Donald Tusk Fot. PAP/Marcin Obara
Donald Tusk Fot. PAP/Marcin Obara

Andrzej Morozowski: W sprawie taśm zdecydowanie szybciej zaufam Tuskowi niż PiS

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 82
Gdy wyszła sprawa Falenty, Rosjan, Tusk powiedział – komisja śledcza. Gdy wyszła sprawa syna byłego premiera – nadal żądał komisji. To oznacza, że jest pewny, że nie ma powodów do obaw. A proszę zwrócić uwagę, co w tym czasie robi imówi PiS. „Żadnej komisji śledczej”. „Absolutnie się na to nie zgodzimy”. PiS rękami i nogami się przed nią broni. Tusk przyjmuje postawę całkowicie odmienną. Dlatego w tej sprawie zdecydowanie bardziej skłonny jestem zaufać byłemu premierowi – mówi Salonowi 24 Andrzej Morozowski, dziennikarz TVN.

Najpierw „Newsweek” ujawnia, że w prokuraturze są zeznania, iż Marek Falenta, bohater afery podsłuchowej nagrania polskich polityków jeszcze miesiąc przed wybuchem afery miał sprzedać do Rosji. W Polsce wybucha burza. Donald Tusk żąda komisji śledczej. Niedługo potem Zbigniew Ziobro ujawnia, że syn byłego premiera miał zanosić do Falenty 600 tysięcy w reklamówce. Jedne i drugie zeznania są od jednej osoby, wspólnika Falenty Marcina W. Niewiarygodny facet, mówi całą prawdę, czy może w jednej sprawie kłamie, a w drugiej nie?

Andrzej Morozowski: Powiem tak. Zaprosiłem do programu panią prokurator Ewę Wrzosek. Ona przeanalizowała od strony zawodowej to, jak się zachowywali prokuratorzy, którzy przesłuchiwali pana W. Gdy W. zeznawał, że Falenta pojechał do Rosji, sprzedał te nagrania, spotkał się tam z ludźmi służb. I powiedział – uwaga! – że ma telefony do tych ludzi. Jak relacjonuje pani prokurator Wrzosek: prokurator przesłuchujący nie zażądał od W. podania tych telefonów do protokołu. Przecież to jest dobry sposób, żeby spróbować ustalić kim są ci ludzie. Mając czyjś telefon już dużo wiemy. Zdaniem pani prokurator zadanie tych pytań było obowiązkiem prokuratora.

Z kolei w sprawie syna Donalda Tuska wszystkie pytania, które prokurator powinien był zadać, zadaje. Nie wszystkie odpowiedzi są zadowalające. Ale pytania padają. To zdaniem prokurator Wrzosek dowodzi, że prokuratorzy podchodzili różnie do tych spraw. Że w sprawie Tuska działali z wielkim zaangażowaniem, w przypadku węgla, sprzedania go Rosjanom, znacznie mniejszym. I moim zdaniem to dowód na to, że prokuratura podchodzi politycznie do tej sprawy.  

Przeczytaj też:

Kto zastąpi Liz Truss? Jest kilku kandydatów i żaden nie pasuje

Czy jednak zeznania dotyczące syna Tuska nie sprawią, że były szef rządu mocno straci na wiarygodności?

Nie sądzę. Bo proszę zwrócić uwagę, że gdy wyszła sprawa Falenty, Rosjan, Tusk powiedział – komisja śledcza. Gdy wyszła sprawa syna byłego premiera – nadal żądał komisji śledczej. To oznacza, że się niczego nie boi. Że jest pewny, że nie ma powodów do obaw.

Proszę zwrócić uwagę, co w tym czasie robi, mówi PiS. „Żadnej komisji śledczej”. „Absolutnie się na to nie zgodzimy”. Przecież jeżeli są podejrzenia co do bezstronności prokuratury, zdaniem niektórych nieuzasadnione, zdaniem innych, w tym moim, jak najbardziej zasadne, to nie ma nic prostszego niż to sprawdzić. PiS rękami i nogami się przed tym broni. A Tusk przyjmuje postawę całkowicie odmienną. Dlatego w tej sprawie zdecydowanie bardziej skłonny jestem zaufać byłemu premierowi.

Ze strony opozycji, po artykule „Newsweeka” padły bardzo ostre oskarżenia wobec polityków PiS o rosyjską agenturalność. Wcześniej generał Pytel mówił, że „Rosjanie już tutaj są”. Owszem, zapewne ich służby bardzo mocno działają, ale nie chce się wierzyć, by dotyczyło to jednej partii. Grają raczej na kilku instrumentach. PiS przez lata uważany był za partię antyrosyjską, niektórzy straszyli nawet wojną z Rosją. A eksperci od cyberbezpieczeństwa ostrzegają przed tym, że każdy z nas może być pudłem rezonansowym rosyjskich służb. Że trzeba bardzo uważać. Czy zarzucanie politykom PiS wręcz działalności agenturalnej nie jest jednak grubą przesadą?

Polska jest moim zdaniem bardzo mocno infiltrowana przez Rosjan. Mają tu rolę względy historycznie, ale też Rosjanie mają stąd mocną ekspozycję na Zachód. Choć pod pewnym względem jest im u nas trudniej. W naszym kraju na hasło "Rosjanin" każdy się jeży. A na Zachodzie w niektórych krajach jest ono przyjmowane obojętnie, bądź nawet z radością.

Niektóre działania polityków PiS mogą być na rękę Moskwie. Oczywiście nie mówię, że politycy PiS muszą być agentami. Są jednak przypadki, że właśnie ktoś działa w wyniku podszeptów otoczenia, daje się zwieść. Był opisywany przypadek werbunku pod obcą flagą, że ktoś myśli, że współpracuje z państwem sojuszniczym, w rzeczywistości służy Moskwie.

Racja – te działania na pewno Rosja próbuje podejmować wobec wielu podmiotów. Z pewnością robi to pod fałszywą flagą. Nie sądzę, by dziś ktokolwiek uległ Rosji. Powiem szczerze – byłem zawsze wielkim fanem kultury rosyjskiej. Lubiłem Bułata Okudżawę. Ostatnio zacząłem go od czasu do czasu w samochodzie słuchać. Po 24 lutego, przez te wszystkie miesiące słuchałem go. Poczułem do niego niechęć, choć przecież w żadnym stopniu nie odpowiada on za zachowania Rosjan.  

Przeczytaj też:

Kaczyński o pośle Czarneckim. „Do domu miał już niewiele”

Tusk: Miłość jest silniejsza od nienawiści. Trzeba umieć kochać

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo