Kierowca zachował się jak "kamikadze"
Według funkcjonariuszy do zdarzenia doszło około godz. 6 rano, samochód typu sedan uderzył w ogrodzenie placówki dyplomatycznej Rosji i stanął w płomieniach. Strażacy ugasili ogień; kierowca zginął na miejscu.
We wtorek władze Rumunii zadecydowały o wydaleniu z kraju 10 dyplomatów rosyjskich.
Nie ma informacji na temat motywów, którymi kierował się sprawca. Organy ścigania stwierdziły, że zdarzenie z samochodem, który z dużą prędkością uderzył w ogrodzenie ambasady rosyjskiej w Rumunii, mogło być celowe, ponieważ prędkość, z jaką samochód wjechał w ogrodzenie, była bardzo duża. Kierowca zachował się jak "kamikadze".
Ambasada Rosji uważa, że to prowokacja
Ambasada Rosji opublikowała oświadczenie, w którym napisano, że "imperium kłamstwa Zachodu domaga się krwawych ofiar" i stosuje znaną od dawna technologię prowokacji.
"Z przykrością stwierdzamy, że bez względu na motywy, jakimi się kierował, nie ma wątpliwości, że kierowca popełnił ten czyn pod wpływem antyrosyjskiej histerii związanej z zaaranżowaną prowokacją w Buczy. W rzeczywistości człowiek ten stał się ofiarą niepohamowanej propagandy wojskowej neonazistowskich dyrektorów rządzących w Kijowie i ich zachodnich patronów, którzy nie czekając na wyniki badań kryminalistycznych i zeznania naocznych świadków, rozpoczęli kampanię przeciwko Federacji Rosyjskiej na tle specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie" - napisano w oświadczeniu, które cytuje portal "Izwiestija".
Wiadomo, kim był sprawca
Jak się okazuje kierowcą, który uderzył samochodem w ogrodzenie ambasady, jest Bogdan Drăghici, prezes stowarzyszenia walczącego o prawa ojców - donosi serwis Digi24. Mężczyzna miał proces po tym, jak rzekomo napadł na swoją córkę. Wczoraj sąd skazał go za napaść na 15 lat i 4 miesiące więzienia. Mężczyzna otrzymał zakaz opuszczania kraju.
Źródła zbliżone do policyjnych powiedziały Digi24, że było to działanie celowe. Według portalu strażnik pełniący służbę na zewnątrz budynku rzekomo nakazał kierowcy natychmiast opuścić miejsce zdarzenia, ale ten zignorował jego wezwanie, krzyknął coś do żandarma, a następnie podpalił się.
Prokuratorzy z Prokuratury w Bukareszcie oraz Wydział Zabójstw Policji w Bukareszcie badają przyczyny i okoliczności tego zdarzenia.
ja
Czytaj także:
- Jak ABW blokowała dostawę hełmów na Ukrainę
- Zabójca z twarzą dziecka brał udział w ludobójstwie w Buczy. Groził internaucie
- Rosjanie pytali mieszkańców wsi, czy wiedzą, gdzie są "naziści ubrani na czarno"
- Oni najbardziej zyskali w oczach Polaków po ataku Rosji na Ukrainę. Złe wieści dla Tuska
- Poseł KO do PiS: „Po masakrze w Buczy nie ma wyjścia. Nie wolno współpracować z Orbanem”
- Ciężkie uzbrojenie pojechało na Ukrainę. Akcja była długo utrzymywana w tajemnicy
- Węgrzy oburzeni wypowiedziami z Ukrainy. Ukraiński dyplomata wezwany na dywanik
Komentarze