Trzeba powrócić do sensu świąt Bożego Narodzenia. Fot. PAP/Roman Zawistowski
Trzeba powrócić do sensu świąt Bożego Narodzenia. Fot. PAP/Roman Zawistowski

"Absurdem jest mówienie o magii świąt, że ich sensem jest smartfon i dobry posiłek"

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 26
To nie są magiczne święta, to nie są święta, w których ceny idą w dół, to nie są zimowe święta. To czas, w którym Bóg rodzi się dla nas człowiekiem, miłość zostaje ucieleśniona – mówi ks. Prof. Paweł Bortkiewicz, profesor telogii moralnej, Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu.

"Jak bezstresowo przeżyć święta? „Nienawidzę świąt, zwyczajnie ich nienawidzę. Nie lubię tych świateł, nie znoszę choinek, wkurzają mnie w radiu te same piosenki, których słucham od kilku lat, zawsze w grudniu" "Dlaczego tak wiele osób nie lubi świąt Bożego Narodzenia?", "Święta spędzę sama, wreszcie tak, jak chcę". To tylko niektóre cytaty tytułów i początków artykułów dużych portali internetowych. Coraz więcej pojawia się opinii o "fatalnym okresie" jaki się zbliża". Czy faktycznie jest tak wielu ludzi nielubiących świąt, czy to jednak przesada, z czego w ogóle takie zjawisko się bierze?
 
Ks. Prof. Paweł Bortkiewicz: Trochę przypomina to syndrom odpoczynku po urlopie czy wakacjach. Słyszałem kiedyś o konieczności pewnego rodzaju terapii czy pomocy dla osób wracających z urlopów, które są nimi skrajnie wykończone. Problem jest w gruncie rzeczy prosty - trzeba umieć przeżyć urlop, trzeba umieć przeżyć święta.

W przypadku świąt jest to o tyle utrudnione, że ogrom współczesnej kultury tak dalece zdezaktualizował święta, że próbuje pozbawić je sensu. Ludzie, którzy nie chcą dotrzeć do tej głębi a zatrzymują się wyłącznie na zewnętrznej otoczce, istotnie w pewnym momencie mogą poczuć zmęczenie, bezsens, absurd. Bo absurdem jest przekonywanie siebie o „magii” tych świąt, tak jakbyśmy byli ludźmi epoki zabobonów. Iluzją jest przekonywanie, że szczęściem jest obdarowanie się nowymi smartfonami czy gadżetami elektronicznymi, które jeszcze bardziej rozbijają poczucie więzi wspólnoty i powodują zanik zdolności rozmawiania bezpośrednio ze sobą.

Absurdem jest przekonanie, że sensem tych świąt jest wyjątkowy posiłek, bo to można przeżyć w dobrej restauracji. Trzeba po prostu wrócić do sensu tych świąt. To nie są magiczne święta, to nie są święta, w których ceny idą w dół, to nie są zimowe święta. To czas, w którym Bóg rodzi się dla nas człowiekiem, miłość zostaje ucieleśniona.

Co jest istotą Bożego Narodzenia z punktu widzenia chrześcijańskiego?

Istotą jest Bóg stający się dla nas człowiekiem, Bóg, który zstępuje z nieba, dokonuje aktu kenozy czyli uniżenia. To wydarzenie, które nie mieściło się i nie mieści nadal w kategoriach ludzkiej racjonalności. To wydarzenie pełne paradoksów, o których mówi w sposób genialny najpiękniejsza z naszych kolęd - "Bóg się rodzi - … wzgardzony - okryty chwałą,  śmiertelny - Król nad wiekami,  ma granice - nieskończony".

Stajemy się uczestnikami tego paradoksu czy tych antynomii, których nigdy nie bylibyśmy w stanie dosięgnąć, gdyby nie Bóg który dla nas staje się człowiekiem po to, abyśmy mogli stać się dziećmi Bożymi. To święta Boga, który przychodzi, aby nie tylko przywrócić naszą godność obrazu Bożego, ale podnieść ją na poziom bycia dzieckiem Bożym.

Z historii znamy święta bardzo trudne. Choćby opisy wigilii z Syberii, czy czasu zaborów. Czasu okupacji. Smutne święta w PRL, w stanie wojennym, czy wcześniej po masakrze na Wybrzeży w roku 1970. Przez dekady wydawało się, że to ponure wspomnienie. Tymczasem dwa lata temu mieliśmy Boże Narodzenie w środku pandemii. Dziś jest ono w czasie, gdy tuż za naszą granicą toczy się krwawa wojna. W Polsce są miliony uchodźców. Do tego dochodzi  inflacja, niepewność jutra. Tu  faktycznie można  z  dużym niepokojem patrzeć w przyszłość, to, jak potoczą się najbliższe miesiące i lata?
 
Istotnie, podobnie jak Pana, tak i mnie trapią te niepewności i obawy. Ale właśnie w tych dniach sięgnąłem po pomoc, po którą sięgam od 40 lat - po słowa świętego Jana Pawła II. To ostatnie zdania jego książki „Przekroczyć próg nadziei”. Myślę, że są to słowa tak aktualne, że nie wymagają żadnego komentarza.

Pozwolę je sobie przytoczyć i uczynić swoimi życzeniami dla  czytelników i dla nas samych: „ażeby wyzwolić człowieka współczesnego od lęku przed sobą samym, przed światem, przed innymi ludźmi, przed potęgami tego świata, przed systemami, przed tym wszystkim, co jest symptomem niewolniczego lęku tak zwanej siły wyższej, którą człowiek wierzący nazywa Bogiem, trzeba temu człowiekowi z całego serca życzyć, ażeby nosił i pielęgnował w swym sercu tę bojaźń Bożą, która jest początkiem mądrości. Taka bojaźń Boża jest zbawczą siłą Ewangelii. Ona jest twórcza, nigdy zaś destruktywna. Ona rodzi ludzi, którzy kierują się odpowiedzialnością, odpowiedzialną miłością. Ona rodzi ludzi świętych, czyli prawdziwych chrześcijan”.

Rozmawiał Przemysław Harczuk

Czy tradycje Bożego Narodzenia są nadal aktualne?

Dlaczego nie chcę magicznych świąt?

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo