Fot. PAP/Paweł Supernak
Fot. PAP/Paweł Supernak

„Patronat nad Marszem Niepodległości może oznaczać strategiczny zwrot w polityce PiS”

Redakcja Redakcja Marsz Niepodległości Obserwuj temat Obserwuj notkę 60
Do tej pory PiS dystansował się od Marszu Niepodległości. Teraz nastąpiła zmiana. I można się zastanawiać, czy było to zdarzenie jednorazowe, czy też już na stałe partia rządząca zechce jakoś ten marsz zagospodarować. Oznaczać to może nawet strategiczny zwrot w polityce PiS – mówi Salonowi 24 Łukasz Warzecha, publicysta „Do Rzeczy” i Onet.pl.

Marsz Niepodległości po wielu perturbacjach odbył się pod patronatem państwowym. Czy to była dobra decyzja, że marsz w takiej formule się odbył?

Łukasz Warzecha: Oczywiście, że dla ludzi, którzy lubią ten marsz, chętnie w nim uczestniczą, stało się bardzo dobrze. Decyzja o objęciu wydarzenia patronatem państwowym była znamienna, z kilku powodów. Po pierwsze – uniemożliwiła delegalizację wydarzenia. I to zarówno przed marszem, co próbowano zrobić, jak i po jego zakończeniu. Bo nie ulega wątpliwości, że Rafał Trzaskowski pod byle pretekstem złożyłby wniosek do policji o zamkniecie marszu. A skoro mieliśmy do czynienia z wydarzeniem o charakterze państwowym, nie można tego zrobić. Więc pod tym względem stało się dobrze. Natomiast rodzi to oczywiście szereg pytań o to, co dalej. Jakie będą reperkusje polityczne. Pamiętajmy, że Marsz Niepodległości był imprezą organizowaną przez Narodowców. I Prawo i Sprawiedliwość raczej starało się od niego dystansować. Politycy PiS jeździli do Krakowa (najczęściej) lub innych miast, w których świętowali Dzień Niepodległości. Teraz nastąpiła zmiana. I można się zastanawiać, czy było to zdarzenie jednorazowe, czy też już na stałe PiS zechce jakoś ten marsz zagospodarować.

Przeczytaj też:

Lotto zagra w kosza o medal w Paryżu

NBP upamiętnia Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego banknotem kolekcjonerskim i złotą monetą

Co oznaczałaby ta druga opcja?

Być może nawet strategiczny zwrot w polityce PiS. Próbę przejęcia elektoratu narodowego, na prawo od partii, antyunijnego. Dla Ruchu Narodowego, czyli części Konfederacji, oznaczałoby utratę najważniejszej jak do tej pory bazy. I też możliwe, że powstanie coś takiego, co określa się mianem „narodowców koncesjonowanych”. Tu zobaczymy, czy PiS będzie dalej szedł w tym kierunku, jak będzie dalej wyglądała działalność Roberta Bąkiewicza. Ale to są ciekawe polityczne dywagacje. Natomiast dla zwykłego uczestnika Marszu Niepodległości to nie ma znaczenia. Dla nich liczy się to, że marsz się odbył, przebiegł praktycznie bez większych zakłóceń.

O nie, do incydentów doszło, nawet politycy PO mówią, że odpowiada za nie PiS. Czy mogą zyskać na takiej narracji?

Najpoważniejszym incydentem było sikanie gdzieś po ścianach. Z kolei takie działania jak spalenie flagi, czy wizerunku polityka mogą się bardzo nie podobać, ale one zdarzają się na demonstracjach. I gdyby miano delegalizować protesty, podczas których pali się jakieś flagi, to wiele manifestacji nie mogłoby się odbyć. Dlatego jestem przekonany, że opozycja na tej ostrej krytyce marszu nie zyska. Tu niebezpieczeństwo dla rządu byłoby tylko wtedy, gdyby sytuacja wymknęła się spod kontroli. Doszło do prawdziwych, długotrwałych starć. Tego nie było. Myślę, że zdecydowanie lepszą taktyką ze strony opozycji byłoby przemilczenie całej sytuacji. Bo nawet postronny obserwator widzi, że było spokojniej niż rok temu. Dochodzi kolejny element – wiele osób uczestniczących w Marszu nawet nie widziało tych marginalnych incydentów. Dla nich wszystko przebiegło bardzo spokojnie, w kulturalnej atmosferze. I ich przekaz trafi też do ich przyjaciół, znajomych. Będzie zupełnie odrębny od przekazu mediów, mówiących o jakichś strasznych wydarzeniach.

Ale właśnie – rok temu do poważnych incydentów doszło. Podpalenie mieszkania, postrzelenie fotoreportera. Co się stało, że teraz było spokojniej?

Na pewno widzimy ogromną różnicę w zabezpieczeniu wydarzenia przez służby. Rok temu policja zachowywała się skandalicznie. To zachowanie nie różniło się od tego za rządów Platformy Obywatelskiej. Ja skierowałem zresztą wtedy pytania do Komendy Głównej, odpowiedzi nie dostałem do dziś, choć powinienem ją otrzymać po dwóch tygodniach. W tym roku działania służb były dużo bardziej profesjonalne. Dlatego marsz przebiegł spokojnie.

Przeczytaj też:

Marsz Niepodległości. Kto zionął nienawiścią

Niemcy pokazali swój stosunek do wydarzeń na granicy. "To nie jest problem"

Szokujące relacje z Kuźnicy. Białoruscy pogranicznicy wrzucili kobiety i dzieci pod druty


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka