Marian Banaś, prezes NIK. Fot. PAP/Paweł Supernak
Marian Banaś, prezes NIK. Fot. PAP/Paweł Supernak

NIK o wyborach "kopertowych". Banaś zabrał głos i uderzył w Morawieckiego

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 138

NIK przedstawiła wyniki kontroli ws. działania instytucji państwowych wokół wyborów "kopertowych", które się nie odbyły 10 maja. Jest ona niekorzystna szczególnie dla Mateusza Morawieckiego i Poczty Polskiej.  

Kontrolerzy NIK sprawdzili dokumenty ws. wyborów korespondencyjnych w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, MSWiA, Ministerstwie Aktywów Państwowych, Poczcie Polskiej i Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Chcieli dociec, czy urzędnicy państwowi prawidłowo wykonywali swoje obowiązki i działali zgodnie z prawem. 

NIK o roli premiera 

- NIK negatywnie oceniła sposób przygotowania do wyborów korespondencyjnych przez instytucje państwowe. Od podpisania decyzji o wyborach przez premiera do 9 maja jedyną jednostką, która mogła przygotować wybory była PKW. Zgodnie z konstytucją, organy państwowe działają w granicach prawa - przypomniał na początku konferencji prasowej Marian Banaś. 

Zdaniem kontrolerów, nie było podstaw do tego, by premier wydawał jakiekolwiek polecenia "z wykonaniem wyborów" Poczcie Polskiej i PWPW. - W tym okresie ustawa o kodeksie wyborczym ustalała organy odpowiedzialne za organizację wyborów. Jednym z elementów prerogatyw PKW było zalecenie grupowania kart wyborczych. A co mamy w decyzjach premiera? W pierwszej z nich z 16 kwietnia w stosunku do Poczty Polskiej, stwierdza się, że należy podjąć działania do czynności zmierzających do organizacji wyborów prezydenckich - tłumaczył Bogdan Skwarka, koordynator kontroli.

Jego zdaniem, Morawiecki na podstawie ustawy covidowej mógł wydawać polecenia podległym mu spółkom skarbu państwa, ale nie PWPW i Poczcie Polskiej ws. organizacji i przeprowadzenia wyborów prezydenckich. 

- Druga decyzja? "Poleca się realizację działań polegających na wydrukowaniu", a to jest prerogatywa PKW. W świetle obowiązujących przepisów szef rządu nie miał takich kompetencji - dodał Skwarka. 

- Mimo kodeksu wyborczego, PWPW będzie drukował karty wyborcze, nie mając do tego żadnych podstaw. Zamiast komisji wyborczej, to oni realizowali jej zadania - podkreślał kontroler NIK. Izba podczas prezentacji zarzuciła wprost Morawieckiemu, że Kancelaria Prezesa Rady Ministrów przejęła kompetencje PKW. 

- Czy premier wiedział o opiniach, sporządzonych przez departament prawny KPRM i prokuratury, a kosztujących ok. 150 tys. złotych? Zadaliśmy to pytanie 30 września ministrowi Dworczykowi. Dementuję anonsy prasowe, jakoby nikt nie pytał go o to. Nie otrzymaliśmy jednak odpowiedzi - zarzucił szefowi KPRM Skwarka. 

NIK o PWPW i Poczcie Polskiej

NIK zarzucił również politykom rządzącym brak pojęcia na temat kosztów, jakie poniesie budżet z tytułu organizacji wyborów "kopertowych". Stwierdzono również, że PWPW rozpoczęła druk pakietów wyborczych bez zawartej umowy z resortami aktywów państwowych oraz spraw wewnętrznych i administracji. Podobny zarzut ws. organizacji wyborów korespondencyjnych z 2020 roku padł pod adresem Poczty Polskiej. 

- W dniu, w którym Poczta Polska zażądała danych osobowych wyborców, nie było jakiejkolwiek normy prawnej, która uprawniałby ten podmiot do wystosowania takiego żądania. Podkreślam, iż jedynym podmiotem uprawnionym była Państwowa Komisja Wyborcza - argumentował Skwarka.  

W wyniku kontroli izba wykryła także naruszenie przepisów o RODO w przypadku Poczty Polskiej, która wystąpiła do Ministerstwa Cyfryzacji o udostępnienie danych wyborców z rejestru PESEL. - Poczta Polska i Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych poniosły największe koszty. Faktura Poczty Polskiej opiewała na kwotę 71 880 600 złotych, a PWPW - 4 646 800 złotych - przytoczył dane Skwarka. 

- NIK skierowała do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez NIK i PWPW. NIK analizuje stanowiska od jednostek, które były objęte kontrolą, w celu przygotowania ewentualnych kolejnych zawiadomień w resortach spraw wewnętrznych i administracji, aktywów państwowych oraz Kancelarii Prezesa Rady Ministrów - ujawnił Banaś.  

- Nawet sytuacje nadzwyczajne, takie jak stan epidemii, nie mogą stanowić powodu do odstąpienia od konstytucyjnej zasady praworządności i poszukiwania rozwiązań, zapewniających gospodarne wydatkowanie środków publicznych na realizację zadań państwa - zaznaczył prezes NIK. 

Odpowiedź CIR 

Otoczenie premiera Morawieckiego zareagowało natychmiast na konferencję Banasia i kontrolerów NIK. - Wszystkie decyzje o rozpoczęciu technicznych przygotowań do głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich były zgodne z prawem – świadczy o tym wiele ekspertyz prawnych, którymi dysponuje KPRM. Premier i szef KPRM stali na straży Konstytucji RP. Ich wszelkie działania miały na celu przeprowadzenie wyborów w konstytucyjnym terminie. Premier nie zarządził nigdy wyborów prezydenckich ani głosowania w trybie korespondencyjnym. Celem podjętych działań było umożliwienie udziału w wyborach grupom uprawnionym, których życie i zdrowie ze względu na pandemię były zagrożone (seniorom, osobom z niepełnosprawnościami), a także przebywającym w izolacji - czytamy w stanowisku Centrum Informacyjnego Rządu. 

- Rząd ma nie tylko prawo, ale i obowiązek zapewnienia warunków do realizacji wyborów prezydenckich w terminie konstytucyjnym. Marszałek Sejmu, zgodnie z Konstytucją RP, wyznaczył ten termin na 10 maja 2020 roku. Kierując się przede wszystkim bezpieczeństwem obywateli, rząd podjął decyzję, żeby technicznie przygotować możliwość głosowania korespondencyjnego. Prezes Rady Ministrów w swoich decyzjach ani nie zarządził wyborów prezydenckich, ani nie zarządził w nich trybu głosowania korespondencyjnego. W decyzjach tych Premier jedynie nakazał dwóm przedsiębiorcom publicznym – Poczcie Polskiej oraz Wytwórni Papierów Wartościowych – rozpoczęcie techniczno-organizacyjnego przygotowywania się do głosowania korespondencyjnego - zakomunikował CIR. 

- Decyzje te miały umożliwić przeprowadzenie głosowania korespondencyjnego, zgodnie z obowiązującym wówczas Kodeksem wyborczym. W chwili wydania decyzji przez Prezesa Rady Ministrów głosować korespondencyjnie mogły osoby niepełnosprawne, osoby przebywające w izolacji oraz seniorzy, którzy ukończyli 60 lat - dodano. 



GW

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka