Szkolenie dla ukraińskich żołnierzy. Minął rok od inwazji Rosji  Fot. PAP/Mykola Kalyeniak
Szkolenie dla ukraińskich żołnierzy. Minął rok od inwazji Rosji Fot. PAP/Mykola Kalyeniak

"Obawiałem się, że rosyjskojęzyczni wystrzelają Ukraińców. A zachowali się jak trzeba"

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 38
W relacjach polsko-ukraińskich wielu Polaków miało być wrogami Ukraińców. Fala uchodźców znajdująca pomoc zwykłych ludzi zadała kłam tym twierdzeniom. Opadły też maski w przypadku Rosji. Polacy i Ukraińcy wiedzą, czym jest Rosja i jakie są zamiary Rosjan – mówi Salonowi 24 dr Jan Matkowski, wykładowca Politechniki Lwowskiej, przewodniczący Zjednoczenia Nauczycieli Polskich na Ukrainie.

Mija  rok  od bestialskiej inwazji Rosji  na Ukrainę. Mówiąc ściśle – to kolejny etap wojny, która trwała już wcześniej. Ale jej skala była znacznie bardziej ograniczona, od 24 lutego 2022 roku trwa największa wojna w Europie od zakończenia II wojny światowej. Jak wspomina Pan te ostatnie 12 miesięcy?

Dr Jan Matkowski: Na pewno w zeszłym roku, 23 lutego, nie byłem optymistą w kontekście obrony Ukrainy. To znaczy nie spodziewałem się tak masowego oporu na terenie całego kraju. Obawiałem się, że prorosyjscy obywatele Ukrainy, wystrzelają patriotycznie nastawionych Ukraińców.  A rosyjskojęzyczna ludność albo nie będzie walczyć, albo wręcz przejdzie na stronę Rosji. Bo skala działania z jednej strony agentury, a z drugiej pożytecznych idiotów,  którzy mieli uprzedzenia do Zachodu i przekonywali, że musimy trzymać z Ruskimi, wydawała się ogromna. I mówię to nie na podstawie zasłyszanych informacji, czy tego, co przeczytałem, ale na podstawie prawdziwych rozmów z ludźmi. Skala nastrojów prorosyjskich przerażała. Więc u progu wojny patrzyłem z pesymizmem i niepokojem, zastanawiałem  się, co będzie. Natomiast okazało się dość szybko, że rosyjskojęzyczni Ukraińcy bardzo sprawnie walczyli. Zachowali się bardzo patriotycznie. Nawet niektórzy przed wojną nastawieni prorosyjsko, po ataku zachowali się jak trzeba. Widać chociażby po filmikach na YouTube. Gdzie słyszymy język rosyjski po stronie armii ukraińskiej. Ci rosyjskojęzyczni obywatele niszczą rosyjskie cele, armię okupantów.

Pan się zaskoczył pozytywnie, natomiast przeliczył się negatywnie Putin, który wierzył, że rosyjskojęzyczna Ukraina stanie po jego stronie?

Zdecydowanie nie tylko Putin, ale w ogóle Rosjanie byli przekonani, że mieszkańcy wschodniej Ukrainy nie poprą państwa ukraińskiego. Że staną po stronie Rosji. Bardzo się przeliczyli.  Stało się dokładnie tak, jak powiedział w swoim przemówieniu prezydent Joe Biden. Putin liczył na putinizację Ukrainy, zamiast tego ma zdecydowaną obronę. Liczył na finlandyzację NATO, a ma „natoizację”. W ogóle postawa Zachodu, pomijając niektóre zachowania Francji, Niemiec czy Włoch, to zjednoczenie się i solidarność z Ukrainą, jest kolejnym pozytywnym zaskoczeniem. No i trzecia rzecz. W pierwszych dniach po 24 lutego,  na polsko-ukraińskiej granicy, pojawiły się miliony ludzi. Wielu uciekało. Ale potem społeczeństwo ukraińskie zaczęło panować nad  emocjami,  szczególnie nad strachem.  Mimo tego, że Rosjanie ostrzeliwują różne miasta, nie tylko przy froncie, ale też na zachodzie Ukrainy, mimo tego, że są kłopoty z prądem, bieżącą wodą, a w mieszkaniach jest zimno, nie obserwujemy kryzysu humanitarnego. Wręcz przeciwnie, postawa obywateli, mieszkańców nawet przygranicznych regionów, jest wręcz bohaterska. Podam przykład – w  Bachmucie, w Soledarze  i w tych innych miastach, wokół których toczą się dziś krwawe walki, mieszkańcy siedzą w piwnicach i mimo że mają możliwość ewakuacji, nie korzystają z niej. Nie mówię już o miasteczkach położonych o 30 czy 50 km od granicy. Tam  ludzie obserwują wydarzenia teatru wojennego, nie tylko w telewizorze, ale i na niebie, nieopodal swoich mieszkań. I oni też starają się prowadzić normalny tryb życia.

Tyle, że armia rosyjska, zajmując tereny okupowanego państwa, niestety nie działa w sposób cywilizowany. Są opisy krwawych zbrodni, bestialskich działań. Zdolni do walki wiadomo – chcą bronić okolicy. Ale co sprawia, że zostać na atakowanych terenach decydują się cywile?

Po Buczy, Irpieniu i zbrodniach rosyjskich dokonanych  w innych miastach, ludzie są już zorientowani, kim są Rosjanie. Jaki los czeka mieszkańców zajętych przez armię rosyjską terenów. Pomimo to mają nastawienie optymistyczne. Moim zdaniem wynika to  dwóch czynników. Pierwszym są sukcesy armii ukraińskiej, która nie dała się złamać. Drugim jest solidarność ze strony krajów zachodnich. Ludzie są wdzięczni za pomoc. I mają świadomość, że w razie konieczności ucieczki sąsiednie  państwa, z Polską na czele, ich przyjmą.

W przypadku armii na sukcesy składa się nie tylko odwaga żołnierzy, ale również dość szybkie przyswajanie owej pomocy.  Przyznam, że początkowo też nie byłem nastawiony optymistycznie, gdy słyszałem o przekazywaniu zachodniej broni. Myślałem: „no dobrze, no to przekazali, ale co nasi żołnierze będą z tą bronią zachodnią robić? Przecież opanowanie tych systemów też zajmuje trochę czasu. Tymczasem okazuje się, że żołnierze uczą się błyskawicznie i świetnie sobie radzą z obsługą przekazanej  przez zachodnich przyjaciół broni. W efekcie wbrew planom Putina mamy wciąż niepodległe państwo ukraińskie.

Kryzys humanitarny, który był nadzieją okupantów, nie jest w takiej skali, jak przewidywano na Kremlu. Dziś mówi się nawet o ukraińskiej kontrofensywie w tym roku. Jej celem będzie oczyszczenie terenu kraju z wojsk okupanta. I przywrócenie porządku na wszystkich ziemiach należących do suwerennego państwa ukraińskiego. Fakt, że dziś o tym rozmawiamy jest godny podziwu. Pomijam oczywiste tragedie – setki tysięcy ofiar, zniszczone miasta, infrastruktura, kradzież dzieci, wywożenie mieszkańców Ukrainy na Syberię, by jak najwięcej z nich nie wróciło. Mimo tych niewątpliwych tragedii są dziś także  powody do optymizmu. Rok temu nie wydawały się one realne.

W czasie, gdy miliony ludzi uciekały z Ukrainy, wielu  uchodźców przyjęli Polacy. Pomoc nieśli także ludzie, którzy przed inwazją byli nastawieni dość anty ukraińsko. Zaskoczyła Pana ta zmiana?

Przez ten rok mogliśmy zaobserwować ogromną zmianę nastawienia. A przede wszystkim opadły maski. Na wielu polach. W relacjach polsko-ukraińskich wielu Polaków miało być wrogami Ukraińców. Fala uchodźców znajdująca pomoc zwykłych ludzi zadała kłam tym twierdzeniom. Opadły też maski w przypadku Rosji. Polacy i Ukraińcy wiedzą, czym jest Rosja i jakie są zamiary Rosjan. Wielu ludzi na zachodzie jednak postrzegało Rosję jako kraj, który prowadzi agresywną politykę, ale jest cywilizowany.  Okazało się, że to są barbarzyńcy, którzy się zatrzymali w swoim rozwoju wieki temu.

Z kolei Stany Zjednoczone były przedstawiane  również na Ukrainie jako  kraj imperialny,  który knuje i pragnie wykorzystać Ukraińców. Jeszcze 23 lutego niektórzy komentowali, że jak Amerykanie mówią, że będzie agresja, to podpuszczają Ukraińców. Okazało się, że amerykańskie służby mówiły prawdę. A za maskami ukazali się ludzie, którzy starają się pomóc wzmocnić demokrację, zatrzymać agresora. Nie tylko wysłali pomoc. Wielu Amerykanów walczyło po stronie ukraińskiej jako ochotnicy. A zwieńczeniem była niespodziewana i bohaterska wizyta Joe Bidena w Kijowie. Było to wielkim zaskoczeniem dla Ukraińców, bo nikt sobie nie wyobrażał, że w państwie, które jest w stanie aktywnej wojny, może pojawić się prezydent Stanów Zjednoczonych. I to nie dla jakiejś osobistej korzyści, ale dlatego, żeby wesprzeć Ukraińców,  podnieść ich na duchu, a zarazem pokazać Rosji i wysłać silny sygnał, że Zachód jest zdeterminowany, zjednoczony i solidarny z Ukrainą.


Czytaj także:

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo