Akcja policji w Zamościu Fot. Policja, mat. pras.
Akcja policji w Zamościu Fot. Policja, mat. pras.

Echa zadym w Zamościu i autokarze Legii. „Frustracja i agresja w narodzie będą narastać”

Redakcja Redakcja Protesty społeczne Obserwuj temat Obserwuj notkę 32
Kryzys na granicy, napięta sytuacja międzynarodowa. COVID i wciąż trwająca epidemia. Narastająca drożyzna. Widzę przynajmniej te trzy elementy, które zwiększają frustrację społeczną i eskalują agresję – mówi Salonowi 24 prof. Janusz Czapiński, psycholog społeczny, Uniwersytet Warszawski.

Głośnym echem odbiła się awantura w Zamościu, gdzie w galerii handlowej mężczyzna starł się z policjantami. Funkcjonariusze potraktowali go paralizatorem. Początkowo w sieci były informacje, mówiące o tym, że poszło o brak maseczki. Potem okazało się, że chyba niekoniecznie. Jednak agresywne działania mają ostatnio miejsce coraz częściej?

Prof. Janusz Czapiński: Zdecydowanie. Ja bym tu wspomniał też o wtargnięciu grupy pseudokibiców do autokaru piłkarzy Legii Warszawa. Ludzie ci pobili swych milusińskich. Bez wątpienia tych agresywnych zachowań jest w ostatnim czasie wiele.

Przeczytaj też:

Ofiar 13 grudnia było znacznie więcej. Ale wielu wierzy w mit mniejszego zła

Dotyczą nie tylko kibiców, czy chuliganów. Opozycja mówi o wzroście agresji także ze strony np. policji, wskazując na sprawy takie jak śmiertelne pobicie Igora Stachowiaka. Ale też mieliśmy agresję antyszczepionkowców, ataki na punkty szczepień. Hejt w internecie jest wszechobecny. Jednak agresywne działania miały miejsce też dawniej. Może więc ta dzisiejsza agresja nie jest niczym specjalnym, wyjątkowym?

Jednak widać wzrost frustracji i napięcia w narodzie. Tu w dużej mierze odpowiadają za to politycy. Choćby poprzez parasol ochronny roztaczany nad antyszczepionkowcami. Ale tez napuszczanie jednych, przeciwko drugim. Ale działanie polityków to jedno, są też czynniki niezależne, które wzmagają tę agresję. Pierwszym jest kryzys na granicy, napięta sytuacja międzynarodowa. Drugim jest COVID i wciąż trwająca epidemia. Trzecim – narastająca drożyzna. Tak więc ja widzę przynajmniej te trzy elementy, które zwiększają frustrację społeczną.

Czy można dziś określić, w którą stronę to pójdzie, czy grozi jeszcze większa eskalacja napięcia, czy uda się te nastroje uspokoić?

Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Ale jeśli na przykład ceny pójdą jeszcze bardziej w górę, to ta frustracja może narastać. W takich sytuacjach jedni spróbują jakoś rozładować stres, biorą środki na uspokojenie, inni dają upust negatywnym emocjom, podejmują działania agresywne. Więc ta frustracja i napięcie mogą eskalować.

Czy negatywnej roli nie odgrywają tu też media, które eskalują te rozmaite napięcia?

Media na pewno nie pomagają w zmniejszeniu tych napięć, ale to akurat jest zrozumiałe. W końcu żyją ze sprzedaży i kliknięć. A trudno, żeby sprzedała się informacja o udanych żniwach. Dlatego media zawsze będą tymi emocjami żyć. Ale o ile jednak media rozgrzeszam, tak polityków już nie. Bo gdy do eskalacji już dojdzie pole manewru mają ograniczone. Ale mogą tego napięcia przynajmniej nie eskalować. Niestety, jest odwrotnie. Jak wspomniałem, polscy politycy napuszczają jednych na drugich. Z jakim skutkiem – widzimy.

Przeczytaj też:

Awantura w galerii w Zamościu - co się tam działo? Policja publikuje całe nagranie

"Po 13 grudnia miliony z Solidarności dały się zastraszyć. Połamano im kręgosłupy"


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo