Narodowy Marsz Papieski w rocznicę śmierci Jana Pawła II. Fot. PAP/Albert Zawada
Narodowy Marsz Papieski w rocznicę śmierci Jana Pawła II. Fot. PAP/Albert Zawada

„Pontyfikat św. Jana Pawła II był prawdziwym game changerem”

Redakcja Redakcja Na weekend Obserwuj temat Obserwuj notkę 38
Hasło „otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi” od początku budziło sprzeciw świata. I ono do dziś sprawia, że szereg wpływowych sił chce wyrugować pamięć o Janie Pawle II, szczególnie w młodym pokoleniu – mówi Salonowi 24 prof. Grzegorz Kucharczyk, Instytut Historyczny Polskiej Akademii Nauk.

Mija 18 lat od śmierci Świętego Jana Pawła II. Jakie było znaczenie pontyfikatu papieża-Polaka?

Prof. Grzegorz Kucharczyk: Używając młodzieżowego języka można powiedzieć, że ten pontyfikat był game changerem. On całkowicie zmienił układ sił, przyczynił się do upadku imperium zła. Stał się ogromną inspiracją dla milionów  na całym  świecie, miał ogromny wpływ na wzrost religijności. Kluczowa jest jednak nauka, mówiąca o tym, że nie wystarczy samo odczuwanie, emocje, że musi być połączenie wiary  i rozumu.

Papież-Polak przedstawił dokładny program pracy seminaryjnej. Pisał, że w wykształceniu przyszłych księży liczy się w pierwszej kolejności podstawa filozoficzna, potem teologiczna, na samym końcu dopiero duszpasterstwo. Sprzeciw świata  budziło jego hasło z początku pontyfikatu „otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”. I ono do dziś sprawia, że szereg  wpływowych sił chce wyrugować pamięć o Janie Pawle II, szczególnie w młodym pokoleniu.


W młodym pokoleniu już od dłuższego czasu mamy ataki na Jana Pawła II, memy na jego temat. Skąd taka niechęć do papieża-Polaka w wielu środowiskach?

Ona nie jest zjawiskiem nowym. W zasadzie od początku  pontyfikatu były środowiska, dla których Jan Paweł II był osobą niewygodną. Za swoją postawę przelał krew. Bo przecież naiwnością jest wierzyć, że Ali Agca, który strzelał do ojca świętego był szaleńcem, nie był inspirowany przez sowieckie służby. Po pielgrzymce w 1991 roku pewna gazeta pisała, że „nakrzyczał i pojechał”. A środowiska liberalne atakowały ojca świętego za to, że rzekomo „nie rozumie polskiej demokracji”. Dziś mamy do czynienia dokładnie z tym samym. Z atakiem na  papieża-Polaka jako rzekomego  obrońcę zbrodni pedofilii.

Z jednej strony są ustalenia z filmu TVN „Franciszkańska 3”, oraz książke Ekke Overbeeka „Maxima Culpa. Jan Paweł II wiedział”  oskarżają Jana Pawła II. Ale przecież wysnuli  swoje wnioski  na podstawie konkretnych źródeł. Może błędne, ale nauka opiera się na stawianiu nawet kontrowersyjnych tez. Skoro tak, czy mówienie o ataku na świętego nie jest przesadą?

Jako historyk muszę jednak wyraźnie podkreślić, że od strony warsztatowej pracę Overebeeka oceniam fatalnie. Nie ma krytycznej oceny materiału źródłowego. Sprawdzenia, czy wypowiadające się osoby są wiarygodne. Czy czasem nie były na przykład w poważnym konflikcie  interesów z oczernianą osobą. Czy nie szkodzili świadomie Kościołowi. Ewidentnie chodzi tutaj o uderzenie w Jana Pawła II i w Kościół.


Tomasz Krzyżak i Piotr Litka z „Rzeczpospolitej” doszli do innych wniosków. Że Karol Wojtyła właśnie podjął działania przeciwko księżom pedofilom, co wtedy nie było normą. Bo w tamtych czasach w Kościele w ogóle nie zwracano uwagi na ofiary. Czy problemem w  tak emocjonalnej dyskusji o Janie Pawle II nie jest też całkowite  oderwanie od kontekstu historycznego?

Oczywiście jest faktem, że świadomości historycznej w młodym pokoleniu nie ma. I wielu młodych ludzi dziś nie potrafi zrozumieć na przykład tego, że obywatele PRL nie mieli w domach paszportów. Współczesnej młodzieży nie mieści się to w głowie. Tak samo przez współczesny pryzmat ocenia się Kościół, zupełnie nie zdając sobie sprawy z faktu, że państwo było zniewolone, istniała sekcja „D”,  która inwigilowała i infiltrowała Kościół. I miała na koncie zbrodnie, jak zabójstwo błogosławionego Księdza Jerzego Popiełuszki.

Na logikę – to bezpieka gdyby miała tak szokujące informacje o Janie Pawle II to by użyła ich wtedy, w latach 70. lub 80. Ale fanatyczni wrogowie papieża-Polaka gotowi są na poważnie uznać, że w PRL Kościół był tak silny, że trzymał bezpiekę w szachu. Absurd, ale przy braku wiedzy historycznej z jednej strony, i wściekłym ataku na Kościół z drugiej, i takie teorie mogą się pojawić.


Zakładając, że Jan Paweł II popełnił  błędy w jednej kwestii,  nie musi  chyba przekreślić jego wielkich dokonań w innej ani podważać świętości?

Oczywiście, że nie.  Bo pamiętamy, że i pierwszy papież, święty Piotr zaparł się Jezusa i to trzykrotnie. A stanął na czele Kościoła, został męczennikiem. Ja bym jednak przestrzegał przed taką argumentacją w obronie świętego. Dlatego, że w ten sposób wchodzimy w argumentację części środowiska „Gazety Wyborczej”, które mówi: „Tak, papież Jan Paweł II był wielki, miał zasługi, ale…”, i tu pojawiają się kolejne zastrzeżenia. Wydaje mi się, że właściwą obroną są nie tylko wspomnienia o Janie Pawle II, nie tylko marsze pamięci, ale też przede wszystkim przypomnienie jego nauczania. Katechez, encyklik, homilii. Całego programu, który papież zostawił dla kolejnych pokoleń.

Tylko to jest chyba  kamyczek do ogródka i  Kościoła i konserwatystów. Wszyscy skupiali  się na kremówkach, sentymentalnych obrazkach, a nie na rzeczywistym przesłaniu. Teraz w dorosłość wchodzi pokolenie urodzone  już po śmierci JPII. Oni dostrzegają jedynie  starszego pana od kremówek, a nie kogoś, kto prowadził dyplomatyczną grę, kierował miliardową wspólnotą wiernych, tworzył własny program religijny?

Tak, trzeba uderzyć się w pierś, bo bardzo niewiele zrobiliśmy dla pokazania prawdziwego obrazu świętego Jana Pawła II. „Ukremówkowaliśmy”  ten wizerunek. Dziś trzeba ten program przypominać. Wrócić do jego encyklik, nauki. To jest ważniejsze, niż stawianie kolejnych pomników.  

Źródło zdjęcia: Narodowy Marsz Papieski w rocznicę śmierci Jana Pawła II. Fot. PAP/Albert Zawada


Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo