Trwa narodowy program szczepień Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Trwa narodowy program szczepień Fot. PAP/Darek Delmanowicz

Prof. Gut: Za szczepienia na COVID-19 ludzie od lipca powinni płacić!

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 126
Mamy się czego obawiać. Konkretnie: przypadków nerwicy u ludzi czytających doniesienia o kolejnych mutacjach SARS-CoV-2– mówi Salonowi 24 prof. Włodzimierz Gut. Wirusolog proponuje wdrożyć opłaty za przyjęcie dawek dla wszystkich, którzy nie zdążą się zaszczepić do 1 lipca.

Odkryto nową, podobno niezwykle groźną mutację wirusa SARS-COV-2. Mutacja wietnamska ma być połączeniem indyjskiej i brytyjskiej. Czy mamy się czego obawiać?

Prof. Włodzimierz Gut: Tak, mamy się czego obawiać. Zachorowań na nerwicę u osób, które śledzą tego typu doniesienia.

No tak, ale tu są obawy, że nowa mutacja będzie bardziej zaraźliwa od tych istniejących, pytanie, czy będzie oporna na szczepionki?

Jeżeli miałbym już się czegoś obawiać, to bardziej mutacji litewskiej, bo jest blisko. A tak całkiem poważnie – wirus ma to do siebie, że nieustannie mutuje. I gdy spojrzy się na mapę Niemiec, to tam każdy land ma inny rodzaj zarazy. Mało tego – o tym pierwszym wirusie z Wuhan już nikt nie pamięta, bo SARS-CoV-2 wielokrotnie zmutował. I w momencie wygaszanie kolejnych ognisk choroby, będą zanikać też kolejne mutacje.

A wpływ na szczepienia?

O skuteczności powszechnych szczepień świadczy to, że tam, gdzie są one prowadzone, następuje gwałtowny spadek śmiertelności i liczby zakażeń na COVID-19. Nie ma też żadnych danych mówiących, że szczepionki nie są skuteczne na kolejne warianty wirusa.

Jednak w Wielkiej Brytanii nastąpił gwałtowny wzrost zakażeń. Czy nie wynika on właśnie z mutacji i odporności wirusa na szczepionkę?

Absolutnie nie. Po pierwsze – jest to wzrost nie aż tak duży, choć zauważalny. Po drugie – wynika on nie z mutacji, ale ze zniesienia obostrzeń, które, dopóki nie ma odporności populacyjnej, zawsze wpłyną na zwiększenie transmisji. A do osiągnięcia odporności populacyjnej konieczne jest z pewnością zaszczepienie jak największej liczby ludności, a po drugie – przechorowanie przez pozostałą część. Każde poluzowanie doprowadzi do wzrostu zakażeń, ale wśród osób niezaszczepionych.

W Polsce tempo szczepień zaczęło spadać, ci, którzy chcą się szczepić w większości już są zaszczepieni, ci, którzy nie chcą, nie mają takiego zamiaru. A więc odporności populacyjnej nie będzie. A skoro tak, to grozi nam kolejny lockdown. Tylko czemu mają za niego płacić ci, którzy się zaszczepili?

Absolutnie nie powinni płacić. Należy wprowadzić prostą zasadę, że osób zaszczepionych nie powinny obejmować żadne restrykcje.

Zachęcać do szczepień mają loterie, rozmaite zachęty. To dobry ruch?

Fatalny. Sprawia, że osoby sceptyczne wobec szczepionek staną się jeszcze bardziej niechętni. Widząc, że za szczepionki ludziom się płaci, od razu jest podejrzenie: "o, coś z tą szczepionką jest nie tak". Tymczasem szczepionka to pewne dobro i to podwójne. Bo pacjent, który się szczepi, otrzymuje sam pełną ochronę przed ciężkim przebiegiem SARS-CoV-2 i zgonem oraz ogromną przed zachorowaniem. W dodatku zyskuje ochronę, ale także sam nie zaraża innych. Za takie dobro nie powinno się zaszczepionemu płacić, bo to jest rzecz wręcz niemoralna.

To jak zachęcać do szczepień?

Od 1 lipca wszyscy ci, którzy z własnej woli się nie zaszczepili, powinni za szczepionkę płacić. Szczepionka na COVID nie jest obowiązkowa, ale zalecana. A w Polsce wszystkie szczepienia zalecane są płatne. I tak samo powinno być ze szczepieniami na COVID. Jestem przekonany, że wtedy zainteresowanie szczepionką również by wzrosło.

Rozmawiał Przemysław Harczuk

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości