Alaksandr Łukaszenka znów oburza się na Polskę.
Alaksandr Łukaszenka znów oburza się na Polskę.

Łukaszenka nazwał polskie władze "wariatami". "Strzelili sobie w głowę"

Redakcja Redakcja Białoruś Obserwuj temat Obserwuj notkę 41
Alaksandr Łukaszenka uważa, że Polska nałożyła właśnie teraz ograniczenia dla ciężarówek na granicy polsko-białoruskiej, aby "pokazać swoje znaczenie" i przypodobać się Stanom Zjednoczonym.

Łukaszenka: Polska chciała się przypodobać Bidenowi

Podczas konferencji białoruskiego prezydenta o sprawę ograniczeń zapytał jeden z dziennikarzy. - Dlaczego wprowadzili? Chcą pokazać swoje znaczenie przed swoim patronem, który niedawno ich odwiedził [mowa o wizycie prezydenta USA Joe Bidena w Polsce]. Musieli pokazać, że "walczą" tutaj dla Amerykanów i są gotowi na wszystko - strzelić sobie w głowę. Po prostu idiotyczny czyn - cytuje Łukaszenkę agencja BelTA.

Według Łukaszenki, decyzje te sprawiają, że "ani gorąco, ani zimno dla Białorusi, bo my tam nie jeździmy".

- Ci szaleńcy [polskie władze] nawet nie myślą, kiedy robią krok. Chcecie zaszkodzić Rosji - spróbujcie, macie granicę z obwodem kaliningradzkim. Chcecie zrobić krzywdę Białorusi - zróbcie krzywdę tutaj, mamy ogromną granicę, o długości tysiąca kilometrów. Ale dlaczego odcinacie tych, którzy was karmią? - oburzał się.

Prezydent Białorusi mówi o demokratycznych wyborach

Wspomniał przy tym o niezadowoleniu Kazachstanu, który wysłał do polskich władz noty o konieczności zniesienia ograniczeń dla przewoźników z tego kraju. - Kazachstan dzisiaj, zwłaszcza po nałożeniu sankcji na węglowodory w Rosji, dostarcza Europie węglowodorów, ropy. Dlaczego więc odcięliście ich? Ludzie stracili pracę - powiedział Łukaszenko.

Za powód działań polskich władz uważa on także niezadowolenie z wprowadzonego przez Białoruś ruchu bezwizowego dla obywateli Polski, Litwy i Łotwy na wjazd do kraju. - Kiedy Polacy i Litwini przyjeżdżali do nas, patrzyli na naszą "dyktaturę" i mówili: "My też tego chcemy". A "chęci" narodu litewskiego i polskiego nie pokrywają się z "chęciami" i działaniami władz polskich i litewskich. To jest główna rzecz. Ale ludzie się zorientują - uważa Łukaszenka.

- W najbliższym czasie będą mieli wybory za wyborami. Zobaczymy, jak demokratycznie będą je przeprowadzać. Jeśli pozwolą ludziom głosować [swobodnie i demokratycznie], to ludzie ich zmiotą - powiedział prezydent Białorusi.

Jak wygląda ruch na granicy polsko-białoruskiej

Przypomnijmy,Polska od 10 lutego wstrzymała pracę przejścia granicznego Bobrowniki - Berestowce. Mińsk odpowiedział zakazem wjazdu polskich przewoźników na terytorium Białorusi przez granice z Litwą i Łotwą; można to zrobić tylko przez polsko-białoruskie punkty kontrolne. Następnie 19 lutego Polska rozpoczęła kompleksowe kontrole białoruskich firm transportowych, a 21 lutego ograniczyła ruch białoruskich ciężarówek (a także przewoźników niezarejestrowanych w UE i krajach Europejskiego Stowarzyszenia Wolnego Handlu) na ostatnim punkcie kontrolnym Kukuryki/Kozłowicze działającym na granicy białorusko-polskiej.

To lutowe ograniczenie przekraczania granicy przez Polskę zasadniczo nie zmieniło niczego dla białoruskich kierowców ciężarówek. Faktem jest, że wcześniej, 9 kwietnia ubiegłego roku, Unia Europejska zakazała przewozów drogowych, w tym tranzytu, firmom białoruskim i rosyjskim. Po tym wydarzeniu białoruskie ciężarówki mogły wjeżdżać do UE tylko na podstawie specjalnych zezwoleń. W odpowiedzi Mińsk wprowadził kontrsankcje dla przewoźników drogowych z UE: ciężarówki mogą wjeżdżać do nas tylko w celu przeładunku lub załadunku towaru, a dalej może on być dostarczany przez białoruskich przewoźników.

Ale ograniczenia nałożone na punkcie kontrolnym Kukuryki - Kozłowicze rozzłościły Kazachów. Zauważyli, że inne trasy z Kazachstanu do krajów UE (przez przejścia graniczne Litwa - Białoruś, Łotwa - Białoruś i Łotwa - Rosja oraz przez Morze Kaspijskie) są droższe i zajmują więcej czasu.

ja

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka