Koronawirus w Polsce. Punkt szczepień przeciwko Covid-19 w Wojewódzkim Szpitalu w Przemyślu. Fot. PAP/DAREK DELMANOWICZ
Koronawirus w Polsce. Punkt szczepień przeciwko Covid-19 w Wojewódzkim Szpitalu w Przemyślu. Fot. PAP/DAREK DELMANOWICZ

„Należy pokazywać jak bardzo ci, którzy się nie zaszczepili, zaszkodzili sobie i bliskim”

Redakcja Redakcja Koronawirus Obserwuj temat Obserwuj notkę 109
Należy pokazywać drastyczne przykłady tego, do czego prowadzi COVID. Jak wygląda ta choroba. Pokazywać świadectwa ludzi, którzy przez to przeszli. Którzy byli pod respiratorem, mieli wrażenie umierania, bo tak ta choroba przebiega. I myślę, że dobrze, aby te świadectwa wygłosili też ci, którzy się nie zaszczepili, a potem na tę chorobę zachorowali. Żeby powiedzieli, jak bardzo zaszkodzili sobie, swoim bliskim – mówi Salonowi24 prof. Jarosław Pinkas, były Główny Inspektor Sanitarny.

Zbliża się dzień Wszystkich Świętych, ludzie masowo chcą udać się na cmentarze. Rok temu zostały one w ostatniej chwili zamknięte. Czy teraz też może być podobnie, czy przy tej skali zaszczepienia jednak zamykanie nie ma sensu?

Jarosław Pinkas: Nie sądzę, by cmentarze zostały w tym roku zamknięte. Z tego co wiem, minister Adam Niedzielski nie planuje takiego ruchu. Natomiast oczywiście Wierzę w narodowy rozsądek. Osoby zaszczepione są bardziej bezpieczne. Natomiast na pewno należy zachować rozsądek. Wszyscy powinniśmy unikać tłumu, wielkich zbiegowisk. Na cmentarzach zalecałbym jednak maseczkę. Osoby starsze, które nie są zaszczepione powinny pamiętać, że wirus jest, jest szczególnie zagrażający osobom starszym.

Przeczytaj też:

230 ton złota w zasobach NBP. Polska na 11. miejscu w Europie

Od kilku dni mamy nasilenie zachorowań na COVID-19, czwarta fala zdaniem przedstawicieli resortu zdrowia nie tylko trwa, ale zdecydowanie przyśpiesza. Jaki jest wpływ liczby zaszczepionych na kolejne zakażenia?

Oczywiście jest ogromny. Tam gdzie jest wysoka wyszczepialność, tam nie ma żadnego zagrożenia dla systemu opieki zdrowotnej. Tymczasem tam, gdzie jest niższa, jest znacznie gorzej. Sytuacja we wschodnich województwach robi się dramatyczna. Docierają sygnały, że niektórzy pacjenci muszą być przenoszeni. I wpływ szczepień jest tu ogromny. Bo oczywiście, preparaty nie chronią przed zakażeniem, ale po pierwsze – choruje znacznie mniej osób zaszczepionych, po drugie nawet jeśli już do zakażenia dojdzie, to osoba zaszczepiona przejdzie je dużo łagodniej. W większości to nie wymaga nawet hospitalizacji. Wystarczy spojrzeć na dane statystyczne, na przykład wśród osób w domach pomocy społecznej. One w pandemii były uważane za najbardziej narażone na ciężki przebieg i zgon.

Teraz nie są?

Podczas poprzednich fal grupę tę uznawaliśmy za obarczoną szczególnym ryzykiem. Staraliśmy się zapewnić jej izolację. Mimo to do zakażeń dochodziło, a przebieg wśród osób z DPS-ów był często ciężki, zmarło 2 tysiące pensjonariuszy. Teraz, choć poziom zakażeń w skali kraju rośnie, w DPS-ach w czwartek było 12 osób zarażonych. I osoby te zazwyczaj przechodzą COVID gładko. I dzieje się tak właśnie dzięki wysokiemu poziomowi wyszczepienia. Jest to grubo ponad 90 proc. Kolejny niezwykle ważny przypadek to pacjenci bardzo narażeni, z deficytami odporności, czyli osoby dializowane. Jest ich w Polsce około 20 tysięcy. W czwartek, prof. Ryszard Gellert, krajowy konsultant w dziedzinie nefrologii mówił, że mają w tej chwili 36 pacjentów zdiagnozowanych covidowo, ale oni też chorują stosunkowo gładko. A to pacjenci, którzy mają kontakt ze szpitalem, są zawsze narażeni. I tu widzimy, że szczepionki spełniły swoje zadanie – te najsłabsze grupy, dotąd zagrożone najbardziej, są w zasadzie zabezpieczone.

Jednak wciąż poziom zaszczepienia jest w skali całego społeczeństwa niewielki. I wiele osób obawia się przyjęcia preparatu.

To jest indywidualna decyzja każdego. Ja jednak uważam, że należy mocno pokazywać, nagłaśniać, czym jest COVID. Podawać także te drastyczne przykłady, dowody na to, że to nie jest żadna plandemia, ale ciężka choroba, o dramatycznym przebiegu, zagrażająca życiu. Robić to należy w oparciu o prawdziwą wiedzę, nie o fake newsy w sieci. Gdzie profesjonaliści medyczni mają ograniczone pole działania. Dzieje się tak z kilku przyczyn. Po pierwsze – często nie mają czasu, by podejmować polemikę w internecie. Po drugie – polemika tam jest często ad personam a nie ad meritum. Wiemy, kto szerzy te fake newsy, że robią to ludzie mający z tego określone korzyści. Czasem budują dzięki temu zasięgi, czasem to monetyzują. A odbiorcy tych nieprawdziwych informacji często są to ludzie, którzy po prostu błądzą. Internet, który jest wspaniałym narzędziem do tego, by stać się źródłem wiedzy, staje się czasem także źródłem ogromnej niewiedzy.

Jest jeszcze jedno zjawisko. Zdarzają się osoby starsze, którym nasiliły się ich własne schorzenia, i mają przekonanie, że wynika to z tego, że niepotrzebnie przyjęły szczepionkę…

To bardzo ciekawe, bo akurat starsze osoby należą do najlepiej zaszczepionych. I wynika to z tego, że ludzie ci doskonale pamiętają epidemie sprzed lat. Nawet, jeśli mają jakieś wątpliwości, to można ich spytać, czy widzą dziś na ulicach ludzi mających straszne problemy z chodzeniem na skutek Heinego Medina. Czy mają w bliskim otoczeniu dzieci, które umarły na odrę, czy na błonicę. Nie. Dziś tego nie ma, a w czasach ich młodości były to choroby powszechne. Czy na świecie jest ospa prawdziwa? Nie, bo eradykowaliśmy ją dzięki bardzo restrykcyjnemu programowi szczepień. Ale starsi ludzie, krytyczni wobec szczepień, są rzadkością. Zdecydowanie bardziej groźni są młodzi, którzy wiedzę o chorobach odrzucają, bo się z nimi nie zetknęli. A dziś niestety choroby zakaźne wracają.

Tylko przekonywanie przekonanych jest raczej trudne.

Należy pokazywać drastyczne przykłady tego, do czego prowadzi COVID. Jak wygląda ta choroba. Pokazywać świadectwa ludzi, którzy przez to przeszli. Którzy byli pod respiratorem, mieli wrażenie umierania, bo tak ta choroba przebiega. I myślę, że dobrze, aby te świadectwa wygłosili też ci, którzy się nie zaszczepili, a potem na tę chorobę zachorowali. Żeby powiedzieli, jak bardzo zaszkodzili sobie, swoim bliskim.

Jednak niepożądane odczyny poszczepienne są stwierdzone. To kilkanaście tysięcy przypadków. Nie jest to jakaś zupełnie znikoma liczba?

W Polsce zaszczepiło się prawie 20 milionów ludzi. Więc jeśli policzymy ile było NOP-ów, to okaże się, że szczepionka jest bardzo bezpieczna. Wysoki jest profil i bezpieczeństwa i skuteczności. Opowiadanie o tym, że to jakiś eksperyment jest nieakceptowalnych. Proszę pamiętać, że Pfizer wprowadził szczepionkę po testach na 40 tysiącach pacjentów. Dziś w Polsce zaszczepionych jest prawie 20 milionów. I możemy tylko przypuszczać, jak wyglądałaby dziś sytuacja, gdyby te osoby nie były zaszczepione. Zapewne mielibyśmy dziś problem z dostępnością szpitalnych łóżek, brak respiratorów. Ja bym zajął się inną kwestią.

Jaką?

Zbadaniem, ile istnień ludzkich profesjonaliści medyczni uratowali w czasie pandemii. Tu też musieli reagować, czy zmieniać nagle zdanie, to jest fascynujące.

Są opinie, że COVID nie jest ostatnią pandemią. Kolejna jest kwestią kilku lat. Czy jako ludzkość jesteśmy na to przygotowani?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Owszem, ludzkość wiele się nauczyła. W pandemii ludzie nauczyli się myć ręce, wiedzą, co to znaczy dystans. Ale jest też grupa, która nie wierzy w żadną nie tylko pandemię, ale też w bakterie, czy wirusy. I to kolejna pandemia, z którą ludzkość musi się mierzyć. Pozytywnym przykładem są za to pracownicy ochrony zdrowia – nikt im nie kazał się szczepić. Tymczasem zaszczepiło się ich ponad 90 proc. Dali tym doskonały przykład.

Przeczytaj też:

Wielka manifestacja "Solidarności" przed siedzibą TSUE. Na miejscu jest też Bąkiewicz

Bieńkowska: W konkluzjach ze szczytu unijnego nie będzie tematu praworządności


Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości