprawie. I oto przyszedł moment, w którym Trybunał Konstytucyjny orzekł, że bankowy tytuł egzekucyjny jest niezgodny z Konstytucją. I jeden sędzia złożył zdanie odrębne. Był to prof. Andrzej Rzepliński. Jak niepodległości ojczyzny bronił bankowego tytułu egzekucyjnego. Ten przepis był szkodliwy, bo wpisuje się właśnie w logikę tego wspierania przez wymiar sprawiedliwości silniejszego.

Innym powodem, dla którego silniejsi mieli w sądzie większe szanse, było to, że strona słabsza była zazwyczaj niereprezentowana. Lokator czy dłużnik nie miał pieniędzy, więc w sądzie stawiał się sam, bez prawnika. Czasem nie umiał się wysłowić, nie rozumiał prawniczych formułek. W efekcie przegrywał sprawę nawet wtedy, gdy była nie do przegrania. Sam nie raz występowałem w obronie ludzi, którzy mieli poczucie skrajnej niesprawiedliwości. I tu przechodzimy do realnej oceny reformy sądownictwa.

Bez wątpienia, rzeczą bardzo pozytywną jest skarga nadzwyczajna. Ona pozwala, w sytuacji gdy zapadł rażąco niesprawiedliwy, ale prawomocny wyrok, a jednocześnie nie ma możliwości kasacji, na tego wyroku uchylenie. Ze skargą kasacyjną występuje nie strona, ale kilka instytucji. I to jest pewna furtka prawna dla słabszych, skrzywdzonych. Jest też druga rzecz, która zerwała z logiką obrony silniejszego.

Jaka?

To efekt uboczny reformy – dzięki temu, że o sądach zaczęto dyskutować, dzięki temu, że obywatele zaczęli się wyrokom przyglądać, sami sędziowie w wielu przypadkach zaczęli wydawać inne wyroki. Zaczęli czasem uwzględniać zdanie strony słabszej. Sam byłem świadkiem takich wyroków.

To przejdźmy do sprawy, która laurką dla obecnie rządzących nie będzie. Pan był jedną z osób, które wystąpiły w obronie Mirosława Ciełuszeckiego, przedsiębiorcy, oskarżonego, potem skazanego w kuriozalnym procesie. W obronie oskarżonego stawali ludzie od lewa do prawa, ale niszczony był za wszelkich rządów od czasów SLD. I wprawdzie teraz zapadł wyrok korzystny, bo sąd uznał, że nie można oszukać samego siebie, ale dojście do tego logicznego wniosku sądowi zajęło prawie dwadzieścia lat. Biznes człowieka został zniszczony, on sam jest ciężko chory, a do tego winni przestępstw podczas procesu są bezkarni.

Tu sprawa jest złożona, po latach nareszcie Sąd Najwyższy uwzględnił kasację, a Sąd Okręgowy uniewinnił z zarzutu oszustwa. Więc jest dobrze, ale nie bardzo dobrze, bo sprawa toczy się od dwóch dekad, a do pełnego uniewinnienia, nie mówiąc o odszkodowaniu jest też daleko… Bezkarność odpowiedzialnych za skrzywdzenie Ciełuszeckiego to inna sprawa, Mirosław Ciełuszecki jest ofiarą przestępstw – bo gubienie dowodów, fabrykowanie ich jest przestępstwem – ale przestępstwa te się przedawniły. I paradoksalnie on sam jest oskarżony, ale ci, przez przestępstwa których przeżywa tragedię, są bezkarni, bo nastąpiło ułaskawienie.

W Białymstoku, gdzie prokuratura  oskarżała przez lata przedsiębiorcę Mirosława CIełuszeckiego, od lat układu nie ruszyły kolejne ekipy. Myślę, że powód jest ten sam, co w przypadku prezesa Najwyższej Izby Kontroli, Mariana Banasia. Po prostu są haki na najważniejszych polityków  władzy, niezależnie od opcji. Bo gdyby takich haków nie było, to myślę, że dawno byłyby zmiany.

No tak, ale tu jest jeszcze ta kwestia, że to nie tylko sądy tworzą wymiar sprawiedliwości. Tworzą go też biegli, którzy w tej sprawie się kompromitowali, tworzą go też prokuratorzy, którzy tworzyli akt oskarżenia. I ci, którzy oskarżali, awansowali już za dobrej zmiany.

Faktycznie to jest problem. Bo o ile pełna wymiana sędziów nie wchodzi w grę, budzi kontrowersje, bo jest uderzeniem w niezawisłość, i minister nie może ich tak sobie przesuwać, odwoływać, to wymiana prokuratora jest wyłączną domeną ministra sprawiedliwości. Ministra, który po zmianach przeprowadzonych przez obecny rząd ponownie jest Prokuratorem Generalnym. W Białymstoku, gdzie prokuratura Ciełuszeckiego oskarżała, prokuratorzy, którzy odegrali niechlubną rolę także w sprawie Ciełuszeckiego, byli i są nie do ruszenia. Mimo, że zmieniały się kolejne ekipy. 

Dlaczego?

Myślę, że powód jest ten sam, co w przypadku prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Po prostu są haki na najważniejszych polityków  władzy. Bo gdyby takich haków nie było, to myślę, że dawno byłyby zmiany. 

Rozmawiał Przemysław Harczuk

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo